19: heavy breathing

8 2 0
                                    

czwartek, 29 października


— Drugie Tajne Posiedzenie w bibliotece uroczyście uważam za rozpoczęte — obwieścił Hoseok, wykonując zapraszający gest dłońmi. — Rozgośćcie się, dzielni poszukiwacze wiedzy, i pozwólcie atmosferze tego szlachetnego przybytku na to, aby was otoczyła i natchnęła motywacją do pracy.

— Aleś walnął przemówienie — skomentował Taehyung, pobieżnie przeglądając dokumenty, jakie dostał do ręki od Seulgi. — Powinieneś zostać prezydentem czy coś.

Jung wypiął dumnie pierś.

— Hoseok na prezydenta — powiedział, napawając się tymi słowami. — Waah. Nieźle brzmi.

— Tragicznie. — Seulgi pacnęła go teczką po głowie, po czym ułożyła ją na jego kolanach. — Ten kraj czekałaby zagłada, bankructwo i miano najbardziej zadłużonego upadającego państwa na świecie.

— Cóż, nieważne, co mówią, ważne, że mówią, byleby nazwiska nie przekręcili — podsumował brunet, wydymając zabawnie wargi. — Przynajmniej będziemy w podręcznikach do historii.

— W dziale największych porażek dwudziestego pierwszego wieku — zażartował Taehyung, przekazując kolejną teczkę Jeonggukowi, bo Ryu nie mogła do niego dosięgnąć.

— A tam, szczegóły. — Hoseok zbył go niedbałym machnięciem ręki. — Nikomu do życia niepotrzebne. Zwłaszcza na historii.

— Tu się zgadzam. Po co mi wiedzieć, którego konkretnie dnia urodził się koleś, który zmarł, zanim na świat przyszła moja prababcia.

Wszyscy pokiwali zgodnie głowami, przyznając mu rację. Seulgi upiła łyk herbaty; tym razem przyniosła sobie zieloną, na bazie senchy. Była niby zdrowotna i miała działanie pobudzające, więc liczyła na to, że zostaną przyjaciółkami. I to takimi na dłużej.

— Czy mogę już uznać, że pogadanka na rozluźnienie odhaczona? — rzuciła, zakręcając termos. Przebiegła uważnym spojrzeniem po przyjaciołach: Jeongguk w ciemnych jeansach i czarnej bluzie z białymi sznurkami przeglądał dokumenty, Hoseok okręcony w przyniesiony z domu kocyk zdawał się bardzo pobudzony i na razie niechętnie łypał na swoją teczkę, a Taehyung, jako jedyny z chłopaków w luźnych, niemal workowatych dresach i z kapturem od bluzy naciągniętym na głowę, świecił sobie w twarz włączonym ekranem telefonu. Podniósł wzrok na Seulgi.

Jego oczy wyglądały jak u dziesięciolatka, któremu właśnie obiecano watę cukrową. Widok od jakiegoś czasu niemożliwy do ujrzenia wzbudził w Seulgi całą gamę najróżniejszych podejrzeń. Odłożyła swoją teczkę.

— Coś ty zrobił — zapytała wprost.

Nachylił się, aby pokazać jej swój telefon, najwyraźniej nie chcąc wzbudzać sensacji. Pokazał się czat tekstowy między nim a... Jiminem.

Przeleciała szybko wzrokiem po ich konwersacji. Jimin odezwał się dosłownie znikąd, jakoś piętnaście minut temu, pytając, gdzie wywiało Taehyunga. Wiadomość pozbawioną silnych emocji cechowało ukryte między wierszami zmartwienie, które rozwiała krótka, acz treściwa odpowiedź szarowłosego. Wyjaśniał w niej, że jest z Seulgi, Hoseokiem i Jeonggukiem w szkolnej bibliotece, bo wpadli na pewien trop w związku z Haną i muszą go sprawdzić, oraz że nie wie, ile im to zajmie, więc nie ma pojęcia, o której wróci. Zrezygnował najwyraźniej z życzenia dobrych snów, ponieważ zostawił wiadomość zakończoną dość neutralnie.

Dopiero kiedy zjechała spojrzeniem niżej, zrozumiała, co wywołało w Taehyungu taką reakcję. Oto po tym kwadransie ciszy na ekranie widniał świeży, choć mający już parę minut, dymek:

BTS || Hello, stranger ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz