33: time to say goodbye

7 3 0
                                    

czwartek, 12 listopada

Namjoon z wahaniem pchnął ciężkie drzwi, a jego oczom ukazał się długi korytarz. Kierując się dokładnymi instrukcjami Geongmin, ruszył nim w poszukiwaniu drzwi do tymczasowego gabinetu prokuratora śledczego Min Yoongiego. Policjant wciąż czekał na wyremontowanie jego właściwej siedziby, a do tego czasu musiał kisić się wraz z innymi funkcjonariuszami w jednym z większych pomieszczeń. Trafienie tam nie powinno być trudne — i faktycznie niedługo później namierzył właściwy pokój.

Kiwnął głową jakiemuś pracownikowi, który minął go tuż przed drzwiami, i wreszcie wyciągnął rękę do klamki. Zamierzał zapukać i wejść, ale przytrzymały go głosy dobiegające z wewnątrz. Postanowił zajrzeć przez znajdujące się obok drzwi okno ze szkła akrylowego przesłonięte żaluzjami. Pochylił się, aby trafić oczami akurat między lamele.

W pomieszczeniu oprócz policjantów i głównego obiektu zainteresowania Namjoona znajdowało się też czworo dorosłych, dwóch mężczyzn i dwie kobiety. Niefortunnie zasłaniali widok na prokuratora i sądząc po ich eleganckich ubraniach, nie była to przyjazna pogawędka przy kawce. Ich rozmowa była na tyle głośna, że dotarła do uszu blondyna.

— Niech się pan w końcu zdecyduje — utyskiwała jedna z kobiet. Siedziała z nogą założoną na nodze, plecy miała wyprostowane jak struna w gitarze. Stylowy płaszcz, pod którym chowała eleganckie ubrania, spływał w dół jej ramion. — Ile jeszcze mamy czekać na jakiekolwiek wieści o naszej córce? Minął już prawie miesiąc, a pan dalej nie ma nawet podejrzanego! Czy pan sobie z nas żartuje?!

Siedzący obok niej mężczyzna objął ją ramieniem. W geście tym nie było jednak jedynie troskliwości; z zaciśniętej szczęki i żyłce na skroni dało się wyczytać tłumiony gniew i silne wzburzenie.

Min Yoongi, do którego kierowano oskarżenia, zajmował miejsce na swoim fotelu. Namjoon nie widział go ze swojej perspektywy, ale domyślał się, że nie wyglądał na szczególnie przejętego. Znając go, przypominał raczej pracownika recepcji, który po raz zyliardowy odpowiadał natrętnemu gościowi, że tak, ręczniki są wymieniane codziennie i nie, nie ma możliwości na dostawienie jeszcze jednego łóżka bez zmiany pokoju. To było dla niego typowe. 

— Rozumiem państwa obawy i pretensje, zresztą całkiem uzasadnione. Chcę jednak państwa zapewnić, że robimy co w naszej mocy, aby znaleźć Hanę i sprowadzić ją do domu całą i zdrową…

Ciekawe, ile razy w swoim życiu powtarzał tę formułkę? Albo inaczej — ile razy powtarzał ją im? Brzmiał na naprawdę znużonego tymi, że czas leciał, sprawa stała w miejscu, on dalej nie zaliczył żadnego postępu, a rodzice zaginionej wcale nie ułatwiali mu zadania. 

Płynący z tego wniosek także dla Namjoona był przykrą wiadomością; jakoś po dwudziestym października odbył rutynową rozmowę z prokuratorem, jak i reszta grona nauczycielskiego. Zostali wtedy poproszeni o utrzymanie zaginięcia dziewczyny w tajemnicy, aby nie spłoszyć potencjalnego porywacza.

— Całą i zdrową? — zakpiła pani Seung. — Czy pan siebie w ogóle słyszy?! Jak mam panu w to uwierzyć, kiedy nie ma jej od prawie miesiąca?!

— Proszę, niech pani nie podnosi głosu…

— Niech mi pan nie zaczyna teraz z „proszę być spokojnym”! — zbulwersowała się, wstając z miejsca. Namjoon zdołał zauważyć, że Yoongi jedynie podniósł głowę, nie przerywając kontaktu wzrokowego. Pewnie gdyby mógł, ziewnąłby ostentacyjnie.

BTS || Hello, stranger ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz