18: unfulfilled promise

5 2 0
                                    

rok wcześniej,
sobota, 13 kwietnia


Taehyung nie wiedział, co powinien o tym sądzić.

Z jednej strony miał mocne poczucie odrealnienia. Takie rzeczy nie zdarzały się w rzeczywistości — prędzej w filmach, i musiał się uszczypnąć, aby się przekonać, że faktycznie nie śnił. Chociaż nie wiedział, czy może temu ufać, bo sny zazwyczaj miał dość realistyczne...

A z drugiej strony — chyba był trochę zestresowany. Przy czym "trochę" było małym (wielkim) niedomówieniem, bo jego serce właśnie waliło jak oszalałe, co chwila wycierał dłonie o spodnie, bo lepiły się od potu, a coś ciężkiego na dnie żołądka sprawiało, że ciężko mu było oddychać.

Ale czy żałował?

Raczej nie.

Właściwie to mimo nagromadzenia negatywnych odczuć w jego ciele, głowa pozostawała od tego odcięta, wolna, lekka i otoczona słodką mgiełką. Chciało mu się śmiać, na ustach błądził głupi uśmieszek, który poszerzał się, kiedy myślał o tym, co zdarzyło się dosłownie przed paroma minutami.

Nie miał pojęcia, co strzeliło mu do głowy, żeby całować Hanę, kiedy siedzieli na ganku domu jej rodziców, ale była zbyt zadziorna, zbyt słodka, zbyt uzależniająca, żeby się jej oprzeć. Dlatego skradł jej jednego całusa, potem drugiego — bardziej po lewej stronie śmiejących się ust. Przed trzecim, po prawej, powstrzymał go zdenerwowany głos jej matki:

— Co tu się wyrabia?! — krzyknęła, przyprawiając ich o zawał serca.

Hana pobladła, zdawszy sobie sprawę, że została przyłapana na pocałunkach z osobą, którą przez ostatnie miesiące nazywała swoim kolegą. I, co gorsze, sytuacja była na tyle jednoznaczna, że nie wytłumaczy się przekomarzankami, szeptaniem na ucho czy żartami.

Tak więc przez to, że pani Seung postanowiła bez ostrzeżenia zjawić się za ich plecami i nie odezwać się ani słowem, aby dać znać o swojej obecności, zanim doszło do wymiany czułości, Taehyung właśnie opierał się plecami tuż obok łuku drzwiowego od salonu i wysłuchiwał cięgów, jakie zbierała Hana za umawianie się z chłopcami, bez ich świadomości i, o zgrozo, mimo zakazu. No i też, jak się okazuje, te orzechy do rozłupania, których dostali całe wiaderko, przestały mieć jakiekolwiek znaczenie.

Po jej spojrzeniu, jakie dziewczyna posłała mu tuż przed wciągnięciem jej do pokoju na pogadankę wiedział jednak, że nie cofnęłaby ostatnich kilku minut, nawet gdyby miała taką możliwość. Tak chyba po prostu musiało być. Oboje zresztą byli uparci, dlatego wyglądało na to, że trzeba to było po prostu... przeczekać.

— Mieliśmy umowę, Hana — zagrzmiała pani Seung rozzłoszczonym głosem. — Chryste, czy ty nie masz za grosz szacunku? Sprowadzasz swojego kolegę... — Taehyung wyraźnie usłyszał ten cudzysłów — ... a potem całujesz się z nim za naszymi plecami? Jeszcze mi powiedz, że to jest twój chłopak!

Teraz jeszcze doszło rozczarowanie poprzetykane niedowierzaniem. Praktycznie cały repertuar.

— Mamo, tato — Hana podjęła próbę udobruchania swoich dorosłych. — Nawet gdybym chciała, nie jestem w stanie powstrzymać moich uczuć. Taehyung jest naprawdę cudowny i na pewno go polubicie, jeśli dacie mu szansę...

— Świat się kończy! Jak ci nie wstyd? — zbulwersowała się kobieta. — Naprawdę chcesz, żebyśmy ci przypomnieli, jak się kończy nieposłuszeństwo? Chyba dawno nie miałaś szlabanu! A ty czemu milczysz? — zwróciła się do małżonka. — Nie mów, że to popierasz!

BTS || Hello, stranger ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz