11

118 4 0
                                    

Perspektywa Anastazji:

"Tylko świnie siedzą w kinie".
- Kto to napisał?- zapytałam Danki , kiedy wychodziłyśmy z kina.
- Mój brat.- powiedziała poprawiając torbę na ramieniu.
- Twój brat?- zapytałam zdziwiona.- Ty masz brata - nie wiedziałam.
- Tak mam chyba zapomniałam Ci o nim wspomieć.- zaśmiała się.
- Raczej na pewno!- powiedziałam ze śmiechem schodząc z nia po schodach.- Jak, się nazywa? - byłam ciekawa.
- Janek.- powiedziała z uśmiechem.
- Ładnie. - powiedziałam a, kącik moich ust poszedł do góry.
- Uważaj bo się jeszcze zakochasz. - prychnęła.
Ta w chłopaku, którego na oczy jeszcze nie widziałam śmieszne.
- Haha chyba ty!- prychnęłam czochrając ją po włosach i idąc przed siebie.
Danuta Barbara pseudonim "Duśka " Bytnar moja najlepsza przyjaciółka.
Była rudawą dziewczyną o delikatnych piegach i pięknych zielonych oczach.
Była przeciętną polką ale, bardzo ładną czasem jej zazdrościłam.
Jej rodzice z zawodu byli nauczycielami ona sama miała w planach zostać polonistką. Nadawała się do tego miała dryg do dzieci.
- Własnym bracie dzięki ale, nie!- prychnęła. - Wystarczy że, muszę go znosić codziennie - śmieje się.
- Na pewno nie jest taki zły!.- powiedziałam.
- Chcesz się przekonać to zapraszam na obiad!- zaśmiała się .
- Hahah dzięki ale, nie bywam u ciebie prawie codziennie w końcu twoja mama wystawi mi rachunek za te obiady!- zaśmiałam się, a ona razem ze mną.
- Haha może!- powiedziała ocierając łzę która spływała jej po policzku ze śmiechu. - Ale to dziwne jesteś u mnie codziennie a, nigdy nie poznałaś Janka - oznajmiła Duśka.
- Twoja wina!- prychnęłam popychając ją.
- Jak cię popchnę!- prychnęła.
- To nie wejdziesz do tego cudownego domu!- powiedziałam wskazując na jej dom.
- Haha ,a tak serio nie poznałaś go bo jest harcerzem czy coś w ogóle idziesz na herbatę może go w końcu złapiesz!- powiedziała ruszając sugestywnie brwiami.
- Haha dzięki ale, nie mogę muszę pomóc mamie.- powiedziałam.- Następnym razem - obiecałam.
- No jak, chcesz uważaj na siebie.-powiedziała całując mnie w policzek poczym poszła do mieszkania.
Po od stawieniu Danki poprawiłam swoją niebieską katanę i ruszyłam przed siebie.
Do mojego domu zostało jakieś 15 minut bo mieszkałyśmy bardzo blisko z Dusią w sumie można rzec tak blisko, a jednak tak daleko.
Końcówka lata dawała się we znaki tym bardziej że, kiedyś zielona, kolorowa Warszawa została jedynie w naszych wspomnieniach.
A to wszystko przez " nieprzyjaciela" który miał krew nie winnych ludzi na rękach.
Nigdy nie myślałam o wojnie nawet sie jej nie bałam bo zawsze uważałam, że nie warto, że Hitler nie jest na tyle głupi aby, znowu wypowiadać naszemu krajowi wojne jednak się myliłam.
Tak rozmyślając a, trzeba podkreślić że byłam marzycielką nie zauważyłam ich.
Dwóch Niemców którzy, właśnie szli w moim kierunku z otwartą dłonią No to mam przejabane.
Lecz najgorsze Było to że ja zamiast uciekać to stałam jak słup soli.
"Po prostu brawo ja".
I pewnie stałam tak jeszcze długo gdyby nie jeden głos.
- Habe gehort, dadsd sie Wodka kostenol in der Nachbarschaft verkaufen.( słyszałem że w okolicy sprzedają wódkę za darmo).
"Dobra Anka czas się ewakułować- ".- powiedziałam idąc w przeciwnym kierunki kiedy nagle...
- Ooh, wen haben wir hier Stefan!- powiedział niemiec obejmując mnie ramieniem - tylko nie to.
- Malutka bezbronna myszka.- powiedział kaleczonym polskim.
-Sorry ja - chciałam coś powiedzieć, ale nie wyszło.
- Oj no nie daj się prosić. - powiedział popychając mnie na ławkę i siadając na mnie okrakiem - niby Niemiec, a dobrze po polsku gada.
Myślałam, że wyzione ducha przysięgam.
- Proszę ja..- zaczęłam ale, Niemiec dał mi w twarz abym, się zamknęła i zaczął rozpinać mi ubranie.
",Jestem skończona po prostu umrę".
Nie miałam siły, krzyczeć, wołać o pomoc ja tu zginę jako marna dziwka i pewnie tak by się stało gdyby...
Strzał, nagły Strzał z pistoletu. Niemiec się wystraszył.
- Dobra zostaw ją!- krzyknął walając mnie na ziemie. - szef czeka!.
I tak więc zostawili mnie samą na ziemi a, ja zamknęłam oczy delektując się ulgą.
- Nic się panience nie stało!.?- zapytał podając mi rękę. - Proszę dać pomogę - wahałam się.
Niechętnie podałam mu rękę I z jego pomocą stanęłam na nogi bacznie go obserwując.
Był odemnie 5 metrów wyższy, także szacun dla niego , miał niebieskie oczy i bujna czuprynę z rudawymi końcówkami...
-Nie.- powiedziałam strzepując kurz z spódnicy.- Dziękuję za pomoc - odpowiedziałam w końcu.
- Drobiazg panienko. - powiedział całując wierzch mojej dłoni.- Janek jestem - czyżby ten Janek.
- Brat Duśki?- zapytałam nie wiedząc nawet czemu przecież Janków w Warszawie jest pełno i koniecznie on musi być jej bratem.
- Ooo widzę że, siostra niezłą mi zrobiła reklamę. - zaśmiał się a, kącik jego ust poszedł do góry.
- Tak, tak nawet bardzo!- zaśmiałam się zakładając kosmyk włosów za ucho.- Anastazja jestem.
- Bardzo mi miło. - powiedział całując mnie w dłoń. - Może cię odprowadzę lepiej żebyś nie wracała sama po tej sytuacji.
- Jeśli to nie problem.- szepnęłam.
- Żaden panienko. - powiedział zakładając mi stokrotkę za ucho.
A, więc to jest ten Jan Bytnar o pseudonimie " Rudy"

Jesteś jak Łapacz Snów 🦋Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz