12

102 5 2
                                    

Perspektywa Janka/Rudy

Promienie słońca wdarły się do mojego pokoju delikatnie mnie budząc.  Zarzuciłem swoje rudowłose włosy na bok delektując się Ostanimy minutami błogiego lenistwa.
- Janek śniadanie!- krzyknęła moja mamusia z kuchni.
Westchnąłem ciężko podnosząc się dwoma rękami do pozycji siedzącej.
Przetarłem twarz dłonią aby się rozbudzić poczym stanąłem na równe nogi zarzucając na nie szare dresy poczym zeszłem na dół.
Zapach jajecznicy dotarł do moich nozdrzy gdy tylko wychyliłem się na korytarz. Byłem tak zahipnotyzowany zapachem śniadania robionego przez moją mamę, że nawet nie zauważyłem że, stoję w samym przejściu póki nie usłyszałem wnerwiajacego głosu mojej siostry Duśki.
- A ty musisz stać tak w miejscu!- prychnęła.
-Tak siostrzyczko muszę No chyba, że chcesz się tłumaczyć ojcu z twoich czerwonych jak piwonia polików!- zaśmiałem się kierując się do kuchni.
- Cześć mamuś!- powiedziałem całując ją w policzek. - Daj pomogę.- powiedziałem biorąc od niej talerze.
- Cześć synku.- powiedziała całując mnie w głowę. - Dziękuję.
- Proszę mamo. Witaj tato.- powiedziałem zwracając się do bruneta który właśnie rozwiązywał jakąś krzyżówkę.
- Witaj Janku.- powiedział biorąc łyk kawy i przeglądając kolejną stronę gazety.- Jak się spało? - zapytał.
- Bardzo dobrze, a tobie?- powiedziałem kładąc przed nim talerz.
- Nie narzekam - Powiedział z uśmiechem.
Po skończeniu układania talerzy w końcu usiadłem do stołu po 15 minutach przyszła mama z ziemniakami i z " kurczakiem" stworzonym z gołębi.
- Coś chude te kurczaki?- powiedział ze śmiechem tata biorąc kęs ich do buzi.
Na sam widok zrobiło mi się nie dobrze.
- Coś chude te kurczaki!- zaśmiał się tata puszczając nam oczko.
- Przecież one są okupacyjne tato.- powiedziała ze śmiechem Duśka.
- A ty czemu nie jesz Janku?- zapytał tata patrząc w moją stronę.
- Emm przypominałem sobie, że umówiłem się z Tadeuszem pa!- krzyknąłem wstając pośpiesznie od stołu i całując go w policzek.
W sumie to nie kłamałem z tym spotkaniem.
Przed kamienicą Tadeusza

- Boże musisz ty palić matka mnie prześwięci!- usłyszałem głos mojego ukochanego, wspaniałego przyjaciela Tadeusz Zawadzkiego.
Z tym wspaniałym to oczywiście żart.
- Super witasz się z przyjacielem naprawdę!- powiedziałem zaciągając się papierosem i przekręcając oczami.
- A ty masz zamiar się dąsać jak jakaś Panienka.- zaśmiał się
- Sam jesteś panienka!- powiedziałem popychając go.
- To nie ja nazywam się Zosią.- powiedziałem ze śmiechem.
- Mogę wiedzieć co ty taki zadowolony jesteś poznałeś kogoś?- zapytał ze cwanym uśmiechem.
- Może tak, może nie!- zaśmiałem się.- A tak serio pewną brunetkę - powiedziałem.
- Uuuu ciekawe, a jak ma na imię? - zapytał Tadek jak zwykle ciekawy.
- Anastazja - odpowiedziałem.
- Ładnie, a w jakich okolicznościach ją poznałeś? - boże co on w Gestapo się bawi.
- Co ty w Gestapo się bawisz? - oburzyłem się.
- Tylko pytam po prostu - mówi spokojnie.
- Napadli ją Niemcy - tłumaczę mu.
W tym momencie opowiedziałem mu całą historię. Był w dużym szoku.
- To bardzo dziwne - ciekawe co.
- Co jest dziwne? - pytam przyjaciela.
- Ja też ratowałem pewną dziewczynę z rąk Niemców. Na imię miała Jagoda - to mnie zdziwiło.
- Może się znają, a my spróbujemy je odnaleźć i porozmawiać - zaproponowałem.
- Dobry pomysł masz łeb Rudy, ale to może po spotkaniu? - dobry pomysł.
- Okej Tadek to będziemy je szukać - odpowiedziałem.
Swoją drogą byłem bardzo ciekaw co to za niewiasty.

Jesteś jak Łapacz Snów 🦋Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz