29

40 4 2
                                    

Perspektywa Tadeusza/ Zośka

Zapach świeżej czekolady z Wedla roznosił się po pomieszczeniu.
- Jpr Zośka ja cię zajebie kiedyś!- prychnął Bytnar wchodząc razem z Aleksym do kawiarni.- Zimno jest jak w koziej dupie! - niezadowolony jak zawsze.
- Też się cieszę, że cię widzę przyjacielu!- powiedziałem z uśmiechem.
On jedynie wywrócił oczami i usiadł na przeciwko mnie razem z Dryblasem.
- To jaki mamy plan?- zapytał Alek machając do wesołego i pokazując mu trójkę z palców.
- Rozsadzić tory!- powiedziałem z Dumą.
- A o której?- zapytał Rudy.
- O 17, więc spokojnie dasz radę spotkać się ze swoją Aneczką!- zaśmiałem się, a Alek razem ze mną.
- Nie chodziło mi wcale o to barania łąko!- prychnął.- Muszę pomóc mamie ostatnio gorzej się czuję - zatkało mnie .
Razem z Alkiem zamilkliśmy.
Zrobiło nam się strasznie głupio względem Rudego nie powinniśmy tego mówić.
Wypalenie o nim i o Ance było już u nas normą każdy wiedział jak strasznie się kochają tylko są na tyle durni, że jeszcze sobie tego nie powiedzieli.
Nigdy byśmy nie pomyśleli, że to chodzi o Panią Zdzisławe.
Która odkąd pamiętam cieszyła się dobrym zdrowiem była dla mnie jak druga matka traktowała mnie jak swojego syna.
- Wybacz Janek nie miałem...- zacząłem, ale od razu mi przerwał.
- Nie potrzebuje litości, a teraz wybacz, ale muszę zapalić!- powiedział wstając z krzesła i kierując się na zewnątrz.
-Janek poczkej! - wołam za nim.
-Daj mi spokój!- warknął odpalając papierosa.
- Płakałeś?- zapytałem.
- Nie podlewałem rzęsy!- prychnął zirytowany.
Po 15 minutach znalazł się na dworze i oparł się plecami o barierkę.
- Ja...- zacząłem, ale przerwał mi gestem dłoni.
- Chcesz?- zapytał wysuwając z bocznej kieszeni kurtki fajki.
- Harcerz nie pali - upominam go.
- Pff!- prychnął poczym zaciągnął się papierosem.- Nie gadaj jak Orsza błagam cię - oburzył się.
- Ale....- próbuje coś powiedzieć.
- Taka prawda no już Zosieńko już!- zaśmiał się cicho.
- Janek....- kolejna próba
- Tak mam na imię!- powiedział wypuszczając dym, który zakrył jego twarz.
- Daj sobie pomóc proszę cię.- powiedziałem kładąc mu dłoń na ramieniu.
- Mi się nie da pomóc Zośka....- smutne.
- Musi być jakiś sposób.- zacząłem.
- I jest tylko.....- przerwał.
- Janek!- krzyknęła Anka i rzuciła mu się na szyję.
- Cześć maluchu, a co ty tu robisz?- zapytał z uśmiechem.
- Idę kupić sobie czekoladę, bo jest strasznie zimno!- mruknęła marszcząc nosek i ocierając swoje dłonie.
- Ooo czyżbyś zmarzła!- zaśmiał się Janek i pocałowała ją w czoło.
- Spadaj!- prychnęła i dała mu kuksańca w brzuch.
A ja wybuchnąłem śmiechem oni to byli dobrani.
- I z czego się śmiejesz Zosiu?- zapytał Janek.
- Z tego, że bije cię dziewczyna brawo Anka!- powiedziałem przybijając jej pione.
- Ach dziękuję za uznanie Zosieńko!- zaśmiała się kłaniając się nisko.
- Obydwoje jesteście popieprzeni!- prychnął poczym wszedł do środka.
- A jemu co?- zapytała Anka podnosząc brew.
Ja w tym samym momencie wystrzymałem oddech, a w mojej głowie przewijało się jedno pytanie..
"Czy powinienem jej powiedzieć"....

Jesteś jak Łapacz Snów 🦋Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz