Reszta wspólnie spędzonego czasu minęła w przyjemnej atmosferze. Chiara czuła, że odkryła oblicze króla, które pewnie zawsze jest ukryte za maską bezwzględności. Nie potrafiła ukryć satysfakcji z tym związanej. Czuła się wyjątkowa. Cieszyła się także, że Lothar mógł przy niej być sobą.
Po deserze, który okazał się niebem w gębie, wrócili na plażę, gdzie Lothar po raz kolejny tłumaczył jej jak ma używać magii. Była mu naprawdę wdzięczna. Była pewna, że z jego pomocą będzie w stanie opanować żywioły i wykorzystywać je w bardziej przyjazny sposób, a nie niszczycielski jak zawsze.
Czekała na wizytę krawca i projektanta, który miał zająć się jej suknią na zbliżający się bal. Miał pojawić się lada moment, więc grzecznie siedziała w swoim pokoju, do którego miał przyjść razem z Elzną. Z tego co zdążyła się dowiedzieć, nigdy nie może zostać sam na sam z mężczyzną innym niż król, gdyż byłoby to złamaniem etykiety. Chociaż usłyszała na korytarzu, że również przebywanie tylko z królem było niestosowne. Postanowiła jednak nie wnikać w tę kwestię i postępować tak, jak powie jej Lothar lub Elzna. Im ufała najbardziej. Wiedziała także, że pokojówka bardzo lubi władcę i nie chciałaby dla niego źle, więc nie pozwoliłaby jej na zachowanie odbiegające od normy.
Wróciła wspomnieniami do spotkania z Wielkim Kapłanem. Sama myśl o tym człowieku wywoływała u niej mdłości. Nie były one jednak związane ze zdenerwowaniem. Ten mężczyzna po prostu wywoływał u niej obrzydzenie. Nie powinna źle myśleć o kimś, kogo dopiero co poznała, ale on nie budził u niej najmniejszej krzty zaufania. Miała nadzieję, że to tylko złe przeczucie, gdyż z tego co mówił król, był on dla niego najbliższą osobą i zaufanym człowiekiem.
Jej intuicja podpowiadała jednak, że relacja między królem a nim nie są takie proste jak się wydaje. Miała nadzieję, że Lothar do niego, tak jak do wszsytkich ma ograniczone zaufanie i słucha także innych doradców, a nie tylko tego jednego. Chciała wierzyć, że jest on mądrym władcą, który nie da się omamić komukolwiek. Nie mogła być jednak tego pewna, gdyż nie znała go na tyle dobrze.
Pogładziła ręką kocyk, którym się nakryła. Podobnie jak wszystko w tym pokoju był mięciutki i pięknie pachniał. Zdecydowanie będzie jej tego brakować. Chociaż może zabierze coś ze sobą na pamiątkę. Nikt raczej nie będzie miał jej tego za złe. W końcu to był pałac, w którym przepych był miejscami tak widoczny, że aż przytłaczający.
W końcu usłyszała pukanie do drzwi i odgłos drewaniaków. Uśmiechnęła się w stronę Elzny, która zapowiedziała krawca, którym okazał się mężczyzna dużo niższy od niej. Był szczupły i miał na sobie czarne dopasowane spodnie, białą koszulę i brązową kamizelkę. Była wdzięczna pokojówce za ciche opisanie mężczyzny. Dzięki temu miała większe wyobrażenie z kim ma do czynienia.
- Witam panienko. Jestem Kwarc - odezwał się mężczyzna, kórego głos był bardzo podobny do głosu jej dziadka, który odszedł kilka lat temu, co wywołało u niej małe wzruszenie. - Dzisiaj jestem do usług panienki. Mam nadzieję, że nasza współpraca będzie owocna.
- Ja również mam taką nadzieję - odpowiedziała z uśmiechem i podeszła we wskazane przez pokojówkę miejsce.
Stanęła wyprostowana przed krawcem i rozłożyła ręce na boki. Staruszek zaczął ją mierzyć, co czasami wywoływało u niej łaskotki i wybuchała niekontrolowanym śmiechem. Myślała, że wywoła to niezadowolenie Elzny i Kwarca, ale wbrew przypuszczeniom śmiali się oni razem z nią. Atmosfera w pokoju zrobiła się tak swobodna, że przestała zadręczać się rozmyślaniem o Lotahrze i jego doradcy. Zamiast tego korzystała z miłego towarzystwa.
- Niesamowite - mamrotał pod nosem krawiec. - Jest panienka idealna.
- W jakim sensie? - zapytała i odwróciła się w stronę Kwarca, który stał za jej plecami. Był tak pochłonięty zapisywaniem pomiarów, że nie zwrócił uwagi na jej pytanie. Jednak z odpowiedzią przyszła jej Elzna.
- Panu Kwarcowi chodzi o to, że wymiary panienki są idealne. Wpisują się w kanony największego piękna. Co za szczęście ma nasz król - zachywacała się. - Dosyć, że panienka jest piękna, to jeszcze ma idealne wymiary. To jest znak od Boga, który na pewno da panience i królowi potomków.
Chiara poczerwieniała. Nie wiedziała, co wspólnego mają jej wymiary z dziećmi i potomstwem, ale postanowiła nie poruszać tego tematu. Już zdążyła przyzwyczaić się do tego, że w tym świecie niektóre rzeczy są prawdziwymi dziwactwami.
Zamiast tego odpłynęła myślami do Lothara. Zastanawiała się, co teraz robi. Podczas drogi powrotnej mówił jej, że będzie bardzo zajęty i nie będzie miał dla niej czasu. Powiedział jej, że ma skupić się na sobie i swoich zajęciach. Wiedziała, że przez zajęcia miał na myśli przygotowania do balu. Nie chodziło tylko o suknię, ale także o maniery i etykietę, których nadal w pełni nie opanowała.
Z tego, co się dowiedziała, to miała mieć dzisiaj lekcje z jej ulubioną nauczycielką - panią Florence. Na samą myśl odechciewało jej się wszystkiego. Nie trawiła tej kobiety i to chyba z wzajemnością. Nauczycielka przy każdej możliwej okazji udowadniała jej, że nie jest gotowa na zostanie narzeczoną króla, a co dopiero jego żoną i królową.
Kwarc przerwał jej rozmyślania i zapytał o ulubiony kolor. Szybko jednak zrozumiał swój błąd i się zdenerwował. Zaczął ją przepraszać i chciał paść na kolana, aby wyrazić żal do swojej głupoty, ale brunetka go powstrzymała.
- Panie Kwarc - powiedziała ze spokojem. - Nie ma pan za co przepraszać. Proszę się nie denerwować. Będę wdzięczna, jeśli pan sam wybierze kolor, który będzie mi pasować. Wierzę, że sukienka będzie idealna.
Staruszek nadal mamrotał i próbował przepraszać, ale Elzna szturchnęła go i uspokoiła. Pokojówka wiedziała, że na dziewczynie takie wpadki nie robią wrażenia i jest wyrozumiałą osobą. Zdawała sobie sprawę, że to właśnie przepraszanie za nie sprawia jej większy dyskomfrot. Zdążyła już zauważyć, że Chiara chciała być traktowana jak każda inna dziewczyna. Brak wzroku wcale nie był dla niej przeszkodą.
W końcu Kwarc i Elzna podjęli decyzję, że suknia musi mieć złoty kolor, a dodatki powinny być brązowe. Miało to podkreślić jej urodę. Oboje byli tak podekscytowani, że nastrój udzielił się także brunetce. Również nie mogła się doczekać balu, ponieważ miało to być pierwsze takie wydarzenie w jej życiu. Niepokoiła się jednak, że sobie nie poradzi.
Gdy krawiec zrobił już wszsytko, co musiał, Elzna poszła go odprowadzić. Chiara natomiast udała się na lekcję z panią Florence. Mimo, że było już bardzo późno, to nikt nie zwracał na to uwagi, ponieważ najważniejsze było, aby przyszła narzeczona opanowała wszystkie niezbędne umiejętności w jak najkrótszym czasie.
Idąc na zajęcia, nie spodziewała się jednak, że wpadnie na osobę, której jak dotąd obawiała się tutaj najbardziej i poznała ją dopiero dzisiaj.
- Witam panienko - odezwał się ten głos. Wielki Kapłan podszedł do niej i się ukłonił. Nie był to jednak tak głęboki pokłon, jaki oddał królowi. Delikatnie tylko się zgiął. Nie spuścił także głowy, jak to było wymagane. Zamiast tego cały czas ją obserwował.
Chiara przybrała swoją najlepszą maskę na twarz i odwzajemniła powitanie. Chciała jak najszybciej uciec od tego człowieka, więc ruszyła przed siebie i chciała go wyminąć, ale jej na to nie pozwolił.
- Nie wiem, co panienka sobie myślała, kiedy zbliżyła się do Jego Wysokości. Przecież to jest wbrew jakimkolwiek zasadom.
- Nie rozumiem, o czym pan mówi, Wielki Kapłanie - odpowiedziała bez krzty najmniejszej emocji. W środku jednak buzowała w niej mieszanka wybuchowa. Jej zdenerwowanie próbowało wyrwać się na zewnątrz i popchnąć ją do ucieczki.
- Doskonale wiesz, moja panno. Jednak niedługo ta farsa się skończy. Daję ci moje słowo.
Po tym odszedł i zostawił Chiarę w osłupieniu. Nie wiedziała, jak ma zinterpretować jego słowa.
Czy on mi groził? Chyba nie... prawda?
CZYTASZ
Celiris
RomanceChiara jest niewidomą dziewczyną, która od zawsze czuła, że znajduje się w niewłaściwym miejscu. Posiadała także tajemnicę, o której nikt nie miał pojęcia. Potrafiła panować na żywiołami. Pewnego dnia budzi się w dziwnym miejscu, które okazuje się p...