Rada Królewska

77 4 1
                                    

Smoczy Książę: Refleksje

Link do oryginału

https://thedragonprince.com/theroyalcouncil/

Napisane przez Kris James
Ilustrowane przez Caleb Thomas

Zachęcam żeby zajrzeć do oryginału ze względu na ilustracje :)

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

"Zrobiliśmy to!" Ezran klapnął na swoje gigantyczne łóżko z triumfalnym śmiechem, rozsypując na kocach naręcze ciastek. "Gratuluję pierwszego skoku na galaretkę, Zym!"

Smoczy Książę wylądował obok stosu wypieczonych smakołyków i zaświergotał dumnie. Bait podniósł się obok małego smoka, prawie osuwając się z powrotem na podłogę. Ezran sięgnął, by go podtrzymać.

"Ostrożnie, kolego", zachichotał.

Bait mruknął w podzięce. Jego bulwiaste oczy skupiły się na swojej nagrodzie. Ezran podążył za spojrzeniem żarłocznej ropuchy i skrzywił się na widok rozsypujących się okruchów, które mógł już dostrzec w szwach swojej kołdry.

"Racja. Talerze! Mamy mieć teraz maniery, prawda?" Sięgnął do szafki nocnej i ustawił między nimi trzy mozaikowe talerze. To były cenne rzeczy: Królowa Sarai zrobiła je sama z kawałków kolorowych fragmentów ceramiki, uszczelnionych razem złotą laką. Król Harrow powiedział kiedyś Ezranowi, że trzyma je w pobliżu łóżka na noce, kiedy jej własny apetyt na słodycze bierze górę.

Ezran zaczął rozdzielać ich płatkowe, smaczne łupy. Brzuszek Baita warknął niecierpliwie.

"Trzymaj się, Bait! Już prawie skończyłem!" Położył ostatnie szlify na niepewnym układzie galaretowatych tart na talerzach przed nim - rodzaj prezentacji, którą wiedział, że dorośli doceniają. "Tam! Rada Jelly Tart jest niniejszym zwołany do porządku."

Bait zmienił się w szczególnie fantazyjny odcień fioletu i usiadł. Zym starał się naśladować postawę świecącej ropuchy, prostując kręgosłup i pochylając brodę, z rozpostartymi skrzydłami. Jego ogon grzmotnął o materac.

"Pierwsza kolejność działań: zjedzcie swoje smakołyki!" oświadczył Ezran.

Jego szlachetni członkowie rady zabrali się do pracy, delektując się swoimi tartami, do ostatniego okruszka. Zym i Bait nie mieli już nic do jedzenia, ale Ezran wciąż miał mały stosik na swoim talerzu. Zym popatrzył na Ezrana z przechyleniem głowy, a Bait zachęcił go niecierpliwym pomrukiem. Niezjedzone tarty z galaretką były dowodem na to, co już wiedzieli: że myśli młodego króla były ciężkie.

Cóż - nie był znowu królem, jeszcze nie. I to była połowa problemu.

Ezran wziął głęboki oddech. "Za kilka dni znów mnie ukoronują. Rekoronacja. Opeli mówi, że to sprawi, że Katolis znów poczuje się całością. Ale-Viren ukradł koronę mojego ojca. Więc zamierzają przeprowadzić ceremonię... dając mi jego miecz". Ezran zabawił się galaretowatą tartą, ale nie zjadł jej. "To złe uczucie, prawda?"

Zym przechylił głowę, gruchając w pytaniu.

"Bo miecze są do walki. Do wojen. Czy każdy król potrzebuje miecza? Wiem, że jestem synem króla Harrowa, ale nie chcę popełnić tych samych błędów, które on popełnił."

Jego warga drżała. To go zaskoczyło-Ezran myślał, że skończył z płaczem.

"I nie chcę też o nim zapomnieć."

Zym szturchnął Ezrana w ramię. Bait podskoczył bliżej i Ezran wyciągnął rękę - ale glowtoad tylko chrząknął stanowczo.

Ezran zmarszczył brwi. Sugestie Baita zawsze były wyjątkowo dosadne. "Zmienić to? Jak?"

Huffing, Bait zwrócił się do Zyma o pomoc. Zym zatrąbił, szczerząc zęby, i mocno nadepnął na krawędź swojego talerza. Obrócił się i wylądował na głowie Baita jak kapelusz, obsypując go okruchami. Obaj odwrócili się z powrotem do Ezrana.

"Zmienić to w... kapelusz?" Ezran jęknął, sięgając, by zdjąć mozaikowy talerz z jego głowy. "Bait! Zym! To nie ma żadnego sensu! A te płytki są specjalne... proszę uważać -"

Zatrzymał się. Widział siebie odbijającego się w blasku talerza, a opuszki jego palców muskały złote linie między wszystkimi jego kawałkami. Ten talerz był kiedyś czymś innym. Wielu innych rzeczy. Ezran zrozumiał. "Mogę go pamiętać... jego kawałki... nie stając się nim. Mogę być kimś innym," powiedział. "I tak samo może być z mieczem".

Zym ponownie grzmotnął ogonem o łóżko, a Bait przybrał aprobujący odcień pomarańczy. Ezran wciągnął ich obu w taki rodzaj uścisku, jakiego nauczyła go ciotka Amaya, obalając płytę koronną Baita na kołdrę i zmieniając go na różowy kolor. Zym lizał jego policzki zappingowymi pocałunkami. "Dziękuję, dziękuję! Jesteś najlepszą Radą, o jaką mógłbym prosić."

Wsunął sobie do ust tartę z galaretką.

"Potrzebuję kowala - takiego, który potrafi zamienić miecz w koronę". Chłopczyk z Harrow zeskoczył z łóżka i pobiegł do drzwi, ale to król Ezran je otworzył.

SMOCZY KSIĄŻE - OPOWIADANIA REFLEKSJEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz