Rozdział 6: Niektórych Blizn Nie Da Się Zakryć
Dobre serce upiększy twoją twarz, mój chłopcze, nawet jeśli będziesz całkiem czarny. A złość oszpeca i zohydza najpiękniejsze oblicza.
Emily Jane Brontë, „Wichrowe Wzgórza”
♡
Ron zdecydowanie nie należał do osób, którym łatwo przychodziła nauka, ale to była wina głównie jego lenistwa. Zaczął się październik, a zadań było tyle, że ciężko było się połapać w tym co się dzieje. Nauczyciele nieustannie przypominali u SUMach jakby było to najważniejsza rzecz na świecie. Może i była, ale Ron nawet nie wiedział co chce robić. Chciał być aurorem, ale nie był tak dobry jak Harry. Wątpił czy w ogóle będzie kiedyś tak dobry jak on. Może nawet nigdy, ale takie są wady przyjaźni z Harrym Potterem. Chociaż Ron nie mógł narzekać, w końcu Harry robił co mógł by Ron nie czuł się gorszy, zwłaszcza po sytuacji w tamtym roku, ale postanowili do tego nie wracać.
Gdy Ron był w połowie czytania książki Obrony Przed Czarną Magią, która była tak interesująca jak historie Percy'ego, Harry przyszedł do Pokoju Wspólnego i usiadł na kanapie obok Rona zakładając ręce ja piersi.
— Jesteś wkurzony? — zapytała Hermiona przenosząc wzrok z podręcznika z eliksirów na Harry'ego.
— Nie, Hermiono, ani trochę. Cieszę się, nie widać? — zapytał sarkastycznie — Może za bardzo pokazuję swoją radość?
— Harry...
— Przepraszam. Tak, Hermiono, jestem wkurzony. — powiedział Harry.
— Co się stało? — zapytał Ron odkładając książkę.
— Nieważne. — mruknął Harry pocierając skronie.
— Boli cię blizna? — zapytała Hermiona.
— Nie, Hermiono. Łaskocze. — wymamrotał.
— Jak nie chcesz to nie mów. — Hermiona zamknęła książkę już wyprowadzona z równowagi.
— Hermiono, daj mu spokój, ma zły dzień...
— Oczywiście, że ma. Codziennie ma. — powiedziała — Podoba ci się jak nas traktuje? — zapytała.
— Hermiono... — powiedział Ron spokojnie.
— Jesteś po jego stronie? — zapytała pakując rzeczy do torby — To sobie bądź!
— Co was dzisiaj ugryzło? — zapytał Ron gdy Hermiona zniknęła w wejściu do dormitorium dla dziewcząt — Harry, chcesz o tym porozmawiać?
— Nie, chce mieć chociaż przeć pięć minut spokój. — mruknął Harry. Zdjął buty i wyciągnął nogi na Rona, a rudzielec westchnął, to było jasne, że Harry nie czuje się dobrze, ale tak naprawdę nie było sposobu żeby poprawić mu humor.
— Chcesz się położyć? — zapytał Ron.
— Nie, tak mi dobrze. — mruknął czarnowłosy odchylając głowę do tyłu i zamykając oczy. Ron wiedząc, że Harry ma łaskotki na całym ciele wyciągając rękę i połaskotał Harry'ego po stopie, a chłopak odskoczył chichocząc jak mała dziewczynka. Ron wybuchnął śmiechem, a czarnowłosy się zarumienił.
CZYTASZ
She's So Lovely | Ron Weasley
FanfictionOphelia miała to do siebie, że dużo marzyła o miłości jak z mugolskich filmów. Jej matka mówiła, że inteligencja zawsze jest ważniejsza od wyglądu, ale ona nie była taka pewna. Pierwsze wrażenie zawsze robił wygląd, a on była zjawiskowa, mając w sob...