Rozdział 28

138 11 18
                                    

Rozdział 28: Przyjaźń powinna wystarczyć.

Moje słowa to broń masowego rażenia, a ja nie mam pojęcia jak ją rozbroić.

Maggie Stiefvater "Król Kruków"

Ophelia dopiero po piętnastu minutach zdała sobie sprawę, że wcale nie czyta podręcznika z transmutacji. Do sumów zostało już tylko parę tygodni a ona nie czuła się na nie w ogóle gotowa. Czuła, że powinna się bardziej przyłożyć do nauki bo nie zda ale było jej ciężko się skupić. Nie miała pojęcia dlaczego. Pogodziła się z Ronem i wszystko wróciło do normy. Wciąż spotykała się z Wylanem, parę razy w tygodniu widziała się z Ronem, dostała wysokie oceny z egzaminów, chodziła na patrole na które musiała.

— Kochanie? Mówię do ciebie. — powiedział Wylan do niej. Patrzył na nią nieco poddenerwowany — Dlaczego mnie nie słuchasz?

— Przepraszam, jestem trochę zamyślona. — przyznała i spojrzała w końcu na niego — Co mówiłeś?

— Mówiłem, że może w wakacje udało by się żebyś do mnie przyjechała i może byśmy mogli spędzić ze sobą trochę czasu. — powiedział przybliżając się do niej — No wiesz... blisko.

— Tak, pewnie. — wymamrotała.

— Wiesz co mam na myśli, prawda? Jesteśmy już dość długo ze sobą i myślę, że to pora byśmy ruszyli o krok na przód. Nie możesz się się ze mną nie zgodzić. To bardzo ważny element związku. Muszę być usatysfakcjonowany. Chyba rozumiesz, prawda?

— Tak, oczywiście, że rozumiem Wylan. — powiedziała Ophelia. Ta rozmowa już ją nudziła. Wylan mówił o tym jej już kilkakrotnie i wydawał się być podekscytowany na następny krok w związku. Za to Ophelia... cóż w głowie Ophelii pojawiło się pytanie z wielkim, czerwonym wykrzykniem: czy ja coś do niego czuję?

Miała wrażenie, że już miesza się w jej uczuciach i, że sama już nie wie czego chce. Chciała czasu ale gdy mówiła to Wylanowi on stwierdzał, że tylko jej się wydaje.

— To dobrze, że rozumiesz. Moi znajomi już dawno mają to za sobą. Nie możemy tak z tym zwlekać, bo to zaczyna być wstydliwe. Nie chcę być dla ciebie wredny ale to nie moja wina. Ja nie mam z tym żadnego problemu. Wręcz nie mogę się tego doczekać. To z tobą jest... hm... jakiś problem. Albo unikasz rozmowy o tym albo ignorujesz mnie gdy do ciebie o tym mówię. Ophelia, nie możesz tak robić. Stosunek jest bardzo ważny w związku. Ludzie mogą pomyśleć, że z tobą jest coś nie tak. Nie chcemy by ludzie tak myśleli, prawda? Musisz dojrzeć i spojrzeć na to inaczej. Ja się cieszę. Ty też powinnaś. — powiedział Wylan.

Ophelia czuła się lekko urażona i wiedziała, że Wylan nie ma racji ale miała dość tej rozmowy. Nie chciała go podburzać wiedząc że jeśli zacznie te kłótnię to ona się nigdy nie skończy.

Ron siedział obok Harry'ego i Hermiony i bawił się swoim piórem. Nie był całkowicie pewny, że przyjaźń mu wystarczała. Czy wystarczała? Może. Jak na razie udawało mu się świetnie czuć przy Ophelii bez zbędnych i irytujących myśli o niej. Udawało mu się przetrwać lekcje bez myśli o niej ale na przerwie ja widział i nie przestawał myśleć o niej do końca dnia. Więc jaki miało to sens? Nie chciał jednak znów zniszczyć relacji między nimi. Lubił to co mieli.

— Skończyłeś już, Ron? — zapytała Hermiona.

— Co? Ee... nie. Nawet nie zacząłem. — powiedział Ron lekko rumieniąc się na twarzy. Hermiona westchnęła.

— Wy dwoje powinniście się naprawdę ogarnąć. Sumy są blisko! Nie możecie ciągle tylko myśleć o dziewczynach bo się nie skupicie na egzaminach. — stwierdziła Hermiona.

— Tak jakbyś ty nie myślała o Jonah. — powiedział Harry wywracając oczami — Damy sobie radę na sumach, nie musisz się o nas martwić.

— W porządku, Harry? — zapytał Ron. Chłopak ścisnął nasadę nosa.

— Tak, głowa mnie boli, ide się położyć. — powiedział Harry. Wstał z kanapy i poszedł do dormitorium.

— Naprawdę powinien nauczyć się nad sobą panować. — stwierdziła Hermiona — Jak myślisz co się stało u Snape'a? Skoro już nie ma z nim zajęć i tak nagle ma taki kiepski humor to musi być coś na rzeczy.

— Wiem, ale nie chce się wtrącać. To sprawa, Harry'ego i myślę że kiedy będzie gotowy to nam powie. Nie możemy na niego naciskać bo się denerwuje a ja mam dość tego, że ktoś nieustannie na mnie krzyczy. — powiedział Ron — Bądź cierpliwa. Harry w końcu nam powie co jest grane. Poza tym, to Snape. Zawsze był denerwujący i zawsze będzie.

She's So Lovely | Ron Weasley Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz