Rozdział 9

293 25 18
                                    

Rozdział 9: Unikanie i Samotność

Byłem sam, ale nie w złym sensie tego słowa. Naprawdę lubiłem być sam. Może za bardzo.

Benjamin Alire Saenz, „Arystoteles i Dante odkrywają sekrety wszechświata”

Ophelia wolałaby cofnąć czas i wszystko naprawić niż walczyć z tym poczuciem winy. Mimo, że wszystko Ronowi wyjaśniła i on przyjął to ze spokojem to uczucie winy przyprawiało ją o ból głowy. A już szczególnie gdy przed nią nagle pojawiał się Ron, a w tym tygodniu akurat pojawiał się z nikąd, był na każdym kroku jakby ją nieustannie śledził. Jakby nauczył się jej planu zajęć na pamięć i teraz musiał pojawiać się w dokładnie tym samym miejscu co ona. Za każdym razem Ophelia chowała się zanim zdążył ją zauważyć, ale z pewnością Harry Potter ją zauważył. Raz nawet szturchnął Rona, ale rudzielec się nie odwrócił tylko roześmiał. To sprawiło, że zaczęła się zastanawiać czy o niej czasem mówił. Nie zależało jej na tym, ale zastanawiało się czy mają przed sobą sekrety.

Chociaż unikanie Rona nie należało do najłatwiejszych to za to znoszenie opinii Wylana też nie było przyjemne. Teraz postanowił się skupić na obrażaniu gry Rona. Ophelia nie była na meczu między Slytherinem i Gryffindorem, bo nigdy niezbyt ją Quidditch nie interesował więc, gdy akurat jej dom nie grał to chowała się w swoim dormitorium, ale nie zmiana to faktu, że od plotek huczał cały zamek.

Podobno Draco Malfoy powiedział coś czego nie powinien i George Weasley i Harry Potter się z nim pobili, a potem Harry, George i Fred wylecieli z gryfońskiej drużyny Quidditcha. Słyszała też, że Ronowi nie poszło aż tak znowu dobrze, że nie potrafił obronić i, że często puszczał gole, a w dodatku Ślizgoni napisali o nią okropnie niemiłą piosenkę. Ophelia ją słyszała, bo Wylan ją śpiewał.

— Możesz przestać? — zapytała Madeleine tonem takim, że wskazywał na to, że ma dość, a Ophelia podziękowała jej w duchu za to, bo sama zaraz by Wylana uciszyła — To okropnie chamskie. Sam nie grasz lepiej i teraz wyładowujesz gniew na Ronie, bo ciebie nie przejęli do naszej drużyny. — dodała.

— Byłeś na sprawdzianach? Nic nie mówiłeś.

— Nie chciałem nic mówić...

— Nie przyjęli go. — powiedziała Madeleine.

— Przykro mi, Wylan, że cię nie przyjęli, ale to nie daje ci prawa śmiania się z innych. Rona przyjęli i pewnie to były nerwy. — powiedziała Ophelia.

— Bronisz go, bo ci głupio, że go wystawiłaś. — stwierdził Wylan, a Ophelia wzruszyła ramionami.

— Niepotrzebnie go wystawiłam. Lubię z nim spędzać czas. Jest bardzo zabawny. — powiedziała Ophelia

***

Ręka Rona powędrowała do rudych włosów, gdy odłożył pióro i ziewnął w dłoń. Był zmęczony, a jeszcze czekał go nocny patrol. Hermiona gdzieś wyparowała, nie chciała nawet powiedzieć Ronowi czy idzie do biblioteki, a Harry co chwilę przysypiał na kanapie. Ron schował pióro stwierdzając, że więcej nie wskrzesi na tej pracy z wróżbiarstwa i spojrzał na czysty pergamin swojego przyjaciela. Harry miał głowę opatą i kanapę i okulary mu się lekko przekrzywiły. Ron nie widział go tak spokojnego od wielu tygodni i było mu głupio, że musi wyrywać przyjaciela ze snu. Szturchnął Harry'ego lekko, a czarnowłosy spojrzał na niego jakby Ron popełnił największą zbrodnię.

— Śniło mi się, że mam spokojne życie. Dzięki, że mnie z niego wybudziłeś, Ron. Teraz wiem jak bardzo jak przewalone. — powiedział Harry.

— Daj spokój. Nic nie napisałem, a musimy to pojutrze oddać. —powiedział Ron. Harry podniósł brwi widząc, że jego przyjaciel nie jest w nastroju do żartowania.

— Co się stało? — zapytał Harry.

— Nic.

— Ron! — powiedział Harry przeciągając środkową literkę — Odkąd skończył się czwarty rok nic mi nie mówicie. Nie wiem co się dzieje w waszym życiu. Chcę wiedzieć. Jesteście moimi przyjaciółmi. Powiedz mi! — dodał.

— Nie.

— Proszę.

— Nie.

— Mów co przeklnę, Weasley. — powiedział Harry.

— Ta groźba na mnie nie działa. — Ron się roześmiał.

— Jesteś mi powinien po naszej kłótni w tamtym roku. — Harry zrobił smutną minę.

Ron westchnął i spojrzał na Harry'ego ostrzegawczo. Dokładnie tym samym wzrokiem co Artur patrzył na Molly gdy przesadzała.

— Nie możesz już tego wykorzystywać. — stwierdził Ron — Mam wyrzuty sumienia.

— Przykro mi.

— Wcale ci nie jest przykro. — stwierdził Ron.

— Zależy mi by wiedzieć. Ty wiesz, że wleciałem na dziewczynę... a potem... no wiesz... sobie poszedłem. — mruknął — A innym razem... gapiłem się na nią ciut za długo...

— Harry, miło, że chcesz mi poprawić humor twoimi niewypałami z ładnymi dziewczynami, ale nie powiem Ci o co chodzi.

— Chodzi o dziewczynę... o tę, która się na ciebie gapiła na korytarzu. — powiedział Harry.

— Może.

— Co z nią?

— Zaprosiłem ją na spotkanie Gwardii Dumbledore'a i nie przyszła. — powiedział Ron.

— Ojej... bardzo mi przykro, Ron. Teraz na poważnie. — powiedział Harry.

— Ta, wiem... Już późno. Idź spać.

— Nie chce.

— Harry, nie dyskutuj ze mną. — powiedział Ron posyłając mi spojrzenie.

— Już idę, mamo. —powiedział Harry śmiejąc się pod nosem, a Ron palcem pokazał mu co o nim myśli.

Humor Rona był jeszcze gorszy, gdy zamiast uśmiechniętej Ophelii przyszła Heather Gregory. I może ją lubił, ale nie było to, to samo co u boku Ophelii.

She's So Lovely | Ron Weasley Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz