Rozdział 26

212 18 10
                                    

Rozdział 26: Los Rona Weasleya

Ale dobre życie wiedziesz wtedy, gdy wiesz, że ludziom na tobie zależy, że potrafisz zadbać o tych, którzy na ciebie liczą, że robisz coś dla swojej społeczności.

Taylor Jenkins Reid "Malibu Płonie"

Ron żałował naprawdę wiele rzeczy w życiu, ale nie tego okresu. I może wiele osób uważało to za ciąg błędów, które wtedy popełnił i prawdopodobnie gdyby przedstawil Ivy Harry'emu i Hermionie to by jej nie polubili. Oczywiście nie była to angażująca relacja i Ron wciąż nieustannie myślał o Ophelii ale chciał się choć trochę dobrze bawić na piątym roku.

— Hermiona miała rację. — powiedziała mu Ophelia gdy siedzieli razem i uczyli się do sumów. Ophelia zaczynała być trochę nerwowa, ale Ron wiedział że Wylan ją trochę uspokoja. Nie chciał się wtrącać — Powinieneś iść do prefekta naczelnego i poprosić żeby przestali cię dawać na nocne patrole. Jesteś wykończony.

— Wszystko jest w porządku. — powiedział Ron przewracając stronę w podręczniku.

— Powtórzę, jesteś wykończony. — powiedziała Ophelia kładąc mu rękę na ramieniu. Ron natychmiast się odsunął żeby zabrała rękę. Nie podobało mu się to co ona z nim robiła.

— Jest wszystko w porządku. — powiedział Ron — Miałem dużo obowiązków ale wyrabiam. Jestem w stanie się uczyć i ogarniam wszystko wokół mnie. Spokojnie. Nie jestem drugą Hermioną.  Po sumach będę miał znowu wszystko gdzieś.

Oczywiście to było wielkie kłamstwo ale Ron zdecydował, że im mniej będzie mówił Ophelii tym szybciej o niej zapomni. Było to trudne bo kusiło go by ciągle mówić do niej o wszystkich, nawet największych pierdołach.

Ale jednak Ophelia miała rację. Był wykończony nocnymi patrolu i byłby wdzięczy gdyby miałby jakiś patrol po południu albo rano. Są krótsze i będzie mniej wykończony.

Shey Nelson, prefekt naczelna Gryffindoru a przy okazji dziewczyna Freda, siedziała przy stoliku w pokoju wspólnym i układała plan wszystkich patroli gdy Ron wszedł przez dziurę w portrecie. Podszedł do niej a ona na niego spojrzała. Widział, że ledwo zaczęła więc miał okazję jeszcze ją poprosić o zmianę.

— Tak Ron? — zapytała.

— Czy mogłabyś zacząć wpisywać mnie na popułudnie? Albo rano? Jestem zbyt zmęczony żeby...

— Pewnie, nie zamierzałam cię wpisywać z powodu sumów. — powiedziała Shey — Mógłbyś przyjść szybciej. Nie widziałam, że to cię tak męczy. Gdybym wiedziala to bym przestała już dawno. 

— Nie chciałem Ci robić kłopotów. Spotykasz się z Fredem, masz już ich wystarczająco na głowie. — powiedział Ron a Shey się roześmiała. Ron zauważył że wpisała go na patrol o siódmej rano i swoje imię dopisała obok siebie.

— Hermiona wrecz zażądała żebym zmieniła jej godziny. Ciężko było, zważając że ona uczy się dwa razy więcej niż ty. — powiedziała Shey.

Jak już dogadał się z Shey to czekał na Harry'ego, który wrócił ze spotkania z Ines. Cały w skowronkach, oczywiście.  Usiadł obok Rona i wyciągnął pióro i  pergamin.

— Nie chcieliśmy cię wtedy urazić, wiesz o tym prawda? — zapytał Harry. Ron spojrzał na niego i westchnął. Nie mógł się na niego gniewać. Już kilka razy próbował.

— Wiem, Harry. Nie jestem zły.  Byłem po prostu bardzo zmęczony. — powiedział Ron. Prawda, nie powiedział Harry'emu wszystkiego ale nie mogl mu tego powiedzieć. To co robił Ivy było tylko jego sprawą. Odwracało to uwagę od Ophelii.

— Cieszę się, że rozumiesz. Miałem dość jak Hermiona tłumaczyła mi co dokładnie mam Ci powiedzieć żebyś nas zrozumiał. — Harry wywrócił oczami.

Oboje napisali swoje wypracowania z transmutacji ale Rona już głowa bolała z powodu zbyt dużego wysiłku dlatego wieczorem wyszedł do miejsca gdzie zawsze się spotykał z Ivy.

Wybierali takie miejsca żeby nigdy się z nikim nie minąć a już na pewno nie ze swoimi przyjaciółmi.

— Wiesz łamiemy masę przepisów? — zapytał Ivy siadając na ziemi — Nie wiem czy my możemy w ogóle przebywać w tej części zamku.

— Prawdopodobnie nie, poza tym już wydarzyło się tyle przez te pięć lat, że jestem prawie pewny że w połowie pomieszczeniach tego zamku nie możemy przebywać. Poza tym Umbridge kiedyś te drugą połowę zamknie. — stwierdził Ron siadając obok niej.

Potrafili gadać godzinami i to największych głupotach tylko po to żeby mniej myśleć o tym czym powinni się przejmować. Były chwilę gdy Ron myślał, że się zbyt przywiąże ale Ivy za każdym razem udowadniała mu, że to nie jest to zbyt możliwe. Flirtowała z połową szkoły i mówiła ostatnio jak świetnie jej się spotykało z Blaisem Zabini. Ron niezbyt znał Blaise'a więc tylko przytakiwał.

Ale już nie wiedział co ma zrobić aby zapomnieć o Ophelii gdy jednocześnie widywał ją parę razy w tygodniu aby się razem uczyć. Był zazdrosny i chciał z nią być bardziej niż z kimkolwiek innym, ale musiał się pogodzić z tym co mu zostało. Ron Weasley nigdy nie dostaje tego czego chce.

She's So Lovely | Ron Weasley Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz