Rozdział 10

304 26 14
                                    

Rozdział 10: Żal i wyrzuty sumienia

Każde serce brzmi inaczej. Wcześniej nie zdawałam sobie z tego sprawy.

Leigh Bardugo „Szóstka Wron”

***

Ron był daleko myślami. Siedział na historii magii tępo wpatrując się w ścianę, gdy profesor Binns przynudzał jak zwykle. Ron już obudził się z kiepskim humorem i miało to oczywiście coś wspólnego z Ophelią. W jednej chwili robił wszystko aby wytłumaczyć sobie dlaczego nie przyszła, a z drugiej strony zaś obwiniał ją i następnie miał wyrzuty sumienia. Po cichu cieszył się, że wspomniał o tym tylko Harry'emu, bo wiedział, że Hermione weźmie stronę dziewczyny. Oczywiście Hermiona złościła się na Rona chociaż nie miała ku temu powodów. Dla żadnego z nich nie było tajemnicą, że z Harrym nie jest dobrze i, że ostatnio czuje się kiepsko. Bywa opryskliwy i zdarza się, że wyładowuje złość na Hermione i Ronie, tyle, że Ron to rozumie, albo przynajmniej się stara, a Hermiona zaś nie. Tak więc dziewczyna już dawno poprosiła Rona aby porozmawiał z Harrym, ale on się do tego szczególnie nie kwapił.

Harry też był zamyślony na historii magii, a Ron nie wiedział czy w głowie siedzi mu Cho Chang czy może Ines de la Cruz. Harry twierdzi, że to tylko głupie zaproszenie do Gwardii Dumbledore'a i prawie nic nie znaczy, ale Ron uważa jednak, że Harry'emu po prostu się dziewczyna spodobała.

Ron miał teraz bardzo dużo na głowie i był bardzo zmęczony. Tego wieczoru miał trening qudditcha, gdy w połowie zaczęło trochę kropić, co szybko przerobiło się na straszną ulewę. Dlatego wrócił do pokoju wspólnego cały mokry i zziębnięty. Gdy usiadła na kanapie obok Harry'ego, Hermiona przewróciła oczami i rzuciła na Rona zaklęcie wysuszające.

— Dzięki. — wymamrotał Ron pocierając oczy.

— Jak było? — zapytał Harry udając, że wcale go nie obchodzi, że go wywalili z drużyny. Ron jednak znał go zbyt dobrze żeby nie wiedzieć, że się przejmuje.

— W porządku. — stwierdził Ron wzruszając ramionami — Ale nie widzę tego dobrze, jeśli mam być szczery. — dodał — Ginny nie jest zła, ale ty byłeś lepszy.

— Daj spokój. Pewnie nie jest tak źle. — stwierdził Harry.

— Nie... aż tak źle nie jest. — powiedział Ron — Nie wiedziałem, że w ogóle potrafi latać na miotle.

Hermiona szybko poszła spać, a Ron siedział z Harrym nad wypracowaniem z obrony przed czarną magią. Ron był w tak parszywym humorze, że nie miał ochoty nawet rozmawiać.

— Może pójdziesz spać? — zapytał Harry.

— Nie trzeba. Napiszę to. — stwierdził Ron tłumiąc ziewnięcie w dłoni.

— Daj spokój. — mruknął Harry szturchając go — Nie wyglądasz dobrze. Przyda Ci się odpoczynek.

— I kto to mówi. — powiedział Ron.

— Przestań się przejmować mną. — powiedział Harry.

— Masz większe problemy niż ja. — powiedział Ron.

— Znów to robisz. — powiedział Harry — Umniejszasz swoje problemy i porównujesz je z moimi, nie powinieneś tego robić, Ron. — dodał — Czasem chciałbym by było jak w trzeciej klasie, gdy moim problemem było to, że myślałem, że mój ojciec chrzestny chce mnie zamordować, a ty i ja robiliśmy razem super rzeczy. Teraz się boisz, że mnie zranisz albo, że się na ciebie zdenerwuję. Tęsknie za czasami gdy po prostu byłeś moim przyjacielem i poprawiałeś mi humor i rozbawiałeś w środku wróżbiarstwa. — powiedział Harry.

— Oboje się zmieniliśmy od trzeciego roku. Okazuje się, że twój ojciec chrzestny nie chce cię zabić, a mój szczur to trzydziestoletni mężczyzna. — powiedział Ron — Harry, nie masz się czym przejmować. Naprawdę.

— Wiesz, że to tak nie działa. — powiedział Harry.

— Tak, wiem.

Nawet gdy już się położyli w swoich łóżkach Ron nie mógł zasnąć. Mimo, że był zmęczony to przez pół nocy się przewracał z boku na bok naciągając na siebie jeszcze bardziej kołdrę. Wyszło z tego, że zasnął na dwie godziny i gdy się obudził czuł, że był ledwo żywy. Siedział na śniadaniu obok Harry'ego i Hermiony i nawet nie starał się słuchać ich rozmowy.

— Ron? — zapytał Harry szturchając go kolejny raz.

— Hm?

— George mówi do ciebie od dziesięciu minut. — powiedziała Hermiona.

— Aha. — powiedział Ron.

— Idźcie. Ja się nim zajmę. — powiedział George, gdy Harry i Hermiona wstali od stołu — Co się stało?

— Nic. Odwal się. — wymamrotał Ron.

— Nie. Nie zjadłeś nic. Masz jakiś zły humor. Chcę wiedzieć co się stało. — powiedział George.

— Nic mi nie jest. — wymamrotał Ron.

— Źle się czujesz? Odprowadzić cię do skrzydła szpitalnego póki pani Pofrey ma jeszcze eliksir pieprzowy? — zapytał.

— Nie, wszystko jest w porządku. — powiedział Ron.

— Nie okłamuj mnie. — powiedział George — Powinieneś zostać w dormitorium i nie iść na zaklęcia. — powiedział George — Wiesz, tak w razie czego. — dodał.

— Dam sobie radę, George. Nie potrafiłem spać w nocy, to nic takiego. — powiedział Ron wzruszając ramionami.

***

Ophelia nie przestała czuć się winna, ale następny wspólny patrol mieli dopiero następnej nocy, a nigdzie nie mogła znaleźć Rona. Październik zaczął się okropnym deszczem i Ophelia szczerze sądziła, że nie zmieni to przez następne tygodnie. Czuła się trochę rozdarta i nie mogła się skupić. Nie rozumiała dlaczego nie skorzystała z okazji spędzenia z Ronem więcej czasu skoro się przy nim tak dobrze bawiła.

— Bo to cymbał. — powiedział Wylan.

— Sam żeś cymbał. Ron jest zabawny. — powiedziała Madeleine.

— Przestańcie, oboje. Nie pomagacie mi ciągle się sprzeczając. — powiedziała — Sama to wyjaśnię z Ronem.

She's So Lovely | Ron Weasley Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz