LN jest tu przedstawiony jako duch/złudzenie, czyli mniej więcej podświadomość Unii
UE: *siedzi spokojnie w swoim biurze*
LN: *pojawia się za nim* Wiiiiitaj Uniek!~
UE: Y? Co? *Odwraca się do tyłu, prawie zawał, złapał się za klatkę piersiową* OMÓJLORDZIELIGANARODÓW
LN: We własnej osobie. Co ty taki spięty??
UE:...Ty... Przecież już nie istniejesz od wielu lat...
LN: Jak tam zdrówko? A raczej Eurooopaaaaa? *Rozszerza uśmiech*
UE: Zostaw mnie! I-Idź do ONZ!
LN: U niego już byłem. Ja zawsze przy nim byłem. Oglądałem jego klęski. Od kiedy zaczął mnie ignorować, znudziło mi się to i pomyślałem, że odwiedzę ciebie
UE:..D..Dlaczego akurat mnie??
LN: Bo jesteś ciekawy i słyszałem o twoich działaniach wiele ciekawych mitów i propagand~
UE: *wściekłość* Jak masz tak mnie oceniać to lepiej spadaj!! *Z pięści go, niestety jak to duch, a raczej wytwór wyobraźni, nie da się go dotknąć*...He?..
LN: *Wkurzający śmiech* Ty chyba nie ogarniasz własnego umysłu... Już. Tak trudno jest przyporządkować sobie kraje?~
UE:.. Mówi dziecko, co miało w planach nie dopuścić do wybuchu żadnych konfliktów!
LN: I. Co?
UE: To, że twoje istnienie było pewne co do likwidacji! Nie radziłeś sobie już od samego początku!
LN: No i? I tak sam prezydent Stanów Zjednoczonych nie ogarnął swojego kraju i nie przystosował go do dołączenia do mnie. Bo wiesz... Twoje kraje to zwykłe śmiecie.
UE: JAK ŚMIESZ TAK MÓWIĆ O NICH?!
LN: *oburzający śmiech*... Co się tak spinasz, chłopcze? Przecież większość i tak nie należy do ciebie. Choćby i owe Stany Zjednoczone.
UE: Ja, jako szczera i dobra organizacja toleruję wszystkie kraje występujące na świecie.
LN:..BHAHAH, WOOOW. JAK NA JEDNEGO Z WYSIADAJĄCĄ PSYCHIKĄ WSTRZYMUJESZ NIEZŁE GATKI.. BO WIESZ... NIE JEDEN POTRAKTOWAŁ MOJE ZASADY ZWYROLSKO. CHOĆBY NIEMCY I SOWIECI.
UE:...*milczy*
LN: A PAMIĘTASZ MOŻE, JAK POCZĄTEK LAT TRZYDZIESTYCH DWUDZIESTEGO WIEKU ZMIENIŁ CAŁĄ GRĘ? PAMIĘTASZ, JAK JAPONIA ZACZĘŁA KONFLIKT Z CHINAMI? OPUŚCILI MNIE. POTEM TE WSTRĘTNE NIEMCY. I TAK SIĘ NIE WŁĄCZAŁ W TO ANI TROCHĘ. GDY TYLKO WYSZEDŁ, ZACZĄŁ ODBUDOWYWAĆ REPUTACJĘ SWOJEGO PAŃSTWA POPRZEZ PONOWNĄ MILITARYZACJĘ. MYŚLISZ, ŻE JAK JA SIĘ CZUŁEM? ŻE BYŁEM SPOKOJNY? MYŚLISZ, ŻE TRZYMAŁEM SIĘ JESZCZE NA DUCHU??
UE: AAAA CO Z-Z WOJNĄ DOMOWĄ W HISZPANII?-...
LN:..Nawet. Mnie nie rozśmieszaj. Zablokowali mi jakiekolwiek wsparcie. Mieli mnie kompletnie w dupie. Włochy, Niemcy, Portugalia wspierali jedną stronę, drugą Francja, Meksyk i Sowieci. Głosiłem. Głosiłem, aby nie wspierali ich.
UE:.A...No..Tak...
LN:...I za kogo ty się uważasz? Za lepszego? Bo nadal żyjesz, nadal istniejesz?? Nie miałem jak działać, bo ci się buntowali. Ty się ciesz, że za twoich czasów tak nie jest. Chociaż tutejsi Sowieci coś kombinują na darmo... Nie wliczam tego.
UE:..Słuchaj. Ja wiem, jak cierpiałeś wtedy. Słyszałem... Dużo o tobie. I...
LN: I co? "I wcale nie winisz mnie"??
UE:...*znowu milczy*
LN: Przecież ja wcale nie twierdzę, że jestem jakiś wybitny. Owszem, moje plany były dosyć ambitne, przynajmniej ambitne dla niektórych krajów.
UE: *zmarszczył brwi*
LN: Parszywe ziemie.
UE: PRZESTAŃ W KOŃCU ICH OBRAŻAĆ! PRZECIEŻ ZMIENILI SIĘ NA LEPSZE!
LN: *milczy*
UE:..Po drugiej wojnie światowej było... Było spokojniej. Niemcy... Były spokojniejsze. Świat zaprzestał wal-
LN: Czy ty gówniarzu jeden myślisz, że mnie obchodzi przyszłość? Czas, w którym mnie już nie ma? Nie wliczam przyszłości po mojej śmierci do jakiejkolwiek wartości. Bo po co mi to? Czy to się już w ogóle dla mnie liczy?
UE: *przerywa mu* Jesteś strasznym samolubem.
LN: *zaczyna uśmiechać się szeroko* Od kiedy poznałem twoją ludność, stałem się samolubem. To oni mnie takim stworzyli. Mnie nie zmienisz. Ich... Nie zmienisz.
LN znika.
Unia gapi się w miejsce, w którym zniknął LN.
Po kilku dobrych minutach odwraca się do strony biurka.