„People may hear your words, but they feel your attitude"
Marius tak jak obiecał dziewczynie zamierzał z nią porozmawiać, jakież wielkie było jego zdziwienie gdy zobaczył ją siedzącą w koszulce z papierosem w ręce z zapłakanymi oczami.
— Wszystko... dobrze?
— Tak, tak. - powiedziała ścierając łzy z policzków. - cześć. - uśmiechnęła się do niego słabo.
— Na pewno?
— Tak, czasem każdy potrzebuję sobie popłakać. No dobrze, ale mieliśmy rozmawiać o tobie.
— Ach, tak. - powiedział zmieszany.
— Okej, możemy poczekać.
Siedzieli razem rozmyślając o swoich problemach, Marius zauważając, że drży z zimna, zdjął kurtkę i okrył ramiona dziewczyny. Spojrzała na niego z wdzięcznością w oczach. Chłopak postanowił przerwać ciszę.
— Nie wiem co się ze mną dzieje. Jak mam być szczery nie do końca wiem czym to jest spowodowane. Boję się. Chcę być najlepszy, chcę pokazać, że jednak coś potrafię, ale czuję się najgorszy. Nie umiem sobie ze sobą poradzić. Nie potrafię sobie wytłumaczyć co się dzieje.
— Każdy lęk, każda trauma rodzi się z przeżytych wydarzeń. Zazwyczaj tych złych. Coś co było dla ciebie traumatycznymi wspomnieniami, bolącym słowami czy złymi ludźmi. To nas niszczy.
— A ciebie, która z tych rzeczy niszczy?
— Wszystko. - spojrzała na chłopaka. - i też sobie z tym nie radzę.
— A wiesz jakie to jest wspomnienie? Osoba? Słowa?
— Tak. Doskonale pamiętam tą osobę, która zapoczątkowała wszystkie złe wydarzenia w moim życiu i wypowiedziała w moją stronę raniące mnie słowa. - powiedziała wzdychając ciężko i mrugając, aby odgonić łzy. - a ty?
— Nie do końca. Myślę, że jakbym to odnalazł w swojej głowie, byłoby mi łatwiej.
— Teraz wypowiadając to pomyślałeś o?
Marius spojrzał na dziewczynę, czując zdziwienie. Imponowało mu, że czyta z niego jak z otwartej księgi, ale jednocześnie było przerażające. Postanowił odbić piłeczkę w stronę dziewczyny, nie będąc gotowym na ten temat.
— O kim pomyślałaś wypowiadając te słowa?
— Więc w ten sposób. - uśmiechnęła się. - o... moim byłym chłopaku. Ale chyba jeszcze nie jestem gotowa, aby o tym rozmawiać, mimo, że minęło już dwa lata odkąd jestem sama.
Teraz już nie była w stanie powstrzymać cisnących się łez, które spływały po jej zaróżowionych od zimna policzkach.
— Od początku mówiono mi, że powinienem być najlepszy, od najmłodszych lat. - zaczął, a dziewczyna spojrzała zainteresowana, wycierając swoje policzki z łez. - trener, rodzice, wszyscy. Skoki pomagały mi w tym, aby zapomnieć, że mam być pierwszy, najlepszy i po prostu mogłem się bawić. Skakać dla przyjemności. Jedynymi osobami, które wspierały mnie w każdej decyzji byli dziadkowie. Oni pomogli mi w czasie gdy myślałem, żeby skończyć z skokami. Później zmarł jeden dziadek. Uwielbiał skoki. Był na każdym konkursie. Zawsze był uśmiechnięty jak skakałem. Więc takiego go pamiętam. Po drodze wpadłem też w złe towarzystwo. W okresie szkoły średniej. Pierwszy alkohol i papierosy. Nie wspominam tego okresu zbyt dobrze. Pamiętam jak na lekcji odebrałem telefon, że mój brat miał wypadek. Samochodowy. Na szczęście nie był to na tyle poważny wpadek. Teraz jest szczęśliwym człowiekiem. Ma narzeczoną. - uśmiechnął się przy tym wspomnieniu. - sytuacja w domu nie była ciekawa, rodzice dosyć często się kłócili, zabraniali nam spotykać się z dziadkami, aż popadłem w depresję. - zaśmiał się. - Stany lękowe, ataki paniki, zostały ze mną do dziś. Dlaczego? Nie wiem. Z rodzicami nie utrzymuje kontaktu już 3 rok, nie wiem gdzie mieszkają dziadkowie. Zostałem sam. Samotność chyba sprawia, że wszystko uderza we mnie dwa razy mocniej. To nie są pewnie takie poważne problemy jak twoje, moje to dziwne wyobrażenie. Boję się skakać, bo wiem, że nie będę najlepszy, że zawiodę wszystkich, ale to nie...wszystko...
CZYTASZ
TEARS of LOVE / ML
FanfictionBól a znikąd pomocy? Problemy? Coś z czy zmagają się na co dzień. Walka ze sobą, jest normą w ich przypadku. Oni są definicją słowa "ból". Ale czy są w stanie wyjść z nich? Nie jest to takie łatwe jak się wydawało, lecz wzajemna pomoc wiele może dać...