~*~ Czwartek 8 grudnia ~*~

479 45 82
                                    

Niestety na kolejną odmianę Tae-hyung nie był przygotowany. W czwartek rano, gdy zawitał do biura jak zwykle tuż przed świtem, zastał je ustrojone w ozdoby świąteczne od klamki przewiązanej w niepokojąco czerwoną i wielką kokardę poprzez lampki choinkowe zawieszone pod sufitem dwa razy wokół całego gabinetu, aż po długopis, do którego był przyklejony mały, plastikowy piernikowy ludek, a na monitorze wisiała lukrowa laseczka.

— Jeong-guk! — wydarł się tak, że najprawdopodobniej portier na parterze go słyszał, a na szklanych drzwiach do lobby pojawiły się pierwsze pęknięcia.

Sekundę później w drzwiach pojawił się powód całego zamieszania, ze zmarzniętym nosem i w za dużej czarnej kurtce puchowej. Czerwony szalik przewieszony miał jedynie przez szyję, przez co jego końce niemalże dotykały mu kostek. Sweter, który widać było spod spodu, na szczęście nie był świąteczny, ale to było nic w porównaniu z tym, co nawyprawiał w gabinecie.

— Jestem! Nie zaspałem! Byłem przed tobą! — pochwalił się z szerokim jak zwykle uśmiechem. — I mam twoją kawę — dodał, pokazując, co trzyma w ręku.

Dziś, nie dość, że kubek był większy i znów wypełniony słodkimi do porzygu piankami, to cały przypominał brzuchatego Mikołaja.

— Dziś zamówiłem ci w świątecznym kubku, żeby pasował do wystroju, co ty na to? Ładnie? Podoba ci się? — dopytywał z entuzjazmem i rozglądał się wokoło, podziwiając swoje dzieło. — Pomyślałem, że masz tu zbyt smutno. A że jesteś ciągle taki zapracowany, to sam postanowiłem o to zadbać.

Podszedł do włącznika lampek i nacisnął dwa razy. Światełka pod sufitem zaczęły płynąć, falować aż w końcu migały jak w dyskotece. Tae-hyung złapał się za głowę.

— Coś ty zrobił z mojego biura? Stragan? — zapytał z niedowierzaniem. — Skąd przytargałeś te iluminacje? — zapytał z odrazą. — Moje biuro przypomina pas startowy albo jeszcze lepiej! Punk opłat na autostradzie!

Jeong-gukowi zrzedła mina.

— To lampki choinkowe, nie podobają ci się? — zapytał z niedowierzaniem.

— NIE! — wydarł się Tae-hyung.

Jeong-guk stanął jak wryty.

— Jak to „NIE"? — zapytał zaskoczony. — Czekaj... ty nie lubisz świąt? — zapytał na wdechu, przestępując nerwowo z nogi na nogę.

Tae-hyung miał wrażenie, że zaraz obaj zemdleją. Jeong-guk od wstrzymywania oddechu, a on ze złości.

— Nie cierpię! — wydarł się jak lew.

Jeong-guk jeszcze raz przestąpił z nogi na nogę. Czuł zakłopotanie, ale też czegoś nie rozumiał.

— Ale dlaczego? — jęknął. — Przecież to taki przyjemny czas, co ty gadasz PAnie PrEzEsie?

— Nie lubię i już! Nie będę ci się zwierzał! — wrzasnął znów rozeźlony Tae-hyung.

Jeong-guk patrząc na niego, miał wrażenie, że jeszcze moment, a pęknie mu żyłka na czole, o ile nie w tyłku. Zmarszczył brwi złowrogo, a usta zwinął w dziubek.

— A może komuś powinieneś? — zapytał zadziornie. — To nienormalne, że taki jesteś. Byłeś u psychologa?

— Nie, nie byłem, BO NIE MUSZĘ! Mam urodziny krótko po świętach...

— Tym bardziej powinieneś się cieszyć — zaoponował Jeong-guk, ale szybko zrobił wyrozumiałą minę. — Aaaaa już wiem — powiedział z pobłażaniem. — Pewnie całe dzieciństwo dostawałeś jeden prezent i teraz masz uraz, zgadłem? Trauma z dzieciństwa — ubiegł jego odpowiedź, stawiając diagnozę.

His red scarf || TaekookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz