~*~ Niedziela 18 grudnia ~*~

415 49 30
                                    

Jeong-guk spędzał weekend w domu, tak jak obiecał rodzicom. Przyjechał nocnym pociągiem zaledwie wczoraj, ale był markotny i nic go nie cieszyło. Mama wyraźnie widziała, że coś go gryzie, bo nawet babeczki z budyniem, które specjalnie dla niego upiekła, nie były w stanie go pocieszyć. Zjadł zaledwie jedną, choć zazwyczaj zjada całą blachę. Pochwalił, żepyszna, ale mama widziała, że rośnie mu w ustach i że ledwo ją przełyka. Już w zeszłym tygodniu coś było nie tak, a teraz jakby się pogłębiło. Martwiło ją to.

— Kochanie, co ci jest? — zapytała w końcu, przystając w progu, gdy zastała go samego w ciemnej kuchni po kolacji.

Miał tylko odnieść naczynia, a teraz siedział przy stole i patrzył za okno smętnie.

— Masz jakieś kłopoty?

Jeong-guk milczał, patrząc w okno, jak ogródek spowity ciemnością przykrywa cienka warstewka śniegu. Zastanawiał się, czy to, o czym myśli, to nie nazbyt wiele. Spojrzał na mamę. Już musiał jej to powiedzieć. Za niespełna godzinę miał wyjść na pociąg. Już nie było czasu, aby zwlekać.

— Czy... mógłbym nie wracać w tym roku na święta? — zapytał cicho jednym tchem.

Mama w pierwszym momencie była tak zaskoczona, że otworzyła tylko oczy szeroko, ale po chwili zastanowienia, jej wzrok złagodniał. Zawsze była wyrozumiała dla swoich dzieci i ich decyzji, wiedziała też, że prośba syna nie jest jego kaprysem. Domyśliła się, że za tym pytaniem kryło się coś poważnego.

— Powiesz mi dlaczego? — zapytała, jak to mama i usiadła obok.

Jeong-guk złapał ją za rękę, zamknął w dwóch swoich i się uśmiechnął.

— Poznałem kogoś. Właściwie, to wy też już go znacie. I chyba mam kłopoty, mamo. To Tae-hyung, mój szef. Chyba się w nim zakochałem.

Mama głośno nabrała powietrza w płuca.

— Gukie, kochanie... — westchnęła z żalem.

— Tak, wiem, wiem, że to błąd — zatrzymał ją Jeong-guk, ściskając jej dłoń nieco mocniej w swoich. — Ale... nic nie umiem na to poradzić, że on ciągle zajmuje moje myśli, rozumiesz mnie mamo? — zapytał z rozdrażnieniem i spojrzał jej w oczy.

Mama pokiwała głową, że rozumie.

— On nigdy nie spędzał z nikim świąt. Chciałbym z nim spędzić tych kilka dni — wyznał. — Pokazać, czym są święta. Tak, jak mnie nauczyliście z tatą.

Mama się uśmiechnęła. To wyznanie ujęło ją do głębi.

— Masz dobre serce synku. Ale może moglibyście przyjechać tu? — zaproponowała. — Co ty na to?

Jeong-guk rozejrzał się wokoło. Nigdy nie wstydził się swojego domu, ale jakoś Tae-hyunga w nim nie widział. On był jakby z innego świata. Samo jego biuro wyglądało jak królestwo, więc nawet nie chciał myśleć, jak miał w domu. Wystarczyło, że widział z zewnątrz apartamentowiec, w którym mieszkał, gdy go odwiózł do domu taksówką i tyle mu wystarczyło. Nie mówiąc o tym, że nie był nawet jego chłopakiem. Tylko się pocałowali, ale nie mógł sam siebie oszukiwać, że liczył na to, że to coś między nimi zmienia. I że to coś więcej. Pomyślał też, że skoro Tae-hyung nigdy nie spędza świąt z rodziną, to może spędziłby je z nim. Może dałby się na coś namówić. Może na kolejny wspólny spacer po jarmarku, obiad i może nawet jakiś prezent? Nawet już wiedział, co by to mogło być. On mu się niesamowicie podobał. Chciał spędzić z nim każdą chwilę. Nie zniósłby myśli, siedząc tu przy stole, że on tam gdzieś siedzi sam. Zakochał się w nim, choć wiedział, że nie powinien.

— Myślę, że to za szybko mamo — wytłumaczył mętnie, speszony.

Spacer, prezent czy wspólny obiad, to jednak nie wizyta w domu u rodziców.

— Rozumiem, rozumiem — powiedziała z przekornym uśmiechem mama.

— Nie mów na razie tacie, dobrze? I babci też nie mów — poprosił Jeong-guk. — Sam im powiem, ale w przyszłym tygodniu. Zadzwonię.

— Dobrze synku.

JK wyszedł na pociąg spokojny i zadowolony. Skoro mama go rozumiała, to nie mógł się mylić. Miał jużw głowie cały plan. Pomyślał, że zabierze go na lodowisko. Jako nauczyciel miałklucze do bramy i do budki z oświetleniem. Mógłby spakować jakieś jedzenie i mogliby tam spędzić wieczór. To dobry plan — pomyślał i uśmiechnął się sam do siebie, gdy widok za oknem pędzącego pociągu, niósł go w stronę miejsca, w którym chciał być.

🎄🌟🎄🌟🎄🌟🎄🌟🎄🌟🎄🌟🎄🌟🎄🌟🎄🌟🎄🌟🎄🌟🎄🌟🎄🌟

Kochany Gukie 💜🥰 on ma naprawdę dobre serce 💜

Jak myślicie, czy to dobry pomysł?

Dowiemy się niebawem 😉

Do jutra!

Sev.


Sev

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
His red scarf || TaekookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz