ꓚ⌊⌋ 𝚁𝚘𝚣𝚍𝚣𝚒𝚊ł 𝚙𝚒ę𝚝𝚗𝚊𝚜𝚝𝚢 ⌊⌋ꓛ

1K 68 13
                                    

»»————- ★ ————-««

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

»»————- ★ ————-««

ℙ𝕣𝕫𝕖𝕤𝕫ł𝕠𝕤́𝕔́, 𝕜𝕥𝕠́𝕣𝕒 𝕫𝕒𝕡𝕦𝕜𝕒ł𝕒 𝕕𝕠 𝕛𝕖𝕛 𝕕𝕣𝕫𝕨𝕚 

꧁꧂

Morana szła szybkim krokiem. Obejrzała się za siebie. Miała wrażenie, że ktoś ją śledzi. Jednak nie zauważyła nikogo podejrzanego. Jak zwykle wracała po pracy na piechotę. Od wizji bezustannie czuła niepokój. Starała się myśleć racjonalnie, ale nie mogła nic poradzić na przeczucie, że coś jej zagraża. A była pewna że coś się zdarzy. Ktoś nie bez powodu wsypał do jej kawy popiół górski. Podpytała Ruby, koleżankę z pracy, która przyniosła jej wtedy kawę, czy coś dosypała do kawy. Kobieta obdarzyła ją dziwnym spojrzeniem i powiedziała że wsypała tylko jedną saszetkę cukru, tak jak Morana prosiła. Wspomniała że gdy kupowała kawę, Elijah ją zagadywał. Nikt w pracy nie wydawał się podejrzany. Mało kto interesował się Moraną, a Elijah po tym jak powiedziała mu że niby ma chłopaka, przestał ją zagadywać. Cieniste istoty twierdziły że to nikt od Scott'a. Nie miała żadnych poszlak.

Morana znowu obejrzała się przez ramie. Czuła jak jej serce wali boleśnie w klatce piersiowej, a strach opanowuje całe jej ciało. Przeczucie bycia obserwowaną wzrosło jeszcze bardziej. Szybkim krokiem skręciła w wąską uliczkę. Schowała się za róg. Odczekała trochę, po czym wyjrzała zza ściany. Liczyła że uda jej się zobaczyć kto ją śledzi, ale nikogo nie zobaczyła. Postanowiła zostać jeszcze chwilę w uliczce. Wtedy usłyszała jakiś brzdęk za sobą. Nikogo tutaj nie było, ale pod ścianą stał kontener na śmieci. Ostrożnie podeszła do niego. Powoli zajrzała za kontener aby sprawdzić czy ktoś tam się chowa. Wzdrygnęła się gdy spod worków śmieci wybiegł szczur. Zwierzę uciekło i wcisnęło się w szparę między ścianą budynku, a betonowym podłożem.

Czarnowłosa westchnęła z ulgą. Może za bardzo panikuje, pomyślała.

— Witaj skarbie...

Wszystkie jej mięśnie spięły się na dźwięk głosu za nią. Znała ten głos i to zbyt dobrze. Z bijącym szaleńczo sercem odwróciła się. Jej oczy rozszerzyły się w szoku, gdy zobaczyła kto przed nią stał. Wysoki i szczupły blondyn trzymał w dłoni łom. Morane aż sparaliżowało przez co nie potrafiła się ruszyć ani odezwać. Jego widok za bardzo ją zszokował. Mężczyzna wykorzystał jej zastygnięcie, zamachnął się łomem, po czym uderzył ją w głowę. Krople krwi rozbryznęły się w powietrzu. Morana upadła twarzą na zimny beton. Cios mocno ją przymroczył. 

— Myślałaś że się mnie pozbyłaś? Skarbie, nawet mury więzienia nie powstrzymają mnie przed powrotem do ciebie. 

Morana wyciągnęła przed siebie dłoń aby dosięgnąć cień kontenera. Jej były chłopak zauważył co zamierzała zrobić. Uderzył w jej dłoń łomem. Dźwięk łamanej kości został zagłuszony przez jej głośny krzyk.

Pośrednik między życiem, a śmiercią | D.H. | ZakończonaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz