Rozdział 2 - Odkrycie

796 41 10
                                    

Magda

Objęłam zastępstwo w pracy. Nie byle jakie zastępstwo!

Obecnie pracuję w dziale kadr i księgowości. Tylko przez jakiś czas, w okresie urlopu macierzyńskiego koleżanki. Same plusy! Duża firma, lepsze czasowo stanowisko i praktyka, dzięki której mam w przyszłości szanse na awans. Do tego podwyżka, bo zastępstwo wiązało się ze zwiększoną odpowiedzialnością, więc i płacą.

Księgowość jest kierunkiem moich niedawno ukończonych studiów i stanowiskiem, na które wiele osób ostrzyło sobie ząbki. Szczęśliwością losu czasowo zajmowałam je obecnie ja. Jeśli się postaram, to może uda mi się awansować i zostać tu na stałe, jako młodszy księgowy. Taki mam cel!

- Do pracy! - dodałam sobie animuszu i wraz z fotelem przysunęłam się do biurka.

Zaczęłam się „wgryzać" w kuwety z papierami i system komputerowy z danymi pracowników. Czułam się jak młodziak wpuszczony na porno stronę. Byłam w swoim żywiole i miałam dostęp do danych pracowniczych. Otwarty strumień informacji!

Właśnie poznawałam ludzi z firmy z całą ich urzędową przeszłością. Do tego oceny pracownicze i ich wyniki, czy wysokość płac i temu podobne. Dane wrażliwe i bardzo, ale to bardzo osobiste.

Po kilku godzinach wytężonej pracy zachciało mi się jeść, ale szkoda mi było czasu na przerwę obiadową. Chciało mi się też pić, więc wstałam z zamiarem pójścia do firmowej kuchni. I wtedy wzrok mój padł na wniosek kredytowy, który musiał przejść przez księgowość. Ot zwykła procedura. Coś mnie tknęło, więc sięgnęłam po druk.

- Andrzej Pierniak – czytałam cichutko, pochylając się nad dokumentem. - Dochody w wysokości... o kurwa! Pozazdrościć.

Wniosek wypełniony i czekający na potwierdzenie wysokości dochodów miesięcznych wystawiony był na firmę CYBER-SKIN-CARE. Nazwa skojarzyła mi się z jakąś kliniką piękności.

Zaraz, zaraz! Przecież Andrzej to szef! Jest mojego wzrostu, czyli jakieś metr siedemdziesiąt i łysy. Co tu upiększać? Może przeszczep włosów, bo jest łysy? Ale ta kwota! To by wystarczyło na przeszczep włosów razem z głową!

Picie musiało zaczekać, bo ciekawość była o wiele silniejsza, niż pragnienie czy fizyczny głód. Nie miałam wyjścia i to ją musiałam czym prędzej zaspokoić. Odpaliłam przeglądarkę internetową i wyguglałam nazwę firmy. Szczęka mi opadła, gdy wyświetliły się wyniki.

Silikonowe sex-lalki? Ja pierniczę!

Facet kupuje substytut kobiety? Za taką kasę?! Przecież miałby za to najlepszy burdel przez co najmniej rok! Albo wynająłby sobie seksualną niewolnicę!

Z wypiekami na twarzy oglądałam ofertę, zastanawiając się, co skłania mężczyznę do zakupu TAKIEJ "kochanki". Zabawki dla dorosłych były w koszmarnych cenach, które znajdowały się poza moim zasięgiem. Niektóre modele kosztowały więcej, niż jestem w stanie zarobić przez dwa lata!

- Mój Boże – szeptałam, czując oblewający mnie z podekscytowania pot.

Zamiast pracować, oglądałam sztuczne dupy, cycki, a w końcu wersję dla pań. To ostatnie przyciągnęło mój wzrok automatycznie. Można było kupić sobie lalkę naturalnej wielkości w wydaniu męskim i dobrać zarówno wygląd twarzy, kolor włosów, jak i wielkość i kształt fiuta.

- Wymienne kuśki?! - szeptałam do siebie, oglądając różne wersje zamiennych penisów. - Używasz i odpinasz do mycia – czytałam opis, a policzki podgrzewał mi coraz gorętszy rumieniec.

Tak dopadła mnie godzina szesnasta. Przez poczynione odkrycie zaniedbałam obowiązki i musiałam zostać w firmie, by je nadgonić. Nie mogłam przecież pokazać, że błędem było powierzenie mi zastępstwa! Z pracy wyszłam jako ostatnia i obiecałam sobie, że nie wrócę już do tematu sekslalek. Na wszelki wypadek wyczyściłam historię przeglądarki w komputerze, przyrzekając sobie, że zapomnę adres strony, jak i całą sprawę Andrzeja.

Laleczka szefa (ZAKOŃCZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz