Rozdział 9

663 33 3
                                    

 - Co tu robisz? - pytam zaskoczona.

Mikael stoi oparty o balustradę naprzeciwko ławki.

Muszę przyznać, że wygląda seksownie z kilkudniowym zarostem w skórzanej kurtce oraz czarnych jeansach. Chociaż nie wygląda na zadowolonego. Pewnie to moja wina, ale nie miałam czasu rozpisywać się nad tym co się dzieje. Wiedział doskonale, co się stało.

Mierzy mnie wzrokiem od stóp do głów.

Mam na sobie spodnie dresowe, które w niektórych miejscach przylegają do mojego ciała jak druga skóra oraz niebieską bluzę z kapturem. Nie wspominając o włosach, które są związane na czubku głowy w kok.

Wychodzę przed dom i przymykam drzwi.

- Jak się czujesz? - pyta.

Patrzy na mnie z takim nieodgadnionym wyrazem twarzy.

- Znośnie jak na kogoś kto stracił rodzica. - odpowiadam. - Wiedział, że chorowała, ale nie sądziłam, że spotka ją taki los. Chociaż to i tak lepsze niż powolna śmierć przez raka.

Siadam na ławce ze spuszczoną głową.

- Czemu nie chciałaś, abym cię zawiózł? - staje naprzeciw mnie.

- Nie miałam kiedy, chciałam się tu jak najszybciej znaleźć. - zaczynam swoje wyjaśnienia. - Nie zastanawiałam się nad alternatywnymi środkami lokomocji.

Jego spojrzenie łagodnieje, gdy wyjaśniam mu wszystko co się stało od tamtej pory i przeprosiłam go za to, że nie napisałam mu nic więcej poza informacją, że mama zmarła i że dotarłam na miejsce.

Zbliżyliśmy się do siebie ostatnimi czasy i wstyd mi jest za to, że go potraktowałam podobnie do ostatniej sytuacji, a jesteśmy teraz na zupełnie innym poziome znajomości... Nie wiem jak mogę ten poziom nazwać, ale na pewno z nieznajomych staliśmy się dobrymi kolegami, nie nazwałabym tego przyjaźnią, bo ona łączy mnie z Ronnie i Camilla'ą. Jednak pojawiła się między nami nić porozumienia. Coś czego nie spodziewałam się, że połączy mnie z tym mężczyzną. W końcu mnie wystalkował i robił inne dziwne rzeczy, a dodatkowo prowadzi bardzo niebezpieczne życie. Może w końcu zostać złapany, osądzony i wsadzony do więzienia za swoje grzechy, albo gorzej.

Zaczyna mi na nim zależeć, bo czuję jak mój instynkt samozachowawczy gdzieś się ulotnił i została tylko papka, gdy tylko spoglądam w te jego niebieskie oczy, które przeszywają mnie, jakby czytał w mojej duszy.

- Nie mogłaś mi po prostu napisać, że wszystko z tobą w porządku? - pyta mnie, gdy w końcu kończę mu się tłumaczyć.

Przecież nie było w porządku.

- Nie myślałam o tym w tej chwili. - odpowiadam łagodnie. - Działałam na autopilocie. Zawsze tak się dzieje, gdy zdarza się coś niespodziewanego. Łatwiej mi wtedy podejmować decyzje. Wiem, że nie postąpiłam właściwie, nie odzywając się do ciebie, ale po prostu musiałam się skupić na tu i teraz.

Wygląda na urażonego, jednak po chwili ukrywa to pod maską obojętności.

- Następnym razem powiem twoim ochroniarzom, że mają cię zatrzymać, gdy tylko przekroczysz próg swojego mieszkania, a ja nie będę o tym wiedział. - odgraża się żartobliwie.

- Nawet o tym nie myśl. - mrużę oczy. - Nie będziesz mnie w taki sposób kontrolował.

Siada obok mnie na ławce.

- To więcej nie rób takich akcji i zadzwoń, nie musisz działać sama. Na pewno dobrze się czujesz? Miałaś kilka trudnych dni.

Prycham na jego słowa.

Panna Gangstera, Rosie PoseyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz