Rozdział 15

583 29 0
                                    

Wesołych Świąt Wielkanocnych <3

LeaiaW

Mikael

Gdy po rozmowie z Daniello docieram pod kamienicę, w której mieszka Rosi, jest już po dwudziestej drugiej i zbliża się dwudziesta trzecia. Dziewczyna nie powinna spać, ale w oknach jej mieszkania nie świeci się żadne światło poza jednym nikłym blaskiem dochodzącym z sypialni. Nie jest to rozjaśniony ekran laptopa, ponieważ jest zbyt łagodne. Pewnie lampka nocna, a dziewczyna czyta jedną ze swoich ulubionych książek.

Po drodze mijam Enzo siedzącego na schodkach prowadzących do wejścia.

- Jest w mieszkaniu. - odzywa się lekko zachrypniętym głosem. - Nie wychodziła. Położyła się około dwóch godzin temu.

Ten raport mi wystarcza.

Pukam do jej drzwi, ale odpowiada mi cisza. W końcu decyduję się na dzwonek zamontowany obok jej drzwi, ale nadal się nic nie dzieje.

- Rosie, porozmawiaj ze mną. - mówię błagalnie.

Enzo na pewno mnie słyszy, ale nie odezwie się na ten temat nawet słowem, w końcu jestem jego szefem.

Z mieszkania nie dochodzi nawet najmniejszy szmer.

- Rosie... - mówię głośniej. - Otwórz i w końcu ze mną porozmawiaj.

Nadal nic.

Szarpię za klamkę, ale drzwi nawet nie drgną.

Ta mała zołza.

- Otwórz je, bo w końcu je wyważę... - grożę tak samo głośno jak poprzednio.

Nadal próbuję perswadować.

Nie wiem czy ona mnie w ogóle słucha, dlatego po raz kolejny dzwonię dzwonkiem na przemian uderzając w drzwi.

W końcu się otwierają, ale nie te od jej mieszkania.

- Człowieku, jest cisza nocna, a ona najwidoczniej nie ma zamiaru otworzyć tych drzwi, więc łaskawie daj ludziom spać. - głos należy do starszej kobiety w koszuli nocnej z poprzedniego stulecia z zarzuconym na ramiona szlafrokiem i papuciach z futerkiem. Na włosach ma wałki.

- Nie tym razem.

Ponownie uderzam w drzwi.

- Szefie... - Enzo stara się jakoś zareagować.

- Młody człowieku, zabierz swojego kolegę stąd, bo wezwę gliny.

- Mogą mi kurwa naskoczyć – mamroczę pod nosem.

- Coś powiedział? - oburza się.

- To co Pani słyszała, mogą mi kurwa naskoczyć! - tracę panowanie, a kobieta widząc to zatrzaskuje za sobą drzwi i przekręca zamek w drzwiach.

Jeden problem z głowy.

- Szefie. Może ma słuchawki na uszach? - poddaje pomysł.

Bez słowa wyciągam telefon i próbuje się do niej dodzwonić, ale odpowiada mi automatyczna sekretarka.

Wyłączyła telefon.

- Przecież narobiłem tyle hałasu, że obudziłbym zmarłego! - warczę na bogu ducha winnego ochroniarza. - Na pewno nie wychodziła? - dopytuję.

- Tak, siedzę tu od rana, a szef z nią rano rozmawiał. - oznajmia.

- Nawet na pięć minut nie opuściłeś jej drzwi?

- Nawet, gdy musiałem coś zjeść czy się odlać zastępował mnie David. - zapewnia.

Wiem, że nie kłamie.

Panna Gangstera, Rosie PoseyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz