Epilog

917 33 19
                                    

Mikael

- Chciałeś mnie widzieć.

Wchodzę do gabinetu mojego capo.

Od ostatnich wydarzeń minęło półtora tygodnia, a Rosie i Artur nadal przebywają w rezydencji. Corine jest na to wściekła. Nie spodziewała się nigdy, że pozna dzieci swojego męża i nienawidzi ich z całego serca co na każdym kroku pokazuje. Zresztą Artur nie jest jej dłużny, obwinia ją o wszystko co przytrafiło ich i jego matkę przez małżeństwo jej i Daniello.

- Powinienem zabronić ci się z nią spotykać jak na ojca przystało, albo chociaż pogrozić bronią, ale wiem, że nie zrobi to na tobie wrażenia. - mówi stojąc przy oknie i obserwując coś.

Podchodzę do niego.

Przygląda się Rosie, która siedzi z książką w dłoniach na kocu i czyta.

- Mam zamiar się z nią ożenić. - oznajmiam z mocą. - Na nic się zdadzą twoje groźby Romero.

- Zostaniesz moim zięciem jeśli ona się zgodzi, ale jeśli ją skrzywdzisz...

- Masz następcę – wchodzę mu w słowo. -Artur nie jest z naszego świata, wychował się z dala od naszych reguł.

Patrzy na mnie.

- Mój syn nie obejmie po mnie funkcji tylko ty, tak jak było to ustalone.

Patrzę ponownie na dziewczynę.

- Jeśli chcesz mojego błogosławieństwa to je dostaniesz, ale nie możesz jej już nigdy narazić na takie zagrożenie.

- Nawet jeśli nie zostanie moją żoną będzie miała ochronę godną samej żony capo, a ja nie ożenię się z żadną inną kobietą. - mówię to z mocą.

Uśmiecha się na moje słowa.

- Sam kiedyś to przysięgałem i musiałem złamać dane słowo w imię ich bezpieczeństwa.

Romero opowiedział im o wszystkim co przyjęli z dystansem, wcześniej już co nieco wiedzieli z listów jakie pozostawiła im ich matka.

Rosie tamtego dnia zniknęła, pojechała do Elizabeth i dowiedziała się prawdy, którą przede mną ukryła. Nie mam jej tego za złe, w końcu nie miała pewności czy ja nie wiedziałem o tym. Jako przyszły capo powinienem takie rzeczy wiedzieć.

- Nie jestem tobą, a świat zapłonie, gdy tylko ona zapłacze przez wroga.

- Trzymam cię za słowo. - klepie mnie w ramię i wychodzi z gabinetu, zostawiając mnie w nim samego.

Wpatruję się w kobietę swojego życia, gdy czyta.

Sięgam do kieszeni po pierścionek jaki dla niej kupiłem.

Czerwony kamień lśni na róży z białego złota.

Muszę ją spytać.

Rosie

Bardziej wyczuwam niż widzę jak się do mnie zbliża, więc odkładam książkę i wstaję z koca.

Postanowiłam poczytać trochę na świeżym powietrzu.

Siniaki i rozcięcie na łuku goją się szybko jak na mnie. Niedługo będę mogła wrócić do życia jakie mam teraz, do pracy, którą uwielbiam i do swojego mieszkania. Chociaż jeszcze o tym nie rozmawiałam z Mikael'em. Pewnie nie będzie chciał się zgodzić przez wzgląd na obecną sytuację jaka dzieje się w mediach, jak opisują akcję ratunkową w porcie jako gangsterskie porachunki.

- Rosie. - składa na moich ustach pocałunek.

Pada przede mną na kolana.

- Chcę cię o coś zapytać – zatyka mnie. - Kocham cię i chcę, abyś została dla mnie kimś więcej niż tylko moją kobietą, nie ma znaczenia dla mnie kim jest twój ojciec, bo kocham cię mimo wszystko. Zakochałem się w tobie, gdy zobaczyłem cię po raz pierwszy – sięga do wewnętrznej kieszeni kurtki i wyciąga z niej małe aksamitne pudełeczko. - Zostań moją żoną, proszę.

Patrzę na niego przez chwilę oniemiała na te słowa. Nie spodziewałam się ich zupełnie.

Mrugam kilka razy, a cisza jest wszechogarniająca. Wydaje mi się jakby ptaki również czekały na moją odpowiedź zanim wrócą do swojego śpiewu.

- Proszę powiedz coś. - chwyta mnie za dłoń.

- Nie.

Koniec części pierwszej

Dokładnie to już koniec tej historii, a przynajmniej jej pierwszej części, gdy zakończę pisanie i korektę drugiej, ona również pojawi się na Wattpad

Pozdrawiam, 

LeaiaW

Panna Gangstera, Rosie PoseyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz