Rozdział 11
Rosie
Od pogrzebu minęło kilka tygodni, lato pełną parą.
Mikael jest bardzo opiekuńczy jak na siebie, jednak ja nie do końca mam ochotę na czyjeś towarzystwo.
Co prawda przeszłam żałobę i pogodziłam się z tym, że nie ma z nami mamy.
Wróciłam do pracy, a Alice, pomimo że jej o to nie prosiłam, dała mi lżejszy temat do przetłumaczenia. Moja wdzięczność dla niej jest ogromna.
Właśnie wychodzę z pracy, gdy zauważam motocyklistę w czarnym kombinezonie opartego o swój motocykl z dwoma kaskami w rękach.
Uśmiecham się mimowolnie na jego widok.
- Już jesteś wolna? - przyciska mnie do siebie, gdy zbliżam się do niego, a jego lodowo niebieskie oczy patrzą w moje.
- Zależy dla kogo. - Odpowiadam, uwielbiam go drażnić.
Wykorzystuje wiele swoich pokładów, aby być w stanie mnie kontrolować, a ja nie ułatwiam mu w tym zadania.
- Oczywiście, że dla mnie – składa na moich ustach pocałunek.
Odwzajemniam go z chęcią.
Nasza znajomość weszła na nowy poziom, zupełnie nie wiem co się stało w naszej relacji, ale Mikael, stał się jeszcze bardziej opiekuńczy w stosunku do mnie niż wcześniej. Pomijając to, że ma obsesję na punkcie ochrony, co odczuwam. Zawsze ktoś za mną chodzi i Mikael zna każdy mój ruch. Nie zmienia to faktu, że powoli kupuje moje małe rozedrgane serduszko dla siebie i coraz ciężej skupić mi się na czymkolwiek innym niż rozmyślanie jak to się rozwinie.
- Jesteś głodna? - pyta, pomagając usiąść mi na motocyklu.
Trzymam czarno zielony błyszczący kask w rękach – kupił go specjalnie dla mnie.
- Trochę.
- Włoska? - uśmiecha się, bo wie, że nie odmówię dobrej włoskiej restauracji, a już w szczególności pizzy z krewetkami i oliwą czosnkową.
Mrugam kilka razy.
- To jedziemy.
Nie muszę go pytać do jakiej restauracji nas zabiera, bo dobrze wiem. Włoska knajpa u Giovanniego słynie z najlepszej pizzy na cienkim cieście z tradycyjnych przepisów ich włoskiej rodziny. Restauracja przyciąga tłumy, jednak dla capo i jego najbliższych współpracowników zawsze znajdzie się miejsce. Zwłaszcza, że restaurację prowadzi żona jednego z żołnierzy, a kelnerki pracujące w restauracji również są związane z mafią.
Pewnie też załatwiają swoje brudne interesy w takich miejscach.
U Giovanniego jesteśmy koło osiemnastej. Niewielka restauracja mieści się na rogu jednej z kamienic w spokojniejszej okolicy na Manhattanie. Zapach dochodzący z wnętrza jest obłędny, a moje ślinianki pracują na najwyższych obrotach. Wchodzimy do jasno zaaranżowanego pomieszczenia, na ścianach jest dużo fotografii przedstawiających miejsca warte zwiedzenia we Włoszech, piękne rośliny oraz stoły z obrusem w biało niebieską kratkę. Od razu spodobało mi się to miejsce.
Witamy się z obsługą i siadamy w kącie pomieszczenia, zaraz podchodzi do nas młoda dziewczyna i przynosi nam menu.
Nie muszę nawet w nie patrzeć, aby wiedzieć, że mam ochotę na krewetki i szpinak z oliwą czosnkową.
- To na co masz ochotę? - pyta mnie Mikael, który zdjął z siebie kurtkę motocyklową.
- Głupie pytanie. - odpowiadam, odkładając menu.
CZYTASZ
Panna Gangstera, Rosie Posey
RomanceRosie wraz z przyjaciółkami prowadzą spokojne życie w Nowym Yorku. Gdy jej jedna przyjaciółka realizuje się zawodowo jako szanowana pani prawnik, druga jest rezydentką w szpitalu na oddziale chirurgii, Rosie pracuje w wydawnictwie jako tłumacz. W p...