⚠️ OOC Franciszek, crack fic
720 słów
---Nie jestem gejem.
Nie jestem gejem.
Nie jestem gejem.
Powtarzam to sobie uparcie, starając się nie gapić na tyłek Łukasiewicza, który siedzi przede mną na zajęciach z translatoryki.
Ale jest ciężko. Bardzo ciężko.
Bo Łukasiewicz ma naprawdę ładny tyłek. Taki dziewczęcy. Jędrny. Okrągły. I nie pomaga temu fakt, że nosi zajebiście obcisłe spodnie, które jeszcze to podkreślają.
Ja pierdolę, Luciano. Ogarnij się.
Mam nadzieję, że Łukasiewicz nie zauważył, jak się na niego patrzę. Raz, bo to jest creepy tak się gapić, a dwa, BO NIE JESTEM GEJEM.
Zajęcia kończą się, a ja zmuszam się do oderwania od niego wzroku. To wszystko przez NNN. Tak. Na pewno. Po prostu ciężko jest facetowi walczyć ze swoimi potrzebami. A moją potrzebą obecnie jest się ru-
- Hej, Vargas.
Unoszę głowę. Łuaksiewicz stoi przed moją ławką.
- Co jest? – pytam. Moje niegejowe myśli właśnie sugerują mi pełno niegejowych scenariuszy.
- Chcesz robić ze mną tą prezentację na wykład z prawa? Z naszej grupy jesteśmy tam tylko my.
A. Tak. Prezentacja. Prezentacja, nic więcej. Tak. Luciano. Eheh.
- Jasne – odpowiadam. To logiczne. Też wolałbym robić prezentację z nim niż z jakimś randomowym nonamem.
- Świetnie – przechyla głowę i przestępuje z nogi na nogę. Ma ładne te nogi. Jest niski, ale w ogóle ma zajebiste proporcje. – Mam wolny pokój dziś wieczorem, mój współlokator wychodzi.
- Super. Super. Tak. To będę wieczorem.
- Super – odpowiada, odwraca się na pięcie i wychodzi z sali, a ja przez cały czas gapię się na jego dupę.
Boże, to nasze spotkanie to będzie koszmar.
**
Specjalnie wziąłem zimny prysznic, wyszedłem na spacer, a potem wziąłem kolejny zimny prysznic. Żeby trochę ostudzić myśli. Pomogło mi się to uspokoić. Plus, zastosowałem wspaniałą technikę myślenia o rzeczach obrzydliwych.
Kaszanka.
Pleśń.
Grzyb w męskiej na czwartym piętrze.
Stojąc przed drzwiami do Łukasiewiczowego pokoju czuję się całkiem pewnie. Zero gejowych myśli, zero gejowych pragnień, zero jakiegokolwiek podniecenia.
Jest zajebiście.
Pukam, Łukasiewicz otwiera, wchodzę do środka.
I przestaje być zajebiście.
Łukasiewicz stoi przede mną w za dużym, pastelowo-zielonym sweterku i w czarnych kolarkach. Krótkich czarnych kolarkach. Bardzo krótkich czarnych kolarkach. Włosy ma rozpuszczone, kilka kosmyków opada mu na twarz.
Przełykam ślinę.
Nie jestem gejem, nie jestem gejem, nie jestem gejem, nie jestem gejem, nie jestem-
- Zrobić ci herbaty? – pyta, idąc w stronę kuchenki.
- Tak, poproszę – odpowiadam, zamykając za sobą drzwi. Zaschło mi w gardle.
Usiadłem na kanapie, bo nogi zaczęły odmawiać mi posłuszeństwa.
Szybko, trzeba myśleć o jakiś obrzydliwych rzeczach.
Yyyyy, wątróbka. Brukselka. Kurwa, nie wiem, włosy w odpływie pod prysznicem.
- Masz już jakiś pomysł? – pyta Franciszek, stawiając dwa kubki z parującą herbatą na stoliku.
- Sek... znaczy, uch, może coś o sektach? To, jak są postrzegane w świetle prawa i jak należy z nimi postępować.
- To jest myśl – Łukasiewicz staje przede mną.
A potem bezceremonialnie siada mi na kolanach.
Umieram.
- Ale ja mam lepszy pomysł – mówi, przechylając głowę. Widzę na jego ustach lekki, rozbawiony uśmieszek.
- T-tak? – chrypię. Mój mózg przestaje działać. Chyba mi staje. O nie.
- Może coś o ludziach, którzy gapią się swoim znajomym z grupy na tyłki – wesołe ogniki grają w jego oczach.
- Och. Hm. No tak. – Ojej, ojej.
- No więc? – przysuwa się bliżej. Czuję ciepło jego ciała na swoim, napiera na mojego kutasa, Boże, nie wytrzymam.
- Nie jestem gejem – mówię. Chyba brzmi to nieprzekonująco, bo Franciszek zaczyna się śmiać.
- Okej, okej. Jak sobie chcesz. No homo i w ogóle – odpowiada, zarzucając mi ręce na szyję i porusza lekko biodrami, pocierając o mojego penisa. Jezu, zaraz spuszczę się w spodnie. Serio. Nie wytrzymam.
Mój mózg stwierdził, że bierze dziekankę i ogólnie to jest zajęty tym momencie i znika. Ja natomiast łapię Łukasiewicza za ten jego zajebisty tyłek o Boże, o Jezu, ale on jest wykurwiście zajebisty, miękki, jędrny, chcę go pieprzyć już teraz.
Chłopak uśmiecha się tylko i całuje mnie w odpowiedzi.
A potem się ruchamy. Jak króliki. Na kanapie, na jego łóżku, biorę go rozłożonego pode mną na blacie kuchennym, a potem na stole. Obciąga mi, a potem jeszcze raz, a potem jeszcze ujeżdża mnie na krześle, wsparty o stół.
Nie zliczę, ile razy w nim dochodzę.
Kiedy w końcu kończymy jest już grubo po drugiej, a Łukasiewicz usnął.
Patrzę na niego i czuję, jak mój świat powoli obraca się do góry nogami.
Bo ja... chyba może trochę, troszeczkę, ociupinkę, jestem gejem.
---
To do tego posta co wstawiłam go wcześniej, nie mogłam przestać o tym myśleć xdd

CZYTASZ
KWIATKI LUCIANO I FRANCISZKA
FanfictionWszystko z tą dwójka - fanarty, headcanony, prompty, plot bunnies (również do adopcji), rozmówki, fanfiki (mniej niż 700 słów). Ogólnie miłość do 2p!PolIty.