Franciszek otwiera oczy. Kilka mrugnięć, żeby powrócić do rzeczywistości, żeby wiedzieć, gdzie się znajduje.
Wszystko jest okej. Żyje, jest bezpieczny, dalej obejmujący i wtulony w Luciano. W pokoju panuje półmrok.
Leniwie sięga po telefon Luciano i sprawdza godzinę. Mruży oczy. Wpół do piątej. Zasnął może... chwilę po drugiej? Czyli spał ponad dwie godziny. To najdłużej, jak na razie.
To takie dziwne uczucie... spać. I budzić się, bez krzyku od koszmarów, bez przemokniętych od potu koszulek. Budzić się bezpiecznie. Jednak... to nie jest nieprzyjemne. Nie. Jest raczej... na odwrót. Franciszek nawet nie wiedział, że mu tego brakuje. A jednak. Nawet te dwie godziny już robią różnicę.
Chce ukryć głowę między ciałem Luciano a materacem, żeby poleżeć jeszcze przynajmniej z godzinę, ale Luciano lekko się porusza. Franciszek patrzy na niego, jego oczy przyzwyczajone do ciemności. Czoło Lu jest lekko zmarszczone, a jego twarz delikatnie wykrzywiona. Huh, dziwne. Luciano zwykle ma typową aurę błogiego snu. Może mu nie wygodnie? Może Franciszek powinien się odsu—
Luciano zrywa się z łóżka gwałtownie. Oczy ma szeroko otwarte i oddycha ciężko.
Rozgląda się po pokoju, aż jego wzrok napotyka Franciszka. Polska patrzy na niego.
Luciano bierze głęboki oddech i zgarnia włosy z twarzy.
Franciszek zna ten wzrok. Zna te ruchy, zna ten stres malujący się na całym, spiętym ciele, zna te oddechy, takie, jakby powietrze miało się zaraz skończyć.
– Luciano – mówi miękko, podnosząc się do siadu. – Jest okej... - zaczyna.
– Wiem – warczy Luciano zirytowanym głosem. – Wiem, wiem że jest okej. Jest okej.
Nie patrzy na Franciszka. Jego ciało dalej jest spięte, oddycha ciężko, szczękę ma zaciśniętą.
Ale Franciszek rozumie. Ile razy on sam, kiedy udawało mu się zasnąć, budził się z krzykiem? Ile razy zrywał się z łóżka, żeby uciekać, bo znowu go zamknęli, bo słyszy bomby za ścianą, bo go zabijają, zabijają, zabijają i musi uciekać, uciekać, uciekać.
– Zrobię ci herbaty – odpowiada na to Polska i przesuwa się na brzeg łóżka. Czasem jedyne co pomaga to przestrzeń. Czasem po prostu trzeba dać miejsce.
Chce wstać, ale Luciano łapie go za rękę.
– Zostań – mówi.
Franciszek zerka na niego, jednak Włochy wbija wzrok w swoje kolana. Nie puszcza go jednak.
Franciszek wraca więc na swoje miejsce. Luciano wygląda, jakby chciał coś powiedzieć, natomiast Polska wie, że to wcale nie takie łatwe.
– Nie musisz mi mówić – zapewnia Franciszek miękko. – Jest dobrze. Jesteśmy bezpieczni.
Luciano nie odpowiada. Zamiast tego praktycznie kładzie się na Polsce i wtula twarz w jego klatkę piersiową.
Franciszek obejmuje go i wplata wolną dłoń w jego włosy, zaczynając lekko drapać go po głowie.
Tyle wystarczy.
Jest okej.

CZYTASZ
KWIATKI LUCIANO I FRANCISZKA
FanfictionWszystko z tą dwójka - fanarty, headcanony, prompty, plot bunnies (również do adopcji), rozmówki, fanfiki (mniej niż 700 słów). Ogólnie miłość do 2p!PolIty.