Twelve

2.2K 124 287
                                    

Cały następny dzień Harry spędził w łóżku. Rozmyślał na przeróżne tematy, zaczynając od morderstwa w Zakazanym Lesie, a kończąc na próbie zabicia Dracona. Na myśl o człowieku, który chciał tego dokonać, cisnęły mu się na usta same najgorsze słowa. Harry bardzo martwił się o ślizgona. Przez ostatnie godziny nie dostał żadnych informacji o jego stanie zdrowia, i to go najbardziej denerwowało. Dopiero gdy zbliżał się wieczór, wchodzący do dormitorium Neville przekazał mu małą karteczkę z napisaną wiadomością.


Wybieram się dzisiaj do szpitala Świętego Munga, by odwiedzić pana Malfoy'a. Jeśli chcesz mi towarzyszyć, przyjdź pod mój gabinet punkt dwudziesta.

dyrektor Minerva McGonagall


Harry poczuł zadowolenie, bo ktoś wreszcie o nim pomyślał. Może gdyby pojawił się w szpitalu u boku dyrektor, Lucjusz pozwoliłby mu zobaczyć się z synem? Harry bardzo tego pragnął. Zerknął na zegarek, który dostał na swoje siedemnaste urodziny od matki Ron'a i zrozumiał, że ma godzinę na przygotowanie się do podróży. Jako że kompletnie zapomniał, że istnieje coś takiego jak mydło i woda, od razu popędził do łazienki, by to naprawić. Po pół godzinie, czysty i pachnący wrócił do dormitorium, by tam przebrać się w schludniejsze rzeczy. Próbował ogarnąć swą burzę włosów, lecz z marnym skutkiem. Parę minut przed 20 stał już przy wejściu do gabinetu McGonagall i ze zniecierpliwieniem czekał na kobietę.

Kiedy ta się wreszcie zjawiła, zaprosiła Harry'ego do środka gabinetu. Stanęła przed kominkiem, w którym buchały szmaragdowozielone płomienie, co wprawiło Potter'a w zaskoczenie. Harry myślał, a raczej był pewny, że aportują się od razu do szpitala, aczkolwiek taka forma transportu też nie była najgorsza. Harry nie wiedział czy szpital jest w ogóle podłączony do sieci Fiuu. Nawet jeśli nie, to był przygotowany psychicznie na spacer po Londynie. Razem z dyrektor wszedł do kominka i od razu pochłonęły ich zielone płomienie.

Parę minut później i parę ulic dalej, które pokonali marszem (bo tak jak Harry się spodziewał, nie przenieśli się do samego centrum szpitala, tylko w inne pobliskie miejsce), stanęli przed Kliniką Magicznych Chorób i Urazów Szpitala Świętego Munga.

Podeszli do szyby, za którą stał manekin kobiety. McGonagall przedstawiła jej cel wizyty, a gdy ta kiwnęła głową, pozwalając im wejść, przeszli przez szybę, która stała się teraz cienką warstwą wody, lecz nie zmoczyła ich. Znaleźli się w zatłoczonej izbie przyjęć z rzędami krzeseł. Znacznej części oczekujących ewidentnie coś dolegało, a reszta osób wyglądała na zupełnie zdrowych. Harry i McGonagall ustawili się na końcu kolejki, która prowadziła do biurka z napisem "Informacja". Recepcjonistka obsługująca czarodziei była pulchną blondynką i Harry pamiętał ją z czasów, gdy jeszcze parę lat temu odwiedzał tu chorego Artura Weasley'a.
Gdy po paru minutach wreszcie dotarli na przód kolejki, McGonagall przemówiła:

— Dzień dobry. Przyszliśmy odwiedzić Dracona Malfoy'a.

Blondynka przebiegła wzrokiem po liście pacjentów, a następnie oznajmiła:

— Czwarte piętro. Sala numer siedem.

— Dziękujemy. — powiedziała uprzejmie Minerva.

— Następny! — krzyknęła recepcjonistka.

Dyrektor wraz z Harry'm udali się bezzwłocznie do podwójnych drzwi mieszczących się zaraz za recepcją. Przeszli przez nie, a następnie ruszyli do schodów prowadzących na wyższe poziomy. Wspięli się na czwarte piętro i weszli na korytarz z napisem "Urazy Pozaklęciowe". Szybko odnaleźli salę z numerem 7 i zatrzymali się przed nią. Po prawej stronie znajdowały się wąskie drzwi, a po lewej ogromna szyba, tak więc z korytarza dało się zobaczyć wszystko co dzieje się w środku.
Pierwsze co rzuciło się Harry'emu w oczy to Draco leżący nieprzytomnie na łóżku, podłączony rurkami i kablami do aparatury, a potem dostrzegł jego rodziców siedzących obok. Wzrok Harry'ego i Lucjusza niespodziewanie się spotkał. Mężczyzna wydawał się nie być zadowolonym z widoku chłopaka. Powiedział coś do swojej żony, a następnie wstał i zaczął się kierować do drzwi. Harry poczuł lekki stres, bo nie widział jak Lucjusz zareaguje na jego obecność w szpitalu.

Witnesses | drarry 18+ |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz