5. Cała lista zaniedbań.

215 12 10
                                    

W ostatnie dni miałam odrobinkę więcej czasu, więc wpada dziś bonusowy, króciutki rozdział.
Ten zaplanowany na wtorek również pojawi się bez żadnych zmian!

__________
Zamknąłem za sobą drzwi i wsparłem się o nie, wzdychając ciężko.
Miałem wrażenie, że im więcej przybywało mi lat, tym bardziej ujmowało mi rozumu. Odchyliłem głowę w tył i spojrzałem w sufit.
Dom był cichy, mógłbym zresztą nazwać go pustym, gdyby nie fakt, że dzieliłem go z moimi zwierzakami, które czasem potrafiły być znacznie bardziej upierdliwe niż ludzie.Nim zdałem sobie z tego sprawę, moja głowa opadła w dół a nos znów zniknął w miękkim, zielonym szaliku.
Jego zapach zdawał się przedzierać przez nozdrza i trafiać głębiej, gdzieś wgłąb ciała, skóry, myśli, serca. Mościć sobie wygodne miejsce we wnętrzu komórek.
Szybko potrząsnąłem głową i wtedy dostrzegłem duże, psie oczy wpatrzone we mnie z niewielkiej odległości.

  — Pakkun? — Szybko odbiłem się od drewnianej powierzchni, by zaraz wkroczyć w głąb domu, zdjąć szalik i zawiesić go tuż obok, płaszcza i kapelusza przynależnego tylko Kage tej wioski.

— Byłem gotów przysiąc, że nie wróciłeś dziś sam, a jednak — Niewielka psina, spoglądała na mnie nieustępliwie, jakby chciała wiedzieć wszystko.
Wolałem chyba, kiedy moje ninkeny zachowywały się jak duchy.
Dbałem o nie odpowiednio, nie ulegało wątpliwości, ale kiedy pies nagle zaczynał zadawać pytania... Przestawało być tak sielsko i przyjemnie. Czułem się między nimi jak między ludźmi. Może nawet gorzej, bo kto, jeśli nie one znały mnie od podszewki.
Wszystkie kobiety, z którymi bywałem, wszystkie rozterki niedające w nocy spać, złości, żale i gniew. A później bezsilność i zwątpienie, od lat były świadkami moich zwycięstw i porażek.

 — To tylko szalik Sakury — Odparłem, spoglądając na zielony materiał, spoczywający na wieszaku, tuż obok mojego urzędowego płaszcza.

  — Dawno jej tu nie było — Ninken wciąż wpatrywał się we mnie, jakbym był przynajmniej jakimś objawieniem.
Nie odpowiedziałem jednak, zamiast tego skinąłem głową, nie zamierzając szukać wyjaśnień dla bezsprzecznych faktów i zgodnie z tym, co zaplanowałem wcześniej, udałem się pod prysznic.


Choć na zewnątrz wciąż panował nieprzejednany ziąb, puściłem najzimniejszą z możliwych wód. Nawet jeśli marzyła mi się teraz gorąca kąpiel, odprężająca zbolałe mięśnie wiedziałem doskonale, że po takiej przyjemności, zasnę i nie zdołam pojawić się w rezydencji.
I choć Sakura jasno wyraziła się w tej kwestii, nie zamierzałem brać wolnego, wyłącznie z powodu własnej głupoty.
Gdyby przydarzył mi się nieprzewidziany wypadek, choroba, coś, co nie było ode mnie zależne, czemu nie mógłbym zapobiec, być może wziąłbym pod uwagę takie rozwiązanie, ale skoro połamane żebra były wynikiem moich własnych pomysłów, nie mogłem sobie na to pozwolić.
Zbyt wiele było jeszcze do zrobienia.

Odpowiednio odświeżony, czysto ubrany zszedłem do kuchni, gdzie osiem psów w kupie siedziało, wyczekująco spoglądając na lodówkę.
A ja... Nic dla nich nie miałem. Nie tylko udało mi się poprzedniej nocy odnieść obrażenia, jak po walce, nie tylko spiłem się niemożliwie, ale nawet zdołałem zaniedbać swoich podopiecznych.
Czasami miałem wrażenie, że Tsunade, feudalni i ich doradcy podjęli najgorszą z możliwych decyzji. A ja kompletnie nie nadawałem się do wyznaczonej mi roli.
Nie byłem w stanie zadbać o podstawy, a co dopiero o dobro całej wioski.

— Idąc do rezydencji, skoczę do Ichiraku. Poproszę Ayame, żeby przygotowała wam coś świeżego i podrzuciła, ja niestety już dziś nie zdążę — Sam nawet nie zbliżyłem się do lodówki, bo na myśl, że miałbym jeść, podczas gdy moje ninkeny pozostawały głodne, oburzałem się na siebie jeszcze bardziej.

Uznałem, że później wyślę kogoś po śniadanie, teraz najważniejsze było wrócić do pracy i po drodze załatwić najważniejsze sprawunki.
Obawiałem się zresztą, że lodówka była w tej chwili równie pusta, co moja głowa, podczas wyścigu krzeseł.Opuściłem dom bez płaszcza, czy szalika. Ten Sakury wolałem pozostawić tutaj, żeby nie doprowadzać do zbędnych pytań, a swoje cieplejsze ubrania zostawiłem w rezydencji, podobnie do Shikamaru.

Strach na wróbleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz