Sakura stała, trzymając w rękach kolejne butelki alkoholu, które zamierzała postawić na stole i spoglądała na mnie zupełnie zbita z tropu.
Nie mogłem się jej dziwić. Decyzja o pojawieniu się w jej domu była tak spontaniczna, że sam nie do końca rozumiałem, jak to się stało.
Kiedy wymieniła puste naczynia na pełne i ruszyła w drogę powrotną do kuchni, korzystając z tego, że chwilowo uwaga zebranych skupiła się właśnie na przybyłej dostawie, pochwyciłem jej ramię i pociągnąłem ją w stronę korytarza, na którym zrobiło się nieco bardziej przestronnie.Podążyła za mną zaskoczona, ale nie wyrzuciła z siebie choćby słowa sprzeciwu, miałem więc jeszcze cień szansy na to, żeby zrewanżować się po swoim podłym zachowaniu.
Przystanąłem i spojrzałem na nią, właściwie w pierwszej chwili nie wiedząc, co powiedzieć, a ona w ciszy, czekała cierpliwie, nie odrywając ode mnie spojrzenia.— Wiem, że miałem nie przychodzić, ale uznałem, że nie mogę tak tego zostawić — Przyznałem wprost, bo udawanie, że nic się nie wydarzyło, nie miało najmniejszego sensu. A i byłoby wobec niej bardzo nie fair. Postanowiłem przecież, że naprawię swój błąd. — Wiem, że zachowałem się jak ostatni drań. Miałem zły dzień, co w żaden sposób mnie nie tłumaczy. Nie powinienem był zwracać się do ciebie w ten sposób, bo niczym sobie na to nie zasłużyłaś. Jesteś w stanie przymknąć oko na to, co się stało i dać mi szansę jakoś się zrewanżować?
To, w jaki sposób zwróciłem się do niej tamtego wieczora, do tej pory nie dawało mi spokoju i wiedziałem doskonale, że jeśli nie otrzymam od niej wybaczenia to nieprzyjemne uczucie, będzie towarzyszyło mi jeszcze bardzo, bardzo długi czas.Zielonooka milczała jednak, spoglądając na mnie z wyrazem twarzy, którego nie byłem w stanie rozszyfrować.
Być może zastanawiała się nad tym, czy warto było w ogóle dawać mi szansę na to, żebym zadośćuczynił swoje chamstwo.— Kakashi rywalu! Gdzie się skryłeś! Już słyszałem, że przyszedłeś! Choć się napić ty cwaniaku jeden, ty! — Gai wychynął jakby spod ziemi.
Przymknąłem powieki i wziąłem głębszy oddech, by utrzymać w ryzach swoją cierpliwość.
Mógł mnie podszczypywać zawsze, kiedy tylko chciał, ale nie w tej chwili. Nie w momencie, kiedy czekałem na wybaczenie, od jednej z najważniejszych osób w moim życiu.
Od tej, która jeszcze była w stanie mi wybaczyć, w przeciwieństwie do innych, których od lat z nami nie było.
W końcu jednak otworzyłem oczy i rzuciłem przyjacielowi mordercze spojrzenie.— Zaraz przyjdę. Daj mi chwilę Gai. To bardzo ważne — Wycedziłem przez zęby. I choć nie było tego widać spod maski, musiał dosłyszeć nutkę groźby w moim głosie, bo skinął głową i bez słowa wycofał się do salonu, w którym wszyscy byli zebrani.
Sakura obróciła się na chwilę, by odprowadzić go spojrzeniem, ale później znów skupiła się na mnie, a na jej twarzy w pewnym momencie wymalował się uśmiech.— Zapomniałam ci to już w chwili, kiedy przekroczyłeś próg, Kakashi. Nie jestem pamiętliwa, lepiej zostawiać takie rzeczy za sobą, niż się nimi karmić — Nie widziałem w jej oczach fałszu. Przeciwnie. Z radosnym uśmiechem mówiła o tym w taki sposób, jakbym w rzeczywistości wcale nie przeholował. A ja mimo jej szczerego wybaczenia, nie zamierzałem zapominać o tym zbyt szybko. Chciałem wyciągnąć wnioski i poszukać innego rozwiązania dla tej patowej sytuacji, w której się znalazłem.
— W takim razie, proszę. Skoro najważniejsze mamy za sobą, nie będziesz mi mogła zarzucić przekupstwa — Wyciągnąłem w jej stronę barwne zawiniątko, mając nadzieję, że mimo wszystko doceni moje starania.
Nigdy przedtem nie byłem nawet w podobnej sytuacji. Przyznawanie się do błędów przychodziło mi na tyle trudno, że za wszelką cenę starałem się unikać sytuacji, z których musiałbym wybrnąć w ten sposób.Sakura spojrzała na pakunek w pierwszej chwili dość podejrzliwie. Później uniosła wzrok ku mnie i z szerokim uśmiechem wyrwała prezent z moich rąk, zaraz dociskając go do siebie, jakby był najcenniejszą rzeczą, jaką w tej chwili posiadała.
— Dobra, dobra. I tak uważam to za łapówkę, ale jestem teraz w wyśmienitym nastroju i zamierzam odpuścić ci to bardzo niegodne shinobi, zachowanie — Chwilę później trzymała czekoladki za plecami. I wyglądała tak, jakby splotła za sobą ręce.
A ja przyjrzałem się jej postawie z uśmiechem. Wciąż była tak dziewczęca i chyba to właśnie sprawiało, że wydawała się tak kusząca.
Niczym zakazany owoc. Dorosła, a jednak nadal zdecydowanie zbyt młoda, by ktoś mojego pokroju mógł położyć na niej swoje łapy.
— W takim razie wracajmy do reszty, nim wyślą po nas grupę poszukiwawczą — Rzuciłem z rozbawieniem i na krótką chwilę zacisnąłem dłoń na jej ramieniu.
Później wyprostowałem się nieco i wyminąłem ją niespiesznym, krokiem kierując się w stronę salonu.
Nie mogłem dłużej zostać w tym miejscu, bo co jeśli w pewnym momencie dałbym się ponieść poczuciu, że moja obecność jest jej na rękę?
Że tak naprawdę pragnęła dokładnie tego samego, co ja?
CZYTASZ
Strach na wróble
FanfictionRasowe fanfiction z KakaSaku w roli głównej. Historia niebywałego romansu, której narratorem jest sam Hatake Kakashi! Zastrzegam sobie wszelkie prawo do wprowadzania zmian w miejscach, postaciach, czasach. Gdybyśmy mieli ściśle trzymać się pierwowzo...