Biała sala, pikanie maszyny i blada, zmęczona twarz, taki widok miała przed oczami kobieta w czarnym płaszczu. Tak naprawdę tylko zabandażowana ręka, której mięśnie momentami sie napinały mówiły, że to jest człowiek, a nie lalka. Szczerze spoglądając na niego mogłaby powiedzieć, że wyglądał jak zwierze, szukające ucieczki, a w jego bladych rysach widziała siebie. Taki zagubiony, pozostawiony sam sobie, odrzucony przez ludzi i świat, a przede wszystkim zniszczony.
Poprawiła biały warkocz. Czarny płaszcz pięknie kontrastował z bielą na jej ciele. Chciałaby powiedzieć, że jest jej żal chłopaka, tylko to nic by nie zmieniło. Życie jest okrutne, dla niektórych mniej dla niektórych bardziej, punktem odniesienia jest przetrwanie, czyli coś czego go nauczy. W tym momencie oddaje mu cząstkę siebie, a on spłaci jej to w odpowiednim czasie.
-Do zobaczenia Zbawco, mam nadzieje, że mnie nie zawiedziesz.-rzekła znikając w chmurze białego dymu.
•••
Od wyjścia ze szpitala minęło parę tygodni, a on wciąż czuł sie obserwowany. Może to już psychoza od siedzenia w domu? Raczej nie oszalał, prawda? Nie wyczuwał żadnej dziwnej energii w pobliżu więc prawdopodobnie to tylko złudzenie.
Kierował swoje kroki do Kakashiego na rozmowę, który pewnie znowu będzie go namawiał do zamieszkania z Iruką. Wystarczy mu problem z samym sobą, więc po co komuś dodatkowo go sprawiać. A może najpierw powinien złożyć wizytę Tsunade? Chociaż ta pewnie też mu będzie truć, czy to z ręką, czy z rozpoczęciem kroków do założenia rodziny.
Miał dość. Nie rozumiał po co sie zgodził na rekonstrukcję ręki. Pieczęcie nauczył się składać jedną i to mu wystarczało. Niedługo po tym przypomniał sobie dlaczego. Powodem dla którego sie zgodził była różowowłosa dziewczyna, która mimo awansu na prawą rękę głowy szpitala, miała na tyle czasu aby go nachodzić błagając o zgodę. Zrobił z siebie królika doświadczalnego w trosce o stan psychiczny, który i tak do najlepszych nie należał. Sakura potrafiła być naprawde męcząca.
Głęboki wdech, uśmiech i pchnięcie ogromnych drzwi do pokoju Hokage. Czekali na niego we dwójkę, a to znaczy tylko jedno, kłopoty. Nic złego w ostatnim czasie nie robił więc po co ten teatrzyk?
-Naruto, jutro rozpoczynasz trening.- rozpoczęła blondynka nim jeszcze dobrze stanął w gabinecie.
-Martwimy sie o Ciebie, a jeśli chcesz przejąć pałeczkę po nas, musisz wziąć się w garść. Jest jedna osoba która może sie z Tobą równać poza Sasuke. Jest walnięta ale to najlepsze rozwiązanie.- chłopak miał wrażenie, że Szósty mówiąc to uśmiechnął się, ale równie dobrze mogło to być złudzenie.
Tsunade od początku nie była zachwycona decyzją obecnego przywódcy. To było dla niej zbyt brutalne, zresztą po tym wszystkim co przeszedł, oni właśnie zdecydowali sie go dobić. Po dłuższym czasie rozmów, gróźb i walk, gdy nic nie pomagało, ostatecznie zgodziła sie na ostatnie koło ratunkowe. Naprawdę zależało jej by chłopak ponownie wróci do życia.
-Z góry prosimy byś nam wybaczył za to na co właśnie zostałeś skazany. Zdajemy sobie sprawę co Cie czeka, ale to jest jedyna opcja.-westchnął Hatake, poprawiając maseczkę. -Naruto wiem, że wyjdzie Ci to na dobre dlatego daj z siebie wszystko. Spędź ten dzień w jakoś dobrze bo, to ostatni twój dzień tutaj w najbliższym czasie.- blondyn nic nie powiedział, nie drgnął. Patrzył z brakiem zrozumienia na babunię i senseia. Nie rozumiał co oni próbują mu przekazać.
***
Sakura na polecenie Tsunade próbowała znaleźć chłopaka ale mimo przeszukania wszelkich kryjówek w wiosce nie mogła go znaleźć ani wyczuć. Fakt faktem sama chciała sie z nim zobaczyć, w końcu ostatnimi czasy nie jest u niego zbyt dobrze i nie ukrywając trochę martwiła sie stanem blondyna. Może jakaś randka byłaby dla niego czymś radosnym?
CZYTASZ
Niedoopowiedzenia | sasunaru
Fanfiction*W trakcie poprawek* I część „Wyglądał jak bezbronne zwierze, szukające ucieczki. Całkiem tak jakby chciał pozbyć sie bólu. Widziała w nim siebie, taki zagubiony, odrzucony, pozostawiony sam sobie, a przede wszystkim zawiedziony. Poprawiła biały...