Pomarańczowy koc był jedynym kontrastem który pozwalał zauważyć go pośród całej wakacyjnej otoczki. Wedle zdziwienia na spacery w tej okolicy wybierało sie całkiem sporo mieszkańców. Niektórzy tak jak on zawiadywali na kocach obserwując otoczenie a inni po prostu spacerowali. Szczerze liczył na trochę więcej swobody i prywatności ale koniec końców był okres letni. To normalne, że ludzie wyjdą z domów by skorzystać ze słonecznej pogody. Nie ukrywając nie miał na co narzekać, siedział w miejscu idealnym. W cieniu, z wyciszoną czakra i odpowiednio daleko od potencjalnego miejsca z którego ktoś niedoświadczony mógł go zauważyć. To właśnie był kolejny plus szkolenia u Shēdo, świadomość gdzie i jak sie ustawić by nie zostać zauważonym.
Wyciągnął zwój,. Może to było mało racjonalne ale jednak potrzebował opisać technikę która go prześladuje albo bynajmniej nad nią pomyśleć. Prawdą jest, że ma pewne wątpliwości co do tego ale co ma być to będzie. Technika sama w sama w sobie poza wyglądem musi mieć drugie dno, a skoro nikt do tej pory jej nie stworzył to znaczy, że musi być wyjątkowa, bądź trudna. Patrząc przez pryzmat snów musi jakimś cudem ją odtworzyć, a to jest najtrudniejsze w tym wszystkim. Niby słyszał parę niezrozumiałych słów ale czy to wystarczy? Spisanie to jedno ale trzeba to zrobić z sensem. Wyciągnął parę książek z ninjutsu, technikami absorpcji czakry a także ze wszelkimi znakami jakie do tej pory poznał świat licząc, że może coś przybliży go do sukcesu. Szczerze już po analizie pierwszych stron stwierdził, że to jest jak szukanie igły w stogu siana, z całkiem prostego faktu, nie do końca pamiętał wygląd znaków z których wychodziły dziwne postaci. Kojarzył mniej więcej, poglądowo, ale przy dziesięciu znakach które na pierwszy rzut oka niczym sie nie różnią idzie oszaleć. To chyba było najtrudniejsze zadanie jakie sobie zlecił.
Po dłuższym czasie wstępnie wyselekcjonował znaki które jakkolwiek przypominały wyglądem te ze snów. Nie zagłębiał się jeszcze w informacje o nich, musiał je najpierw dokładniej sprecyzować aby zmniejszyć ich ilość. Tworzenie kombinacji każdego ze wzorów z pieczęcią i to do każdego stworzenia będzie męczące i czasochłonne więc dla lepszego efektu trzeba zredukować koszty.
-Młotku zdajesz sobie sprawę, że siedzisz w deszczu?- podniósł w popłochu głowę do góry, zauważając czarnowłosego siedzącego na gałęzi który trzymał mu nad głową parasol. Czy był aż tak skupiony na swoich sprawach, że przestał być czujny? Nie, po prostu zignorował ruch, który pojawił się obok, licząc, że to zwykły przechodzień.
-Sasuke? Co Ty robisz w wiosce?-to pytanie nie należało do tych wypowiedzianych lekko na co odbiorca skrzywił sie. Nie spodziewał sie, że akurat teraz blondyn zapomni, że już dawno wrócił i co najgorsze idą razem na misje. Patrzył na blodnyna który znowu przybrał swoja mine przywódcy, co miał mu odpowiedzieć? Prawdę o zanikach czy udawać? A może..?
-Ał! Czy Ty jesteś poważny! Pojawiasz sie znikąd i uderzasz ludzi? Oszalałeś?- bardziej radykalne środki zawsze działają, często lekkie uderzenie w potylicę przywraca ludzi do porządku.
-Musiałem sprawdzić czy działa.-najwyraźniej działa doskonale.
-Chodźmy stąd.- zeskoczył z gałęzi i wyciągnął rękę do blondyna. Co prawda on jej nie przyjął ale faktycznie zaczął zbierać rzeczy porozrzucane dookoła. Dopiero teraz zauważył, że w niektórych miejscach na księgach i zwojach widać ślady po kroplach wody. Gdyby nie drzewo prawdopodobnie byłyby przemoczone.
-Kakashi kazał przekazać, że nie musisz brać udziału w przygotowaniach do święta Obon ale jeśli Ci się nudzi to nie pogardzi pomocą.-odparł obojętnie. Faktycznie nie obchodziła go ta szopka jaką propagował Hatake. Naruto był zdecydowanie za młody by wrzucać go w wir formalności i zadań Kage. Nawet jeśli teraz prezentuje się jako dowódca idealny to nie powinien stawać się reklamą wioski, pomijając już jego sławę po wojnie.
CZYTASZ
Niedoopowiedzenia | sasunaru
Fanfiction*W trakcie poprawek* I część „Wyglądał jak bezbronne zwierze, szukające ucieczki. Całkiem tak jakby chciał pozbyć sie bólu. Widziała w nim siebie, taki zagubiony, odrzucony, pozostawiony sam sobie, a przede wszystkim zawiedziony. Poprawiła biały...