Minął tydzień od kiedy Naruto pełnoprawne wrócił do misji. Tsunade nie wykryła żadnych problemów w organizmie chłopaka więc zgodnie z decyzją Hatake, dopuściła go z powrotem do czynnego bycia shinobi.
Oczywiście nie każdemu podobała sie obecna sytuacja. Sasuke wciąż uważał, że Naruto momentami zachowuje zbyt dziwnie i należy mu sie opieka. Sakura również martwiła sie o przyjaciela ale widząc jego karcący wzrok uznała, że nie ma sensu go prowokować.
Ze względu na końcówke lata, Kakashi ogłosił festyn na którym mieli się zjawić przywódcy innych wiosek. Blondyn był zdania, że jest to zbyt ryzykowne ale średnio to cokolwiek dało, siwowłosy był pozytywnie nastawiony do swojego pomysłu. Tak więc cała wioska pogrążona była w jednym imprezowym nastroju.
Naruto wstał dziś wcześniej ze względu na obiecany sparing z Shēdo. Cenili sobie spokój a wczesne godziny nie były dla nich niczym nowym. Dodatkowo przez swojego ochroniarza nie mógł wiele ćwiczyć a zależy mu na dobrej formie, w końcu niedługo rozpoczynają misję.
Kierując sie na pole treningowe był w dobrym humorze. Temperatura nie była zbyt wysoka a lekki powiew wiatru dodawał mu energii. Niebo lekko zachmurzone zapewniało ulgę i lekkie zabezpieczenie przed nagrzaniem.
Gdy dotarł w umówione miejsce ona już była. Ewidentnie sie z kimś kłóciła ale blondyn wolał nie dociekać, w końcu ciekawość to pierwszy stopień do piekła. Poza tym przez sam szacunek wobec niej nie chciał podsłuchiwać więc po prostu poczeka medytując.
Nie musiał długo czekać, ledwie usiadł z zamkniętymi oczyma a dokładnie milimetr obok jego policzka przeleciał kunai. Oczywiście wyczuł go wcześniej dlatego wizualizujące jego tor ruchu, nie ruszył się. Zdawał sobie sprawę, że ona go sprawdzała dlatego musi działać rozważnie.
Stanęli naprzeciw siebie, ich twarze nie wyrażały żadnych emocji, a ciała były swobodnie rozluźnione. Oboje wiedzieli, że po drugiej stronie stoi potężny przeciwnik i muszą rozważnie podejść do pojedynku. To nie był taki o trening, w tym momencie walczyli o swoje uznanie.
Czekali, powoli zmniejszając dystans poruszając się po kole, oboje wyglądali jak pantery które szykują sie do skoku na ofiarę. Testowali się wzajemnie, szukając luki, bądź jakiegoś punktu którym mogliby przebić obronę. To był moment w którym Naruto postawił wszystko na jedną kartę.
Czerwone oczy błyszczały w wyniku przebijających się przez chmury promieni słonecznych, a jego kącik ust drgnął gdyż czuł nad nimi całkowitą kontrolę. Wyczuł napięcie mięśni białowłosej, wiedział, że to nie strach tylko przygotowanie. Zaczął ostrożnie wypuszczając serię Wirujących Kuli Wiatru, zmuszając przeciwniczkę do obrony. Ruszył w jej stronę z Wybuchową Napędzaną Pięścią nie dając nawet ułamka sekundy odpoczynku. Sparowała to kunaiem wzmocnionym o naturę błyskawicy porażając lekko chłopaka. Nim zdążył wrócić świadomością do rzeczywistości porwała go Rzeka Przepływająca Ziemią oddalająca go na całkiem sporą odległość.
Uzumaki wyczuł, że ktoś im sie przygląda, nie chciał poczuć kto więc ignorując ten fakt szybko wyplatał się z błota nim Shēdo zdążyła użyć błyskawicy. Uśmiechnął sie w jej stronę cwaniacko. Przedwczoraj na treningu przypomniał sobie o technice którą stworzył na misji w wiosce Wiru.
Mimo, że naprawdę się starał to nie mógł przebudzić Kongo Fusy, dlatego wraz z Kuramą wymyślili całkiem widowiskową alternatywę. Opanował ją tylko w oparciu o ogień i błyskawice gdyż połączenie z resztą żywiołów uważał za niepotrzebne. Chociaż to nie do końca tak, po prostu nie widział w nich zastosowania na obecną chwile.
-Płomienne łańcuchy.-szepnął składając pieczęć lewą ręką. Łańcuchy zrobione z ognistej czakry wystrzeliły z ogromną prędkością w jej stronę.
CZYTASZ
Niedoopowiedzenia | sasunaru
Fanfiction*W trakcie poprawek* I część „Wyglądał jak bezbronne zwierze, szukające ucieczki. Całkiem tak jakby chciał pozbyć sie bólu. Widziała w nim siebie, taki zagubiony, odrzucony, pozostawiony sam sobie, a przede wszystkim zawiedziony. Poprawiła biały...