Pierwsze odkryte tajemnice

217 16 0
                                    

Nie wiedział ile mu zeszło ale liczył, że Uchiha zasnął znudzony czekaniem. Jego niedoczekanie, jak tylko wszedł do ciemnego salonu zauważył czerwonego Sharingana przebijającego sie przez pokój.

-Gdzie byłeś Naruto.- złowieszcze pytanie lub bardziej rozkaz odpowiedzi który padł, wywołał u niego ciarki. Sam nie wiedział dlaczego, przecież nie bał sie Uchihy.

Zapalił światło i już wiedział dlaczego. Pan i Władca siedział niczym mafioza na fotelu czekając na swoją ofiarę. Czerwone oczy przenikały do głębi jego duszy a ich właściciel bawił się jakimś niezidentyfikowanym przedmiotem w dłoni. Wyglądał jak lew szykujący sie by dopaść swój posiłek. Za to on sam obserwując czarnowłosego cieszył sie, że pomyślał o przebraniu bo gdyby tego nie zrobił mogłoby się to skończyć tragicznie dla nich oboje.

-A więc?- Naruto zdawał sobie sprawę, że jest w nieprzyjemnej sytuacji. Jeśli cokolwiek powie pieczęć go skrzywdzi, jeśli nic nie powie Uchiha go dobije. Nie mógł zrobić nic innego, nie było innego wyjścia z tej sytuacji jak przyznać się nic nie mówiąc. Podszedł do fotela po czym uklęknął na jedno kolano, wyuczony szacunek zawsze i wszędzie ukazywał swoje ciemne strony. Chociaż czy do końca mógł to nazwać teraz szacunkiem? Czy może jawną prowokacją?

Popatrzył na Sasuke który chyba wyobrażał sobie całkowicie inne rzeczy, co napędziło i jemu wyobraźnie. Położył dłonie na jego udach, co wywołało automatyczne spięcie mięśni czworogłowych, oczywiście nie obyło się bez uśmiechu satysfakcji ze strony blondyna oraz zmieszanego wzorku Uchihy.

Wyobraźnia Sasuke galopowała podsuwając mu tysiące różnych wersji tego co zaraz ma sie stać, zwłaszcza gdy ręka Uzumakiego niebezpiecznie sunęła w góre napiętych mięśni nóg. Tylko po to by ostatecznie ukierunkowała mu głowę tak by patrzył na uśmiechniętą twarz z wystawionym językiem i cudowna bladą pieczęcią na nim. Uchiha jakby oprzytomniał zastygając w lekkim przerażeniu. „To nie możliwe" było jedynym zdaniem jakie przeszło przez jego głowę.

Złapał brutalnie podbródek chłopaka ustawiając głowę wyżej aby przyjrzeć sie dokładniej, powtarzając w kółko „to nie możliwe". Sam osobiście przyczynił się do śmierci Danzo. Zmusił lidera tego całego gówna do samobójstwa a teraz sie okazuje, że jednak dalej działają? Odsunął sie, po czym ponownie złapał twarz blondyna, tym razem delikatniej, by masować kciukiem jego policzek i lisie znamiona.

-Dlaczego Naruto! Jak długo to do cholery trwa!- nie dawał rady opanować złości a może to była żałość, sam już nie był w stanie tego określić. Dodatkowo nie wiedział jak ograniczona jest pieczęć, więc musiał zadawać pytania tak aby w logiczny sposób obejść system zabezpieczenia.

-Proteza, twoja ponowna ucieczka.-półsłówkami dało się w jakiś sposób oszukać. Blondyn wcale nie musiał jakoś bardzo uważać, jego pieczęć był mniej ograniczona niż innych, faktem było, że nie mógł zdradzać ważniejszych informacji.

-Szósty wie?- blondyn nie chciał odpowiadać, wiedział, że Sasuke nie przepadał za tym tematem. Dodatkowo Shēdo nie była taka zła, Shimura zostawił po sobie negatywną naklejkę ale Anbu korzenia było potrzebne.

Wstał z klęczek mając dość tej rozmowy i tak zbyt dużo powiedział, a czarnowłosego nie powinno to interesować, w końcu to nie jego sprawa gdzie i u kogo wykonuje misje. Oczywiście znał prawdę o Itachim ale białowłosa była inna, nie postawiłaby go przed takim wyborem.

Wyszedł na ogród dla chwili spokoju, to cudownie mieć taką przestrzeń dla siebie, tylko Ty i otaczająca Cię natura. Wiedział, że nie może zrobić treningu bo zaraz wyskoczy Sasuke i zacznie prawić swoje morały na temat zdrowia więc po prostu pomedytuje. Wolałby to zrobić przy grobie ojca ale gdyby jeszcze raz wyszedł to chyba Uchiha by oszalał.

Niedoopowiedzenia | sasunaruOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz