Dzień minął szybko, zdecydowanie zbyt szybko. Rano wychodził do pracy, a już teraz musi szykować się na ognisko, które nie bardzo było mu na rękę. Mimo grymasu Uchihy dogadali sie, że dziś odpuszczą trening, a później to sobie zrekompensują.
Idą na ognisko powinien ubrać sie normalnie, zwyczajnie. Koszula sie pobrudzi, zresztą nie może się stroić, to zwykłe spotkanie z przyjaciółmi. Ubrał spodni i akurat gdy mial ubierać bluzkę to zadzwonił dzwonek do drzwi. Warknął cicho, to tylko obrzydliwie pewna siebie czakra. Otworzył na oścież drzwi, zapominając o wcześniejszej czynności.
-Uchiha? Czyżbyś sie stęsknił?- popatrzył na niego poważnym wzrokiem lecz jego towarzysz miał lepszy punkt do obserwowania. Dopiero po paru sekundach odpowiedział patrząc sie beszczelnie prosto w oczy gospodarza.
-Stwierdziłem, że możemy przejść się razem. Czy przeszkodziłem w czymś Kapitanie Uzumaki?- podszedł bliżej kładąc dłoń na wyrzeźbionym brzuchu blondyna.
W jednej sekundzie czarnowłosy był na straconej pozycji mimo, że to on sam próbował uczynić coś podobnego względem blodnyna. Naruto z ogromną prędkością przycisnął jego rękę, nad głową, do ściany, trzymając go drugą ręka pod talią.
-Uchiha nie prowokuj mnie bo to sie źle dla Ciebie skończy.-wręcz warknął. Warto zapisać w pamięci, że prowokacje seksualne wyzwalają podniecenie, co w dalszej drodze wyzwala jego zwierzęce żądze.
-Szefie ma Pan piękne czerwone oczy. Takie dzikie, nieokiełznane..- zanim niebieskooki się zorientował, teraz on był w skrępowanej pozycji. Noga Sasuke wylądowała niebezpiecznie blisko jego krocza, a on plecami wylądował na przeciwległej ścianie. Jakimś cudem Sasuke udało się linką związać ręce Uzumakiego za jego plecami.
-Taki bezbronny... oj Uzumaki...- popatrzyli sobie głęboko w oczy.
Blondyn nienawidził być skrępowany więc szybko próbował siłą rozerwać linke. Chwile jeszcze to trwało po czym Naruto rozerwał linkę czakrą i przyciągnął za poły koszulki Uchihe całując agresywnie, a gdy poczuł, że ten zaczyna sie nakręcać przestał. Odsunął go od siebie i skierował sie w stronę pokoju zostawiając zdezorientowanego gościa za sobą. Ubrał czarną bluzkę, wziął posiłek który przygotował, po czym zamknął drzwi i ruszył w kierunku miejsca spotkania.
-Idziesz czy nie Uchiha?- w odpowiedzi usłyszał tylko prychnięcie, a zaraz zauważył, że dorównał mu kroku.
Droga na to pole nie zajmowała długo pomimo, że znajdowało się po drugiej stronie wioski. Tak naprawdę zaczynało sie ściemniać więc ludzie których mijali posyłali im zaskoczone spojrzenia. Dawno nie wiedzieli tej dwójki razem, zwłaszcza, że oboje idąc środkiem wioski wyglądali jakby właśnie szli kogoś zamordować. Poważne, twarde miny prezentowały u nich potęgę, chociaż w przeciwieństwie do Sasuke u Naruto nie wyglądało to bezczelnie.
Gdy dotarli na miejsce praktycznie wszyscy już byli, Sakura zauważając blondyna podbiegła rzucając mu sie na szyje i dopiero po fakcie zauważyła czarnowłosego idącego obok. Speszona swoim wybuchem usiadła na kłodzie przy ognisku.
Zanim ktokolwiek zdążył sie odezwać niebieskooki zauważył cień zdziwienia nawet u Shikamaru. Postanowił szybko rozładować ich natarczywy wzrok.
-Witajcie, mam nadzieje, że sie nie spóźniliśmy.- blondyn ukrył swoje zakłopotanie, nie rozumiał co znaczą zdziwione miny jego znajomych. Podał Ino pakunek i usiadł zaraz obok Sakury, która od razu zaczęła go zagadywać.
-Nie, wszystko w porządku.- zaraz pojawili się ostatni znajomi którymi byli Chōji i Karui. Związali sie zaraz po wojnie co dla każdego było początkowym szokiem, zwłaszcza dla Sakury, która nie przepadała za shinobi z Kumo.
CZYTASZ
Niedoopowiedzenia | sasunaru
Fanfiction*W trakcie poprawek* I część „Wyglądał jak bezbronne zwierze, szukające ucieczki. Całkiem tak jakby chciał pozbyć sie bólu. Widziała w nim siebie, taki zagubiony, odrzucony, pozostawiony sam sobie, a przede wszystkim zawiedziony. Poprawiła biały...