Przebudził sie czując myśli Shēdo, niszczyły go, były natarczywe i ciężkie do zniesienia. Białowłosa dosunęła krzesło do jego łóżka, najpierw siedząc w ciszy jakby przetrawiała obecną sytuację, a następnie odgarnęła mu włosy i złożyła lekki pocałunek na jego czole. Jej poczucie winy zdecydowanie go przytłaczało, a to na misji to przecież była jego świadoma decyzja. Sam, będąc pewien swoich działań, odepchał ją, ochronił tak jak ona często jego. To całkowicie normalne. Przez jej cierpienie czuł w całym ciele ból, jakby ktoś posypywał mu wszystkie rany solą. Starał sie to znieść nie wydając z siebie dźwięku, chociaż ta czynność była okropnie ciężka. Szczęście, że miał zasuszone gardło i całkowity brak siły by otworzyć oczy. Bał się cokolwiek zrobić, wiedział, że gdyby na nią teraz zerknął byłoby to jak gwóźdź do trumny. Czuł sie znacznie gorzej niż po jednym z początkowych treningów w Korzeniu, a to nie był było byle co. Zresztą wyglądał pewnie wcale nie lepiej niż sie czuł. Kobieta koniec końców nic nie powiedziała, wyszła po chwili przeczesując mu na koniec włosy i składając matczyny pocałunek na czole. Chwile po niej weszła Sakura. Jej smutek również wyczuł, tak naprawde od samego wejścia.
-Eh Naruto, jak Ty mogłeś sie tak załatwić. Wiesz jak nas wszystkich wystraszyłeś! Tsunade ratowała Cie pięć godzin..-zalała sie łzami a blondyn poczuł irytację. Nie ma dopracowanych jeszcze oczu a nie użył Sage Mode żeby wykryć te małe gówna. To nie była jego ani niczyja wina. Otworzył oczy, światło w sali było niewyobrażalnie mocne, chciał ją poprosić o zgaszenie światła ale nie był w stanie. Wyciągnął rękę próbując cokolwiek zakomunikować. Dziewczyna od razu zorientowała sie o co chodzi, zgasiła światło i podała mu jakiś obrzydliwy syrop.
-Domyślam sie, że nie jest smaczny ale ma działanie silnie regenerujące. Tak sie cieszę, że nic Ci nie jest. Niestety blizny niektóre zostaną, ale najważniejsze, że żyjesz. Gdyby nie Sasuke to nie wiemy jakby sie to skończyło. Siedział z Tobą dzień i noc, pilnując Cie jak Cerber mimo, że sam wrócił poturbowany.- to było dziwne zachowanie Uchihy ale nie miała do czego sie przyczepić. Ona nie widziała stanu Naruto bo Sasuke szybko przetransportował go tutaj. Zresztą ona i tak nie zrozumie zachowań czarnowłosego, w końcu to oni są bratnimi duszami a ona jakby dodatkiem do całości. Coś tam mu jeszcze poopowiadała, powiedziała w skrócie jak się czuje białowłosa i opieprzyła grożąc mu pięścią, po czym wyszła wołając Sasuke.
Czarnowłosy początkowo usiadł na oknie wpatrując się w przestań za nim. Wystarczyło mu, że blondyn jest cały i zdrowy. No prawie cały... Naruto starał sie podnieść, chciał mieć lepszy widok na twarz Sasuke. Był zmęczony, jakby nie przespał paru dni z rzędu a przecież on tu leży dwa dni, chyba dwa. Nikt mu nic nie powiedział, Kuramy nie ma czelności prosić o cokolwiek, uratował mu życie, znowu, więc niech teraz odpocznie, nie będzie go męczył przez najbliższy czas.
-Sasuke...ja, ja dziękuje...wiesz gdy Cię tam zobaczyłem i poprosiłem o tamto, pomyślałem, że mogę Cię widzieć ostatni raz. Chciałem Ci powiedzieć tyle rzeczy, ważnych rzeczy, ale wpadłem w ciemność zanim mogłem Ci cokolwiek dodać...mam u Ciebie dług do końca życia..-powiedział cicho, chrapliwie, kaszląc bądź popijając co drugie słowo. Dalej był słaby, ale zdał sobie sprawę, że mógł umrzeć nie mówiąc Sasuke, że go kocha. Że chciałby mu dać szansę ale teraz, póki jeszcze żyje, wstrzyma się doceniając to co ma.
-Nic nie mów, dostałem wytyczne by opiekować sie Tobą przez miesiąc. Masz zakaz wykonywania misji, dotyczy to też jakiegoś diabła czy czegoś takiego. Przez ten miesiąc dostaniesz szanse żeby sie wygadać. A teraz połóż sie z powrotem, zostanę z Tobą.- dziękował za to Sasuke, nie chciał być sam. Ten miesiąc będzie idealną próbą jakby to wyglądało gdyby jednak podążył za pragnieniami. Usłyszał odsuwające krzesło i lekkie ugięcie materaca. Pomału wracały do niego wszelkie doświadczenia jakie zaoferował mu tamten psychopata. Nieświadomie wzdrygnął sie.
CZYTASZ
Niedoopowiedzenia | sasunaru
Fanfiction*W trakcie poprawek* I część „Wyglądał jak bezbronne zwierze, szukające ucieczki. Całkiem tak jakby chciał pozbyć sie bólu. Widziała w nim siebie, taki zagubiony, odrzucony, pozostawiony sam sobie, a przede wszystkim zawiedziony. Poprawiła biały...