Sam
Rose poparzyła mnie Anielskim Ogniem, tylko tego byłem pewny, po tym co zaszło. Gdy prowadziłem samochód w kierunku De-Town, wahałem się, czy po nią nie wrócić, ale pokazała mi w każdy możliwy sposób, że moja obecność jest niepożądana.
Wiedziałem, że Rose coś przede mną ukrywa. Już przed tym, jak wymigała się ze spotkania ze mną, udając, że musi wspierać Hexę, zachowywała się inaczej. Łudziłem się, że jest po prostu zagubiona. Cholera, kto by nie był w tej sytuacji? Miała normalne, nieskażone naszym światem życie i w jeden miesiąc wszystko uległo zmianie. Spotkała mnie, poznała Orifiela. Umarła. A potem obudziła się w nowej rzeczywistości, z tymi wszystkim zobowiązaniami wobec tego dupka. Plułem sobie w brodę, że jej nie uratowałem, ale wiedziałem, że to było niemożliwe. Anielski Ogień obudziłby się tak, czy inaczej.
Gdy spytałem o jej ulubiony kolor, wychwyciłem obraz tego charakterystycznego błękitu, który gościł w oczach mojego brata. Poczułem potężne ukłucie zazdrości. Poszedłem na zaplecze po odczynniki chemiczne, klnąc w myślach i oddychając głęboko. Nie chciałem być tym gościem, który robi sceny zazdrości, ale czułem, że moja cierpliwość się kończy. Już od jakiegoś czasu wiedziałem, że Orifiel chce od niej czegoś więcej. I wiedziałem, że nie był tak świętoszkowaty, jak wszyscy wierzyli. To on rozmawiał ze mną o wolnej woli, zanim upadłem. Doskonale wiedziałem, że jego poglądy były podobne do moich, chwilami nawet bardziej radykalne. Różniło nas to, że ja działałem w zgodzie z moimi. Mimo tego, że szczerze go nienawidziłem, to podziwiałem jego samokontrolę. Wierzył, że większa sprawa jest ważniejsza, niż jego własne motywacje. Byliśmy inni.
A przynajmniej wierzyłem w to do czasu.
Gdy zobaczyłem w De-Town, jak łatwo przełamał się, aby wpłynąć na Rose, byłem w szoku i zareagowałem impulsywnie. Wiedziałem, że nie tylko ja ją kocham. Nie zrobił tego, bo bał się, że jej coś zrobię, chociaż tak pewnie tłumaczył to sobie i jej. Przemawiała przez niego zazdrość. Świadomość, że mój brat ją kocha, gdy nawet nie znał jej w połowie tak dobrze jak ja, była wkurwiająca. Starałem się grać czysto, ale podejrzewałem, że on nie i to mnie przerażało. Więc, gdy okazało się, że jej ulubionym kolorem jest kolor jego oczu, miałem ochotę w coś przywalić. Okłamała mnie - na głos uznała, że jej ulubiony kolor to biały.
"Dyplomatycznie" - skwitowałem w myślach.
Czułem, że mięśnie w moim ciele zaraz eksplodują energią, gdy gorąco zalewało środek klatki piersiowej. Nie mogłem znieść napięcia w przedramionach.
Byłem krok od szaleństwa. Rose cały czas mnie unikała. Mojego dotyku. Rozmów ze mną. Robiłem, co mogłem - mówiłem jej, że nie pomogę jej, jeżeli nie powie mi, co się dzieje naprawdę. Jednak ona zamykała się coraz bardziej w sobie, a ja coraz częściej czułem na niej jego zapach. Wiedziałem, że spotykają się za moimi plecami. Nie mogłem jej za to winić, przecież musiała z nim współpracować. Takie było jej przeznaczenie. Ale w środku byłem zawiedziony tym, że mnie okłamuje. Niejednokrotnie zastanawiałem się, czy manipuluje nią. Czy oddala się ode mnie dlatego, że on podstępem próbuje wkupić się w jej łaski. Wiedziałem, że jest dobra, że ma twarde zasady moralne, ale obawiałem się tego, co mój brat włoży jej do głowy. Byłem zdesperowany, próbowałem raz za razem wyciągnąć coś z niej i ciągle przegrywałem. Kiedy zgodziła się na przyjście na naszą imprezę Halloweenową, trochę się rozluźniłem.
I tak, miałem wyrzuty sumienia za to, że na początku ją okłamywałem. Było mi źle z tym, że na nią wpłynąłem, ale myślałem, że to już za nami! Liczyłem, że ten nowy rozdział w życiu będzie dla nas jak czysta karta. Kiedy Orifiel nie był w stanie przywrócić jej wszystkich wspomnień - co świadczy o tym, że jego potęga wcale nie jest taka ogromna, jak myślał - w pewien sposób w sumie się ucieszyłem. Tylko, że wtedy z jakiegoś powodu Książe musiał zainterweniować! Najgorsza była świadomość, że ona zakochuje się w moim bracie. I może jestem hipokrytą, bo sam narobiłem złych rzeczy, ale on też próbował na nią wpłynąć! I mimo tego, że cały czas o tym wiedziała, to zakochała się w nim!
Uderzyłem z całej siły w kierownicę, gdy zatrzymałem auto przed dyskoteką. Gdybym nie był tak ranny, to nic by z niej nie zostało.
Wiedziałem, że nie mogę tak tego zostawić. Nienawidziłem mojego brata, wahałem się i byłem okrutnie zły na Rose. No i jeszcze zostawała kwestia rany na mojej klatce piersiowej, która potrzebowała uwagi medycznej. Powoli wysiadłem z samochodu. Gdy Jake mnie zobaczył, przeskoczył przez wysoki bar, a na jego twarzy malowała się panika.
- Samael! Co jest do cholery?! - krzyknął. Na jego twarzy malował się strach. Czy było ze mną aż tak źle? Kręciło mi się trochę w głowie.
- Rose mnie przypaliła. - Mój głos był bełkotliwy i nie potrafiłem nic z tym zrobić. Czułem, jak z każdą sekundą ogarnia mnie coraz większe zmęczenie.
- Usiądź! - Dalej podnosił głos, a mi pękały bębenki w uszach.
- Nic mi... - Osunąłem się w ciemność.
CZYTASZ
Spalona - część 1
FantasyRose za sprawą Anielskiego Ognia traci wszystkie swoje wspomnienia w dzień osiemnastych urodzin. Według Aniołów jej misją jest pilnowanie dopełniania Porozumienia - paktu, głoszącego o nienaruszalności wolnej woli śmiertelników. Rose udaje się w nie...