Naciskam zieloną słuchawkę. Rozlega się krótki sygnał.
[Biu-Biuro Detektywistyczne „Shindo", dyrektor Kim Shinhyun, w czym mogę pomóc?]
- ...
[Ha-halo?]
- Lee Dohyun.
[Kto-kto dzwoni?]
- To ja, Kim Taehyung. Dzwonię, bo chcę się od ciebie czegoś dowiedzieć.
[Cie-cieszę się, że zadzwoniłeś. Wszystko ci po-powiem. Spo-spotkajmy się i pogadajmy. Przyjdź tu-tutaj jutro po południu.]
Lee Dohyun podaje mi adres z wizytówki. A ja mówię mu, że przyjdę. Na tym rozmowa się kończy. Trwała o wiele krócej, niż zakładałem. Ale dłonie, którymi odkładam telefon, są całe lepkie od potu. Ściskam w nich wizytówkę. Idę do łazienki i rwę ją na małe kawałeczki. Wrzucam je do sedesu i spuszczam wodę. Dopiero kiedy mam już pewność, że skrawki papieru zniknęły, nie zostawiając po sobie najmniejszych śladów, wychodzę do salonu.
*
Następnego dnia jadę do agencji Lee Dohyuna. Znajduje się w rogu obskurnego pasażu handlowego. Chociaż ten stary budynek jest nazywany pasażem handlowym, prawie nikogo tam nie ma. Kierując się podanym adresem, wjeżdżam na czwarte piętro. Zardzewiała winda skrzypi. Biuro Lee Dohyuna mieści się w jednym z rogów czwartego piętra, gdzie znajduje się masa różnych sklepów, takich jak sklep z tapetami i linoleum, sklep z klimatyzacją, czy sklep z narzędziami. Nad drzwiami wisi czerwona tabliczka z białym napisem. Jest taka mała, że jeśli się dobrze nie przyjrzy, to można jej nie zauważyć. Staję przed nią. Dla mnie ta tabliczka wygląda jak czerwone światło. Czuję, że powinienem się tu zatrzymać. Jeśli wejdę do tego miejsca, to pewnie już nigdy nie będę mógł wrócić do tego, co było kiedyś. Przez jakieś dziesięć minut cofam się i wracam. W końcu podejmuję decyzję i łapię za klamkę.
Po drugiej stronie drzwi niewyraźnie słychać czyjeś głosy. Pachinko, madam Jeong, 300 milionów... Nie znam dokładnej treści tej rozmowy, ale słowa, które do mnie docierają, są jakby niepokojące. Wygląda na to, że jego agencja zajmuje się nie tylko prostymi zleceniami, ale też wieloma innymi sprawami. Nie podoba mi się to, ale zbieram się na odwagę i otwieram drzwi. W tej samej chwili głosy cichną. Trzej mężczyźni, którzy siedzą na kanapie i przecierają liście orchidei, przenoszą na mnie wzrok. Są podobnej postawy co Lee Dohyun i roztaczają podobną aurę. Wchodzę do środka, szukając wzrokiem Lee Dohyuna. Uderza mnie silny zapach dymu papierosowego.
- Ja... Szukam dyrektora Kim Shinhyuna.
Faceci lustrują mnie od góry do dołu. Posyłają mi groźne spojrzenia. Uśmiecham się niezręcznie, stojąc w miejscu. Źle trafiłem? Powinienem po prostu zawrócić? Zastanawiam się nad tym, ale nagle drzwi obok mnie otwierają się szeroko. Z pomieszczenia wychodzi Lee Dohyun. Ma na sobie błyszczącą koszulę i złoty zegarek. Jak tylko mnie zauważa, uśmiecha się wesoło.
- Och, Taehyung-ah, je-jesteś? Cieszę się, że przyszedłeś. Cho-chodź tutaj.
Jak tylko Lee Dohyun się ze mną wita, twarze mężczyzn natychmiast łagodnieją. Wstają z kanapy i kłaniają mi się nisko. Przechodzę obok nich. Podchodzę do drzwi, w których stoi Lee Dohyun. Nad drzwiami wiszą tabliczki „GABINET" i „NIEUPOWAŻNIONYM WSTĘP WZBRONIONY".
CZYTASZ
zło • taekook
Fanfiction[zakończone] ➛ TŁUMACZENIE (oryginał: eslutt) ➛ taekook ➛ dwadzieścia trzy rozdziały