Wracam do łóżka. Naciskam dzwonek, żeby wezwać jedną z pracownic. Proszę ją, żeby zadzwoniła do doktora Nama i podała mi telefon.
- Panie doktorze, zapomniał pan o moich ortezach.
Wystarczy to jedno zdanie, żeby doktor z powrotem do mnie przyszedł. Pospieszne tempo, w jakim stąd wychodził, jest niczym w porównaniu z tempem, w jakim tu wraca. Kiedy zakłada mi ortezy, jest wyraźnie zestresowany. Przeprasza mnie tyle razy, że nie jestem w stanie policzyć tego na palcach. Nie wiem, czy to dlatego, że tak się do mnie spieszył, czy może dlatego, że jest zdenerwowany, ale jego czoło jest całe mokre od potu.
- Ja naprawdę przepraszam. Zachowałem się dzisiaj wręcz karygodnie.
- Nie, nie, nic się nie stało.
- Proszę mi wybaczyć, że proszę o coś takiego, ale... Czy mógłby mi pan obiecać, że dyrektor Jeon Jeongguk o niczym się nie dowie?
- Oczywiście. To nic takiego. Niech pan się nie martwi.
Próbuję go uspokoić. Celowo się uśmiecham. Dopiero wtedy doktor Nam rozluźnia mięśnie twarzy, jakby trochę mu ulżyło. Dzięki temu jestem w stanie stwierdzić, jak bardzo mu zależało na moim przebaczeniu i zrozumieniu. Nie zachowywał się tak dlatego, że się o mnie martwił, tylko dlatego, że nie chciał się narazić Jeonggukowi. Nawet gdyby mnie o to nie poprosił, i tak zamierzałem zachować to wszystko w tajemnicy przed Jeonggukiem. Jeongguk nie może się dowiedzieć, że odkryłem, że moim kostkom nic nie dolega.
- Ale wie pan co, panie doktorze. Mówił mi pan wcześniej, że stan moich kostek się nie poprawił. Jest aż tak źle? Naprawdę nie będę mógł chodzić, dopóki nie wyjadę do Stanów?
Doktor Nam ogląda moje kostki. Mrużę oczy, obserwując jego reakcję.
- Nie wydaje mi się, żeby do tego czasu miało się coś zmienić. Tak jak mówiłem, kostki są miejscem, które z założenia niełatwo się goi. Rozumiem, że jest pan sfrustrowany tym, że nie może pan chodzić, ale... W pana obecnym stanie nawet najmniejsze zderzenie mogłoby spowodować poważny problem. Dlatego bezwarunkowo musi pan odpoczywać.
- ...No cóż, trudno. Może pan już iść, panie doktorze.
Dopiero teraz pakuje swoją torbę. Przed wyjściem z sypialni kłania mi się nisko na pożegnanie. Nie odrywam od niego wzroku, dopóki nie zamyka za sobą drzwi. Dopiero wtedy marszczę czoło. Doktor Nam mnie okłamuje. Doktor Nam jest człowiekiem Jeongguka. Doktor Nam sam z siebie by mnie nie oszukał, więc osobą, która wymyśliła te kłamstwa, jest Jeongguk. Ale dlaczego Jeongguk miałby to robić? On mnie kocha. Pragnie mojego szczęścia. Dlaczego miałby kłamać, że mam połamane kostki?
Skoro okłamał mnie w sprawie kostek, to istnieje prawdopodobieństwo, że kłamał też w innych kwestiach. Kiedy obudziłem się po wypadku, Jeongguk wyznał mi wiele rzeczy. Powiedział, że rozmawiał przez telefon z menedżer Jeong, powiedział, że specjalnie dał mi zegarek, powiedział, że nigdy nie skrzywdził żadnego z moich przyjaciół. Czy któraś z tych rzeczy była kłamstwem? Nie potrafię tego stwierdzić. Ale jedno wiem na pewno - Jeongguk coś przede mną ukrywa.
*
Trzy dni później zaczynam węszyć po domu. Czekałem z tym trzy dni, bo musiałem sprawdzić, czy nie ma tu żadnych kamer. Jeongguk, który wcześniej śledził mnie za pomocą zegarka, teraz mnie okłamuje. Miałem prawo podejrzewać, że zamontował gdzieś tutaj podsłuch albo kamerę. Doszedłem do wniosku, że jeśli w domu są kamery, to Jeongguk szybko się dowie, że doktor Nam popełnił błąd. A wtedy mężczyzna będzie miał naprawdę poważne kłopoty. Przestanie pełnić funkcję lekarza rodziny Jeongguka i zostanie wyrzucony ze szpitala. Po doktorze przyjdzie kolej na mnie. Co się ze mną stanie, jeśli Jeongguk zobaczy, że chodzę? Trudno powiedzieć, ale nasza relacja na pewno nie będzie już wyglądać tak samo jak teraz.
CZYTASZ
zło • taekook
Fanfiction[zakończone] ➛ TŁUMACZENIE (oryginał: eslutt) ➛ taekook ➛ dwadzieścia trzy rozdziały