22. Święta, święta...

199 8 8
                                    

    FELIX
Felix siedział u siebie w piwnicy i rozmyślał nad tym co może dać swoim przyjaciołom i Laurze.
  - Manfred. - westchnął.
  - Tak ?
  - Co kupić Netowi na święta ? - zapytał, bo był pewien, że nieważne co by kupił przyjacielowi, to by On to miał.
  - A prezenty nie są po to żeby, się cieszyć, z nawet najmniejszej rzeczy, czego całkowicie nie rozumiem ? I nie są do tego, by dać coś od siebie, a nie jakiś drogi prezent ? Dajmy na przykład Nikę, ona się stara zrobić Wam własnoręczne prezenty. Nie są drogie, a mają dla Was ogromną wartość sentymentalną. - odpowiedział program.
  - Teoretycznie, chyba mam potrzebne rzeczy, żeby dać mu coś osobistego, ale też i przydatnego. - chłopak się zastanowił. - Golemie-Golemie, pamiętasz, gdzie wsadziłem części starego, rozmontowanego zegarka ?
  - W szufladzie, po lewej stronie biurka, obok zestawu kluczy. - odparł robot, stojący w kącie pokoju.
  - Dzięki. - rzucił blondyn, otwierając szufladę.

    Szesnastolatek wyciągnął jeszcze szkiełko, elektryczne przewody, gumowy pasek i kilka rzeczy, których ciężko znaleźć przeznaczenie. Chłopak wziął się do pracy, przez ponad dwie godziny : lutował, skręcał, ustawiał, nakręcał, przekręcał i nie był nawet w połowie swojej pracy. Wyszedł z piwnicy, do kuchni, by się czegoś napić. Przelotnie spojrzał na swój zegarek, po czym że zdziwieniem stwierdził, że jest osiemnasta. Wzruszył ramionami, dokończył swój napój, a potem zaszył się ze swoim projektem na kolejne cztery godziny. Dopiero o wpół do jedenastej w nocy, z zadowoleniem odsunął się od swego stanowiska oglądając swoje dzieło ze wszystkich stron.
  - Manfred, jak myślisz Netowi się przyda ? - zapytał po oględzinach własnego dzieła.
  - Jemu ? Zawsze, nigdy nie można go dobudzić, mam nadzieję, że masz tam jakieś głośne alarmy. - odaprł program.
  - Uwierz mi, że są. Zrobiłem tak trochę Big Budzik, tylko że mniejsza wersja, bez tylu przekręteł i z portem USB, żeby mógł sobie tam podłączyć telefon w razie czego, bo zamonotwałem mini akumulator.*Nie mam zielonego pojęcia co dać Nice. - powiedział blondyn, a potem ziewnął.
  - Hmm. Możesz zrobić coś z książkami, ale.
  - Zero mechanizmów, których by nie zrozumiała. - dokończył blondyn, ostrożnie odkładając swe dzieło. - Pamiętam. Co nie zmienia faktu, że nie mam pomysłu na jej prezent.
  - Spytaj się Laury może Ona Ci doradzi, bo ja jestem tylko programem i nie znam się na sentymentalności białkowców. - sarknął AI.

    Felix Go już nie słuchał, bo właśnie wybierał numer swojej dziewczyny.
  - Hej. Co się stało, że dzwonisz o tej godzinie ? - spytała dziewczyna, po czym ziewnęła.
  - Potrzebuje pomocy, z wyborem prezentu dla Niki.

NIKA

    Siedziała przy swoim biurku myśląc co może dać chłopakom na święta. Nic nie mogła wymyślić, aż w końcu poprosiła Manfreda o pomoc.
  - Nie mam pomysłu, co kupić Felixowi i Netowi ? - zapytała.
  - Coś osobistego. Macie wielki sentyment do osobistych, ale nie drogich rzeczy. Może wydrukujesz im wspólne zdjęcia ? 

  - W sumie czemu nie ? - stwierdziła po chwili.
    Wzięła swoją torbę, klucze i wyszła z mieszkania. Po półgodzinie dotarła do obranego celu podróży. Stała przed szarym budynkiem z napisem "Drukarnia Czarka".

NET

    Szatyn nie przejmując się płaczem bratosiostry zza ściany przerabiał jakąś świąteczną grę. Zamiast być Mikołajem dającym prezenty, On tak przerobił grę, że chodzić po mieście z gry strzelając do ludzi. Aby było zabawniej zamiast dźwięku wystrzału zamienił go na piosenkę Last Christmas.
  - Net.
  - MANFRED! - krzyknął szatyn. - Właśnie miałem zabić staruszkę.
  - To se jej nie zabijesz. Mógłbyś w końcu coś wymyślić prezenty dla Felixa i Niki. Dla rodziny też by wypadało wiesz ? - zaczął program.
  - Po co ?
  - Bo za dwa dni są święta ? - zapytał ironicznie program.
  - Odkąd se wgrałeś te emocje to jesteś jeszcze bardziej wkurzający wiesz ? - mruknął pod nosem szatyn.
  - Słyszałem. 

  - Bo miałeś słyszeć. Dobra to najpierw prezent do Niki. - powiedział zacierając ręce. 

    Chłopak przeszukał wszystkie szafy w poszukiwaniu jakiejkolwiek rzeczy nadającej się do przyjaciela i dziewczyny, ale nic nie mógł znaleźć. Wreszcie zrezygnowany padł na łóżko. Nie zauważył kiedy jego mama weszła do pokoju i rzuciła w niego nieśmierswetrem. Szesnastolatek zdjął z twarzy ubranie i po chwili powiedział.
  - Może dać jej ten sweter ? Chyba się nie skapnie, że to nieśmiersweter. 
  - Gdybym miał ciało to już bym się klepnął w czoło. - rzuciło AI z komputera.

  - Ale nie masz. Teraz tylko znaleźć coś do Felixa. 

***

    Dwa dni później cała trójka spotkała się na wigilii w mieszkaniu państwa Bieleckich. Było miło, super atmosfera, ogólnie było czuć tą magiczną, świąteczną aurę. Trzy lata temu odwiedził ich Mikołaj, a w tym roku.
  - Dzwonek do drzwi ! - krzyknęła mama szatyna do Niego samego, który już chciał otworzyć prezenty razem ze przyjaciółmi.
  - Już. - westchnął zrezygnowany. Otworzył drzwi, a za nimi stała. 
  - Wesołych świąt ! Mogę wejść ? - powiedziała radośnie trzynastolatka trzymająca górę prezentów na rękach. 
  - Jasne ? - odparł zdezorientowany szatyn.
  - Wesołych świąt wszystkim ! - oznajmiła radośnie kładąc prezenty pod choinką. 
  - Yyy. Kim ty jesteś jak można wiedzieć ? - spytała uprzejmie Nika, mniejszą rudowłosą dziewczynę. 
  - Jestem Ania, a ty Nika prawda ? - odpowiedziała, a zielonooką zatkało.
  - S. Skąd mnie znasz ? - spytała przestraszona szesnastolatka, bo nigdy nie widziała, ani nie rozmawiała z niebieskooką.
  - Ja znam wszystkich tu obecnych. Nie pytaj skąd powiedzmy, że jestem pomocnicą świętego Mikołaja. - odparła dziewczyna wszystkim dając prezenty. 
  - Woow. - zachwyciła się dziewczyna szatyna wyciągając z pudełka nowiusieńką spódniczkę w granatowo czerwoną kratę. - Piękna.
  - Yes ! - krzyknął szatyn wyciągając z pudełka nową myszkę do komputera. 
  - Nie wierzę. - westchnął zachwycony blondyn, któremu świeciły się oczy, gdy wyciągnął nowy zestaw narzędzi. 
  - Dzięk- zaczęła Nika, ale urwała w połowie słowa, bo obok niej nie było już trzynastolatki. Zniknęła tak szybko jak się pojawiła. 

    Cała trójka otworzyła jeszcze prezenty od samych siebie, oraz od rodziców. Była wigilia, to musi być też tradycyjnie zniknięcie przyjaciół w pokoju któregoś nastolatka. 
  - Widzieliście, gdzie zniknęła ta dziewczyna ? Ledwie otworzyliśmy prezenty, a jej już nie było. - zaczęła NIka.
  - Ja tylko widziałem kontem oka, jak zamknęła drzwi, a potem zniknęła, rozpuściła się w powietrzu. - wzruszył szatyn ramionami. 
  - Ja widziałem tylko zamykające się drzwi i czapkę Mikołaja. - westchnął blondyn pisząc do Laury. 

Koniec 

***

sorki, że tak krótko, ale już nie mam na to pomysłu, ale za to w następnym fani Laurix się ucieszą.

Felix, Net, Nika i Laura one shoty. (Zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz