33. Laurix part 2

129 2 5
                                    

    Miesiąc temu Felix dowiedział się, że jego ukochana jest w ciąży. Cały ten czas chodził z lekkim uśmiechem na twarzy. Nic nie było przez cały ten czas zmazać tego uśmiechu. Czy ciężki dzień w pracy czy kolejne małe, pseudo sprzeczki z Laurą. Był i jest do tej pory uśmiechnięty, a oczy mu iskrzą, gdy tylko widzi swoją dziewczynę. Czy to oznaczało, że kochał ją najbardziej na świecie? Tak, nie widział świata poza tą dziewczyną. Był pewien, że jeśli coś by jej się stało świat by się rozpadł na kawałki. Wrócił do domu, zastając Laurę leżącą na kanapie i oglądającą jakiś serial na Netflixie. 
  — Hejka — mruknęła zatrzymując pilotem odcinek, powstała do pozycji siedzącej. On usiadł obok niej dając buziaka w czoło — Jak w pracy?
  — Jak zawsze — wzruszył ramionami, objął ją ramieniem — Zamawiamy coś na obiad czy zrobić?
  — Właściwie to ja dzisiaj zrobiłam, według twojego przepisu — uśmiechnęła się.
  — Oo — uśmiech na jego twarzy tylko się poszerzył — A co to takiego? 
  — Cebulowa radość po rozstaniu — wyszczerzyła się — jest w piekarniku.
  — Co cię wzięło na gotowanie? — zapytał posłusznie idąc do kuchni.
  — Tak o — wzruszyła ramionami. 

    Blondyn nałożył sobie dość sporą porcję jedzenia, po czym wrócił do partnerki. Ona spojrzała na jego talerz, przygryzła wargę. Piwnooki widział, że Laura chce od niego jedzenie, ale udawał że nie widzi. Gdy popatrzyła na jego słynnym wzrokiem kota ze Shreka poddał się. Z zrezygnowanym westchnięciem oddał jej talerz. Zaczęła pałaszować jedzenie jakby nie jadła nic od rana.
  — Laura ty coś w ogóle dzisiaj jadłaś? — zapytał ze śmiechem, ona spojrzała na niego, na talerz i znowu na niego. Przełknęła jedzenie.
  — Tak — mruknęła, przybliżając do siebie talerz, do lewego ramienia tak jakby się obawiała, że zabierze jej ten talerz. Patrząc na niego jadła tak cały czas. Gdy skończyła brudny talerz odstawiła na stolik kawowy. Położyła się kładąc głowę na udach Felixa. Leżała tak dobre pięć minut, on głaskał ją po włosach.
  — Oglądamy coś? — zapytał biorąc pilota do ręki.
  — Możemy, daj mi bluzę — jęknęła, a on ściągnął bluzę i dał jej. Czerwono włosa przełożyła ją przez głowę, zaczęła się upajać zapachem perfum blondyna które normalnie był ledwo czuć. Bluza była w dotyku miła i ciepła. Siedziała obok blondyna z szerokim uśmiechem na twarzy, gdy on obejmował ją ramieniem. Oglądali komedię romantyczną, sam zaproponował jej ten gatunek, a ona się zgodziła. Nie będzie się przecież sprzeczać, nie uśmiechało jej się oglądać robotycznej paplaniny. 

    Dwie godziny później, po kilku salwach śmiechu i niedowierzaniach Felixa stwierdzili zgodnie, że pojadą na zakupy. Mieli iść bardziej na jakieś jedzenie, a skończyli w jakimś sportingu szukając jakieś bluzki dla blondyna.
  — Laura mówiłem ci już dziesięć razy, mogę kupić bluzkę w pierwszym lepszym sklepie nie musi być koniecznie taka.
  — Ależ musi — uparła się przeszukując to kolejne półki i wieszaki.
  — Ale.
  — Nie ma żadnego ale.
  — Idziemy na maka? — zapytał, wiedział że te trzy magiczne słowa przywołają ją do pionu.
  — A pytasz dzika czy sra w lesie? — zapytała, gdy jego nie ma w mieszkaniu niebieskooka ogląda strasznie dużo humorystycznych filmików takich jak ten, w którym było to pytanie.
    Przeszli do restauracji, gdzie znajdowały się kolorowe stoliki i krzesła. Przy ścianach stało kilka kas samoobsługowych, a obok gablotka z książeczkami i zabawki do happy mealów.
  — Co chcesz? — zapytała dopadając kasy samoobsługowej. Wybrała opcję na miejscu, nie zamierzała jeszcze tak szybko opuszczać tego budynku. Nie odpuści, znajdzie jakąś bluzkę Felixowi. W zamówieniu już znalazł się mały shake waniliowy, duże frytki oraz sałatka bez sosu.
  — Wrapa, frytki i kawę, małą czarną — odparł po chwili.
  — Nie chcesz nic więcej? — zapytała zapatrzona w ekran, kusiło ją by zamówić coś jeszcze, ale nie wiedziała czy to zje. Z drugiej strony była strasznie głodna i dodała jabłkowe ciastko. Przeszła do zakończenia, wybrała opcję kartą lub blikiem, po czym zanim zdążyła zareagować blondyn wyciągnął własną kartę i użył.
  — Przecież mogłam zapłacić — burknęła patrząc na drukujące się paragon i potwierdzenie. Otrzymali numerek 169.
  — Ale ja chciałem — uśmiechnął się, usiedli przy dwuosobowym stoliku czekając, aż wyświetli się numer zamówienia. Był już sto sześćdziesiąt osiem, był też sto siedemdziesiąt, ale ich nie było. Co chwila numerki się zmieniały, gdy w końcu ich wyświetlił się na zielono.

Felix, Net, Nika i Laura one shoty. (Zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz