Czasami, kiedy w naszym życiu raz po razie dzieją się rzeczy dogłębnie straszne, tak trudno nam jest się odnaleźć, gdy wszystko wreszcie zaczyna się układać. Nie pokładamy w tym wiary i nadziei, bo wiemy, że mrok nie odszedł na zawsze. Czai się gdzieś za rogiem, a my musimy być przygotowani na jego powrót.
Bo on wróci.
Zawsze wraca.
I choć owa myśl już dawno temu zakiełkowała w głowie Lucrecii, teraz, gdzieś pośród całego tego szaleństwa i bezgranicznej, błogiej radości, była w stanie nie tyle ją uciszyć, co całkowicie odebrać jej głos.
Nawet jeżeli mrok czyhał gdzieś za rokiem, na ułamek sekundy postanowiła odwrócić się do niego plecami i nie zerkać przez ramię.
Odetchnęła z ulgą, gdy znalazła się w objęciach gorącej wody i odchylając głowę, pozwoliła, aby jej spięte mięśnie stopniowo się rozluźniły. Po chwili przymknęła oczy, czując tak rozkoszną senność, że tylko smukłe palce męskich dłoni, które sunęły w które jej bioder i talii, powstrzymywały ją przed tym, aby nie zasnąć.
Czuła się tak... tak nierzeczywiście. Jakby to wszystko było tylko snem.
Głos Raphaela, tak żywy i rzeczywisty, kazał jej jednak wierzyć, że było zupełnie inaczej:
– Dlaczego nic nie mówisz? – zapytał, a jego ciepły oddech musnął kark Lucrecii.
– Brzmisz na zdziwionego – zauważyła, a w kącikach jej ust zatańczył lekki uśmiech.
– Chyba przywykłem już do tego, że twoje usta praktycznie nigdy się nie zamykają.
Lucrecia uniosła powieki z cichym śmiechem.
Łazienka w mieszkaniu Raphaela była zadziwiająco duża, a przynajmniej na tyle, że bez problemu pomieściła sporych rozmiarów wannę. Jasne kafelki, którymi wyłożono ściany i podłogę były zadbane i czyste.
– Jestem zmęczona – przyznała. – I nie chcę się obudzić.
– Obudzić? – powtórzył.
Chciałaby móc jakoś lepiej mu to wyjaśnić, ale tak często brakowało jej słów, aby opisać to, co czuła. Bo nie potrafiła przywyknąć, że może czuć... tak wiele przyjemności w jednym, krótkim czasie.
Lucrecia odwróciła się powoli w taki sposób, aby móc spojrzeć prosto w jego oczy. Raphael chwycił ją pewnie w talii, nie pozwalając, aby osunęła się bardziej do wody. Dziewczyna oparła podbródek na jego twardej piersi i szepnęła:
– Bo to trochę jak sen.
Raphael obdarzył ją lekkim uśmiechem i czułym gestem odgarnął kosmyk jasnych włosów z jej policzka, starannie zakładając go za ucho.
Dotykał ją tak, jak kilkanaście minut wcześniej, gdy kochali się na podłodze, pośród porozrzucanych gazet i farb – jakby była płótnem, które wymaga wiele delikatności i precyzji.
– Jak się czujesz? – zapytał z troską.
Blondynka leciutko przymknęła powieki i odpowiedziała:
– Dobrze.
– Lucrecio. – Chwycił jej podbródek, najwidoczniej przeczuwając, że zamierzała odwrócić wzrok. – Proszę, nie okłamuj mnie. Starałem się być delikatny...
– I byłeś – dokończyła, podnosząc się na tyle, aby prawie dotknąć jego ust swoimi własnymi. – Naprawdę to doceniam. Nie musisz się martwić.
CZYTASZ
teach me, please [18+] ZAKOŃCZONE
RomanceCzyż miłość, szczególnie ta zakazana, nie jest przypadkiem najsłodsza?