26. Zimna kawa

56.7K 3.5K 3.6K
                                    


Zanim przejdziemy do rozdziału, chciałabym przypomnieć o ostrzeżeniu, jakie widnieje na początku książki - relacja Raphaela i Lucrecii nie powinna stanowić wzroku do naśladowania. Książka nie romantyzuje tego typu zachowań i ich nie popiera. To tylko fikcja literacka. Podobna sytuacja nigdy nie byłaby czymś w porządku w prawdziwym świecie, pamiętajcie o tym, proszę. 



Od początku pracy w Lake Hills High pokój nauczycielski stanowił dla Raphaela Moore'a miejsce nie tyle nieprzyjemne, co po prostu cholernie dołujące. Za każdym razem, kiedy na co trzeciej lub czwartej przerwie przekraczał próg tego pomieszczenia, aby napełnić swój kubek nową dawką kawy, miał wrażenie, że panująca wśród tych czterech ścian atmosfera wysysa z niego resztki energii i chęci do życia.

Kilkoro nauczycieli siedziało przy trzech okrągłych stolikach, dwójka pozostałych stała przy oknie, obserwując wychodzących ze szkoły uczniów i tocząc pomiędzy sobą nużącą wymianę zdań:

– Jeden z uczniów pierwszej klasy zamówił dzisiaj do szkoły pizzę i w połowie lekcji zapytał, czy może wyjść ją odebrać – poskarżyła się z grymasem profesor Millet, nauczycielka matematyki. – Gdy stanowczo odmówiłam, chłopak zadzwonił do dostawcy i poprosił, aby ten podał mu pizzę przez okno.

– I podał? – zaciekawił się nauczyciel w–fu.

– Właśnie? – dołączył do niego profesor Rey, który nauczał chemii.

Tymczasem Raphael Moore jedynie lekko się uśmiechnął. Choć niezwykle rzadko rozmawiał z którymkolwiek ze swoich kolegów z pracy, starał się, aby nie uważali go za gbura. Czasami zamieniał więc z nimi kilka słów na korytarzu lub posyłał im uśmiechy.

Potem podszedł do ekspresu do kawy, podstawił kubek pod maszynę i kiedy ta zajęła się mieleniem kawy, uniósł wzrok i wyjrzał przez okno.

Większość lekcji w Lake Hills High dobiegło właśnie końca. Od rana po korytarzach roznosiła się ekscytacja odnośnie zbliżającego się wydarzenia. Wyglądało na to, że dla mieszkańców odsłonięcie bożonarodzeniowej choinki było czymś ważnym.

Raphael nie był do końca w stanie tego pojąć. Wychował się w dużym mieście, gdzie nie zna się nawet imion własnych sąsiadów. Musiał jednak przyznać, że w pewien sposób miało to swój urok.

W tamtej chwili myśli Raphaela, jak wiele razy podczas tych nieznośnie długich godzin spędzonych w murach tej szkoły, odbiegły w zupełnie innym kierunku.

W kierunku Lucrecii Maren.

Na początku starał się o niej nie myśleć. Nie tutaj. Nie, gdy w tym samym pomieszczeniu byli inni nauczyciele, ale, Chryste, czasami tak trudno było mu się przed tym powstrzymać. Szczególnie gdy wchodził do sali, odwracał się i widział ją w ostatniej ławce. Potem przez kilka kolejnych godzin nie potrafił wyrzucić jej z głowy. Starał się, ale ilekroć spuszczał swoje myśli ze smyczy i dawał im nieco swobody, nieuchronnie wędrowały w kierunku pięknej, jasnowłosej dziewczyny.

– Zajęte?

Raphael drgnął na dźwięk kobiecego głosu, który wyrwał go z chwilowego zamyślenia. Odwróciwszy głowę, ujrzał uśmiechniętą twarz Zoe. Właśnie wtedy zrozumiał, że od kilku minut bezczynnie wyglądał przez okno.

– Nie – odpowiedział, chwytając swój kubek i odsuwając się na bok. Kawa nie była już tak ciepła, jakby tego oczekiwał. – Zamyśliłem się.

teach me, please [18+] ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz