Od kilku dni w korytarzach Lake Hills High uczniowie rozmawiali głównie na dwa tematy. Pierwszym z nich była zbliżająca się weekendowa domówka, ostatni przejaw wolności przed egzaminami, które miały rozpocząć się za niespełna miesiąc. Drugim tematem był bal maturalny, szczególnie ważny dla uczniów ostatnich klas, ale kompletnie zbędny dla Lucrecii. Sprzedaż biletów na to wiekopomne wydarzenie miała ruszyć już za tydzień, co z kolei oznaczało, że większość dziewczyn w przerwach od szukania idealnej sukienki będzie czekało na przystojniaka, który z dwoma biletami w dłoni stanie przed nimi i zada to wyjątkowo ważne pytanie: Pójdziesz ze mną na bal?
Lucrecia wiedziała, że jej przystojniak ani nie zdobędzie dla nich biletów, ani nie zaprosi ją na bal.
Czy zbytnio nad tym ubolewała? Absolutnie nie. Nawet długo przed Raphaelem nie myślała o tym, aby iść na szkolny bal. W przeciwieństwie do Cary, która przez całą drogę do szkoły nie potrafiła mówić o niczym innym.
– Wiesz, że mogłybyśmy pójść razem, prawda? – zaproponowała, gdy kroczyły głównym holem, mijając śpieszących się na lekcje uczniów. – Jak najlepsze przyjaciółki. Matching sukienki i... – Zamilkła, aby wreszcie westchnąć i dodać: – Okej, nie rób takiej miny.
Lucrecia spojrzała na nią pytająco.
– Jakiej miny?
– Jakbym właśnie namawiała cię na tortury, Lu. To tylko szkolny bal. Ładne sukienki, król i królowa balu i trochę ponczu, do którego po północy ktoś doleje wódki. – Wzruszyła ramionami.
– A jeżeli ktoś cię zaprosi?
– Wtedy odmówię.
– Nawet jeżeli tym kimś będzie Jerry?
Jerry chodził do równoległej klasy, był najlepszy z matematyki i po tym, jak raz w drugiej klasie udzielał Carze korepetycji, kompletnie straciła dla niego głowę. Nigdy otwarcie się do tego nie przyznała, ale Lucrecia zbyt wiele razy przyłapywała ją na gapieniu się na Jerry'ego podczas przerw na lunch.
– On nigdy mnie nie zaprosi. Umawia się tylko z dziewczynami ze średnią powyżej 4,5, co oznacza, że jestem dużo poniżej jego standardów.
– Był dla ciebie miły, kiedy udzielał ci korepetycji.
– Bo uważał mnie za głupią idiotkę. – Przewróciła oczami. – Dupek.
Cara miała dziwny zwyczaj określania wszystkich facetów mianem ''dupków'', nie ważne, czy jej się podobali, czy wręcz przeciwnie.
– Przemyśl moją propozycję – rzuciła. – Zaprosiłam cię na bal, nie łam mi serca, odmawiając!
Lucrecia pokręciła głową, po czym odprowadziła przyjaciółkę wzrokiem. Gdy ta zniknęła pośród tłumu uczniów, blondynka podeszła do swojej szafki. Wyjęła z niej zestaw pędzli, który kupiła dwa dni wcześniej.
Spojrzała na czarne eleganckie pudełko i uśmiechnęła się, dotykając je opuszkiem palców. Zgodnie z planem zajęć, to właśnie dzisiaj miała odbyć się pierwsza lekcja z tworzenia pracy, od której zależała ocena końcowa.
Choć był to tylko obraz, który nie musiał mieć ani bliżej określonej formy, ani tematu, Lucrecia poczuła uścisk w sercu na samą myśl, że niebawem miała stanąć przed pustą sztalugą. Od bardzo, bardzo dawna niczego nie namalowała.
Zaczynała wiele obrazów, ale żadnego z nich nie zdołała skończyć. Jakby w pewnym momencie brakło jej sił i samozaparcia. A może po prostu uświadamiała sobie, że to wszystko już nie było i nigdy nie będzie takie, jak kiedyś?
CZYTASZ
teach me, please [18+] ZAKOŃCZONE
RomansCzyż miłość, szczególnie ta zakazana, nie jest przypadkiem najsłodsza?