Niekiedy sprawiamy komuś ból nie dlatego, że tego chcemy, lecz przez to, że jak ślepcy i nieporadne dzieci nie potrafimy odnaleźć się z tym, co czujemy. Gdzieś w głębi serca, skazani na emocje, które są nam zupełnie obce.
Lucrecia Maren czuła się jak głupiec, gdy patrzyła, jak Raphael Moore odchodzi w głąb klasy, po drodze zerkając na prace innych uczniów. Wciąż słyszała wśród myśli słowa, które padły z jego ust.
Był smutny.
Przez to, że nie odmówiła? Przecież... Nie zamierzała pójść na bal z nikim innym. Nigdy. Nawet przez moment podobna myśl nie zagościła w jej głowie.
Nie odmówiła, ponieważ... Nie wiedziała, jak się odmawia. Nikt nigdy wcześniej nie zaprosił ją na bal, więc gdy Adrien zrobił to tego dnia, poczuła się... Zagubiona. I zanim zdołała sobie z tym uczuciem poradzić, chłopak zniknął, nie pozwalając jej powiedzieć, że nie pójdzie z nim nie bal.
Bo przecież Adrien nie był tym, z którym pragnęłaby się na nim pojawić.
Z plątaniny owych kłopotliwych myśli wyrwała ją twarz Cary, która niespodziewanie wyłoniła się zza ustawionym w sztaludze pustym płótnie i z wymownym wyrazem twarzy, zapytała cicho:
– Pożyczysz mi pędzle?
Lucrecia potrząsnęła głową, w końcu odrywając skupiając się na czymś, co nie było przystojnym nauczycielem sztuk pięknych.
– Co? – zapytała.
– Pędzle. Pożyczysz?
– Nie masz swoich?
– Zapomniałam kupić – wyjaśniła, a jej twarz znów przykrył pełen żalu grymas. – Obiecuję, że wszystkie dokładnie umyję.
Lucrecia zerknęła na puste płótno i doskonale wiedząc, że tego dnia niczego nie namaluje, oddała Carze cały zestaw pędzli, który kupiła kilka dni wcześniej. Potem znów zerknęła w stronę Raphaela, robiąc to w dokładnie tym samym momencie, w którym on postanowił spojrzeć na nią.
Nie uśmiechnął się. Po prostu odwrócił wzrok, patrząc na nią tak, jak patrzy się na rzeczy co najmniej nieistotne, na które nawet nie zwraca się większej uwagi.
– Kłopoty w raju?
Głos Cary znów sprowadził Lu na ziemię. Blondynka spojrzała na przyjaciółkę, marszcząc brwi.
– Hm?
– Pokłóciliście się? – zapytała, unosząc ciemną brew w geście szczerego zaciekawienia.
Lucrecia jeszcze raz zerknęła w kierunku Raphaela.
– Adrien zaprosił mnie na bal – przyznała.
– Okej. – Cara uniosła dłonie. – Życie jest kurewsko niesprawiedliwe. Ty masz dwóch facetów, a ja nie mam nawet połowy jednego. Odmówiłaś?
– Nie, ale... Ał! – jęknęła, gdy Cara uderzyła ją mocno w ramię.
Kilka uczniów zerknęło w ich kierunku.
Lucrecia z grymasem rozmasowała obolałe ramię.
– Przepraszam, ale zasłużyłaś na to – broniła się Cara. – Kiedy masz jednego faceta, nie zgadzasz się iść z innym na bal...
CZYTASZ
teach me, please [18+] ZAKOŃCZONE
RomanceCzyż miłość, szczególnie ta zakazana, nie jest przypadkiem najsłodsza?