JulietBalansując na plecach mojego najlepszego przyjaciela, z paznokciami wbitymi w kaptur jego szarej bluzy, próbowałam zawiesić gwiazdkę na czubek choinki.
- Mógłbyś przestać się ruszać? - upomniałam go czując, że z każdą sekundą co raz bardziej tracę równowagę.
- A ty mogłabyś przestać ciągnąć mnie za kaptur i dusić? - odgryzł się i celowo mną wzdrygnął.
- Aren! Jak mnie puścisz, pociągnę cię za sobą! - krzyknęłam i akurat w tej chwili udało mi się zawiesić tę cholerną gwiazdkę.
Zeskoczyłam z jego pleców, a ten zaczął się dramatycznie przeciągać.
- Mówiłem, że ja to zrobię - syknął.
- To moja działka.
Pokazałam język brunetowi i ruszyłam w kierunku kuchni, do której nie dotarłam własnymi siłami, bo Aren złapał mnie w połowie drogi i zaniósł na miejsce pod ręką. Nasze mamy, które zajmowały się wypiekami, powitały nas uśmiechem.
- Wiesz co, Carly? Nie mogę się doczekać aż nasze dzieci w końcu wezmą ślub - powiedziała moja mama do Carly, mamy Arena.
- Przecież my już od dawna jesteśmy małżeństwem, prawda, Jul? - Aren objął mnie ramieniem i poruszył brwiami.
Choć dla niego był to dobry żart, mnie przeszedł dreszcz. Od jakiegoś czasu nie mogłam pozbyć się tego uczucia, że Aren jest dla mnie tym jedynym. Oczywiście nie mogłam przyznać się przed moim najlepszym przyjacielem, że się w nim zakochałam. Mogłabym wszystko zepsuć, a to ostatnie czego bym chciała w swoim życiu. Wolałam kochać się w nim w tajemnicy, z bezpiecznej odległości.
W telewizji leciał Kevin sam w domu, więc postanowiłam spędzić upojne chwile z kanapą i kocem. Oczywiście nie było opcji abym zrobiła to sama, ponieważ Aren szedł za mną krok w krok i gdy usiadłam, jego głową znalazła się na moich kolanach. Standardowo musiałam bawić się jego włosami.
- Twój ojciec będzie na Silent Night? - spytał, zerkając na mnie.
- Chciał, żebym to ja do niego przyjechała na święta, ale odmówiłam. - Wzruszyłam beznamiętnie ramionami.
- To w dalszym ciągu jego strata, Juliet - odparł i pstryknął mnie lekko w nos, po czym ja skupiłam się na filmie, a on na swoim telefonie.
- Co się tak szczerzysz? - spytałam widząc, jak on uśmiecha się do ekranu swojego telefonu.
- W tym roku, na kolację Silent Night będę z osobą towarzyszącą - oznajmił, a ja poczułam ucisk w żołądku.
- Tak? Która jest tą nieszczęśliwą damą? - rzuciłam, zgrywając obojętność.
- Carmen Olivera - odparł dumnie.
Tylko nie Carmen. Tylko nie dziewczyna, która patrzyła na mnie z góry odkąd znalazłyśmy się w jednej klasie aż do teraz. Codziennie widywałam ją w szkole, ponieważ obie byłyśmy w ostatniej klasie liceum. Tylko nie ona, Aren.
CZYTASZ
Christmas Anthology
RomanceŚwięta to najpiękniejszy okres w roku. Pozwól, byśmy dodały do niego jeszcze odrobinę magii. Antologia świąteczna.