Forbidden Candy - Julia Popiel x Weronika Ancerowicz

2.6K 150 52
                                    

NicoleVerne 

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

NicoleVerne 


– Cześć, tato. Nie masz przypadkiem... – Nie zdążyłam dokończyć, bo ojciec uniósł rękę i przerwał mi gestem dłoni.

Dopiero gdy stanęłam w progu gabinetu, zauważyłam, że rozmawiał przez telefon. Nawet teraz. W święta Bożego Narodzenia. Specjalnie wyjechaliśmy całą rodziną do domku w górach, żeby spędzić ten czas razem. Powinnam się jednak spodziewać, że ojciec nie zostawi pracy nawet na sekundę. W końcu niedługo miały odbyć się wybory. Kampania wymagała całej jego uwagi, a święta najwyraźniej nie były wyjątkiem.

Westchnęłam ciężko, obróciłam się na pięcie i wycofałam z pomieszczenia. Niemal wpadłam na Graysona, którego na szczęście udało mi się w ostatniej chwili wyminąć. Nie zaszczyciłam go nawet spojrzeniem, a gdy niczym duch udał się od razu za mną, zacisnęłam wargi, by powstrzymać cisnący się na usta komentarz.

Długo prosiłam rodziców, żeby chociaż na te kilka dni odprawili Graysona i dali mi w ten sposób trochę swobody. Po co mi prywatny ochroniarz w domku pośród cholernych Gór Skalistych? Byliśmy tak daleko od cywilizacji, że potencjalny porywacz zdążyłby się zgubić, albo zginąć, zanim by tu dotarł. Poza tym, ojciec przywiózł ze sobą do Aspen całą obstawę, która była odpowiedzialna za ochronę posiadłości, choć dom sam w sobie był wyposażony w najnowsze alarmy i czujniki bezpieczeństwa. Więc Grayson naprawdę był tutaj zbędny.

Patrząc na niego, miałam wrażenie, że przydałby mu się urlop. Od pewnego czasu był tak spięty, że czasami zastanawiałam się jakim cudem porusza się z tym sztywnym kijem w tyłku. Chociaż z drugiej strony wątpiłam, że krótkie wakacje cokolwiek by zmieniły. On po prostu taki był. Cichy, opanowany i ciągle skupiony, z twarzą nie wyrażającą żadnych emocji. Grayson był stuprocentowym profesjonalistą i choć przez większość czasu nawet nie zauważałam go przy swoim boku, czasami naprawdę chciałam mieć więcej prywatności. Przynajmniej w pieprzone święta.

Z gabinetu ojca udałam się prosto do kuchni, licząc, że zastanę tam mamę, ale niestety jej tam nie było.

Zeszłam na dół, bo chciałam się dowiedzieć, czy któremuś z rodziców został papier ozdobny. Wszystkie prezenty zamierzałam spakować tutaj, w domku w górach, ale przed wyjazdem byłam tak roztargniona, że zamiast dwóch rolek spakowałam jedną.

Skoro jednak byłam już w kuchni, postanowiłam zrobić sobie herbatę. Otworzyłam szafkę, wyciągnęłam z niej kubek i zamknęłam ją używając do tego o wiele więcej siły niż było trzeba. Wkurzyłam się, że minął tylko jeden dzień od naszego przyjazdu, a każde z rodziców zaszyło się już we własnym kącie. Po pomieszczeniu rozniósł się dźwięk głośnego trzaśnięcia.

Miałam wrażenie, że Grayson uniósł brwi, ale gdy na niego spojrzałam, znów miał tę swoją pokerową minę. Stwierdziłam, że pewnie mi się przewidziało. W końcu rzadko reagował na to, co robiłam, choć czasami, gdy zaczynał mnie denerwować, sama go do tego prowokowałam.

Christmas AnthologyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz