Rozdział 17 - Oświadczyny

37 2 0
                                    

Pov.Mal

- Ale najpierw musimy Cię uleczyć - pociągnął mnie delikatnie w stronę zlewu, odkręcił kurek i letnią wodą, zaczął obmywać moją twarz, która zaczęła się regenerować, włożyłam ręce pod wodę , czułam jak woda z kranu płynie od góry do mojej szyi w dół po całym moim ciele, czułam delikatny chłód, który był też przyjemny. - Zaraz przyjdę, przyniosę Ci coś ładnego do przebrania Malcia - ucałował mnie w czubek głowy i powolnym krokiem wyszedł z łazienki.

Spojrzałam w lustro, byłam blada, moje oczy były zapadnięte i przygasłe, blade. Miałam delikatne wory po oczami, których fioletowy kolor wyróżniał się od mojej alabastrowej skóry. Usta były małe, popękane i suche, na moich kościach policzkowych zwisała warstwa bladej skóry, była cienka, sucha i obwisła. Moje włosy były ciemnobrązowe, sięgały mi do łopatek, wzięłam niebieską szczotkę i przejechałam nią kilka razy po moich włosach, rozczesując je dokładnie i delikatnie. Spojrzałam na szczotek, wplątane w nią były moje włosy, wyszarpałam je i wyrzuciłam. Zdjęłam zakrwawioną i poszarpaną koszulkę, moje obojczyki były widoczne, przejechałam po nich palcami. Obróciłam się bokiem do lustra, byłam tak szczupła, że widziałam dokładny bardzo delikatny zarys moich żeber, zrzuciłam spodnie na podłogę razem z paskiem, moje górne kości miednicy wystawały tworząc dwa małe widoczne, wystające zaokrąglenia. Po chwili do łazienki wszedł Luke, trzymał w ręce obcisła niebieską sukienkę z dekoltem, przyozdobioną srebrnymi pofalowanymi kawałkami materiału, które miały imitować falę. W drugiej ręce trzymał czarne szpilki na obcasie zapinane wokół kostki. Podszedł bliżej położył rzeczy na toalecie i objął mnie od tyłu. Jego usta przywarły do metalowego zapięcia mojego stanika, oparłam czoło o moje plecy. Jego czoło było ciepłe, albo moja skóra był zimna, położył dłonie na moich biodrach tak, że opuszki jego palców leżały na materiale moich majtek. Czułam się inaczej, nigdy nie dotykał mnie w taki sposób jak teraz, nigdy nie myślałam o nim jako o bardzo przystojnym dorosłym mężczyźnie nie miałam na to czasu, a teraz w tej chwili, czułam, że jeden niby zwyczajny ruch mój lub jego mógł zmienić cały nas plan na wieczór. Musnął ustami moje plecy, sunął nimi w górę do mojej szyi i się na niej zassał, z moich ust wydobyło się ciche mruknięcie, delikatnie ją przygryza i pociągnął w swoją stronę, a potem znowu się zassał. Odsunął się delikatnie, a na mojej szyi, dokładnie w tym samym miejscu, gdzie wcześniej był jego ślad pojawiła się czerwona malinka. Zakryłam twarz włosami czując, jak moje policzki stają się czerwone jak pomidory.

- Wyglądasz prześlicznie Mal jesteś moją małą piękna księżniczko - wyszeptał mi do ucha delikatnie przygryzając moje ucho.

Czułam jak mój oddech przyspiesza, a ja doświadczam dziwnego uczucia, dreszczy i chęci odwrócenia się, zerwania z niego wszystkich ciuchów, ale z drugiej strony czułam się nieśmiała i nie miałam odwagi tego zrobić. Syn Boga złodzieji odwrócił mnie w swoją stronę, uniosłam głowę by spojrzeć mu w oczy, był wyższy. Przeszywał mnie swoimi ciemnoszarymi oczami, jakby miał w nich rentgen i doskonale wiedział co znajduje się pod moją bielizną. Jeszcze bardziej zarumieniłam na myśl o tym, co się ze mną działo, nigdy nie myślałam o nim w taki sposób, co się teraz ze mną działo. Jego blizna przyprowadziła mnie do porządku, spięłam się. Zsunęłam wzrok z jego twarzy na klatkę, miał na sobie biała koszule, na której środku spoczywał czarny krawat , która przylegała do każdego najmniejszego mięśnia jego górnej partii ciała, na nogach miał czarne spodnie, które trzymały się na czarnym pasku z złotą klamrą, na nogach miał czarne skórzane lakierowane buty. Spojrzałam w górę na jego twarz, jego włosy były potargane, moje dłonie przyległy do jego klatki, a mój policzek wtulił się w jego czarny jedwabny krawat. Przymknęłam oczy, a jego silne ramiona przytuliły mnie do siebie, przysuwając jeszcze bliżej.

- Luke? - spytałam.

- Tak moja piękna? - spytał głaszcząc mnie po moich włosach.

- Mógłbyś nigdy nie wypuszczać ze swoich ramion? Uwielbiam w nich przebywać i ukrywać się przed całym złem tego świata, bogami, problemami - odpowiedziałam.

- Nikt Ci nie każe ich opuszczać, może w nich zostać na tyle na ile tylko sobie w nich życzysz i zapragniesz - wyszeptał całując mnie w czoło. - A teraz ubierz się - powiedział spoglądając wzrokiem na sukienkę i szpilki, podążyła za jego wzrokiem. - Chodź naprawdę by mi nie przeszkadzało jakbyś była w samej bieliźnie - wyszeptał, delikatnie odsuwając się ode mniw i wychodząc z łazienki, po chwili wracając z biała koronkową bielizną, kładąc ją obok stroju i wychodząc zamykając za sobą cicho drzwi.

Wzięłam głęboki wdech i ubrałam odłożone obok mnie ciuchy. Spojrzałam na siebie w lustro, czułam się w nich dziwnie. Nigdy nie nosiłam takich rzeczy, choć widziałam wiele kobiet w długich wieczorowych sukniach na balach. Ta sięgała mi przed kolana, postawiłam stopę na toalecie i zaczęła walkę z zapięciem lewej szpilki. Po paru minutach męczących prób skończyłam z niezapiętymi szpilkami i irytacją, zdecydowanie wolałabym uciekać przed potworami, chodzić na niebezpieczne misję niż użerać się z jakimś głupimi butami. Usłyszałam ciche stukanie.

- Proszę - powiedziałam zrezygnowanym tonem.

- Widzę, że potężna córka Posejdona boga mórz i oceanów, nie potrafi sobie poradzić z zapięciem szpilek - powiedział z śmiechem i podszedł bliżej mnie o klęknął przy mnie na jedno kolano, wziął moją lewą nogę i położył ją na swoim lewym kolanie, które było wyprostowane, położył palce na mojej kostce i delikatnie zapiął szpilkę na mojej kostce, potem zrobił to samo z moją prawą nogą. Wstał i spojrzał w moje oczy.

- To gdzie mnie zabierasz mój szermierzu? - spytałam.

- Zobaczysz moja piękna - powiedział, złapał mnie za rękę, podeszliśmy do wieszaka, wzięliśmy kurtki, wyszliśmy z mieszkania, zamknął drzwi.

Złapał mnie za rękę, splotłam nasze palce. Zabrał mnie nad klify, na którym leżał koc z jedzeniem, wzięłam głęboki wdech, do moich nozdrzy dotarł zapach morskiej bryzy. Pociągnął mnie na środek, czułam jak moje nogi wyginają się dziwacznie gdy szłam w szpilkach, moje stopy piekły i bolały. Zatrzymaliśmy się przed kocem.

- Vatore nie musisz chodzić w tych cholernych butach, jak są nie wygodne - powiedział, klękając na jedno kolano i zdejmując z moich nóg niewygodne szpilki, podszedł do krawędzi i z całej siły rzucił je w dal, po chwili buty zmieniły się tylko w jedno krople, która leciała w dół w stronę wody.

Wział mnie na ręce i postawił na kocu.

- Teraz nareszcie jesteśmy sami i mogę zadać Ci pytanie, które spędzało mi sen z powiek od dobrego tygodnia. Czy ty Maleficiento Ariso Vatore, najpiękniejsza heroską świata, cudowna, czuła, opiekuńcza i troskliwa, uczynisz zaszczyt tak nędznemu herosowi jak ja i zostaniesz moją żoną? - spytał spoglądając w moje oczy.

𝐎𝐁𝐒𝐒𝐄𝐒𝐈𝐎𝐍 ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz