Co kryją smoki?

174 12 3
                                    

WESOŁEGO SNOGGLETOGA!


Yachi tu tylko na chwilę. Przybyłam z odmętów nicości, żeby  życzyć wszystkim wam, którzy tu jeszcze jesteście Wesołych Świąt. Nie będę się rozpisywać, bo czasu brak, więc powiem tylko, że mam nadzieję, że spędzicie te Święta dobrze.


Ostrzegam też, że rzdziały będą teraz bardzo rzadko, bo mam problem ze wzrokiem. Okzauję się, jednak, że to nie zwykła wada, a choroba genetyczna, którą można leczyć tylko operacyjnie. Także staram się pisać, ale widzę słabo i trcochę to trwa. Ale dla Was dam z siebie wszystko.




 Każdy ma jakąś przeszłość. Nawet smoki. Przeszłość potrafi czasem znienacka zaatakować. W takich chwilach trzeba dać z siebie naprawdę wszystko.

Hicca ziewnęła szeroko, wychodząc z domu i machając siostrze, która już jakieś półgodziny wcześniej rozpoczęła swoją poranną praktykę. Vega również nie wyglądała na bardzo rozespaną, potykając się na nogach i mrugając powoli jakby miała problem z trzymaniem oczu otwartych. Przez ostatnie kilka nocy Szczerbatek był niespokojny i przypadkowo budził bliźniaczki co parę godzin. Hicca znosiła to jednak lepiej niż jej młodsza siostra, łapiąc kilka drzemek między pracą w kuźni i zajęciami w Smoczej Akademii. Vega tego przywileju nie miała, jak zawsze w ciągu dnia mając ledwie tyle wolnego czasu, by zjeść z resztą.

W wiosce ponownie panowało poruszenie. Ludzie narzekali głośno i rozmawiali o przyczynach niespotykanych wstrząsów, które nawiedzały Berk od kilku dni i jak na razie nie wykazywały żadnych oznak zatrzymania. Niepokój pogłębiało również znikanie bez śladu zwierząt gospodarskich. Kilku przebąkiwało nieśmiało, że może to być wina smoków, ale nikt nie odważył się powiedzieć nic na pewno, nawet zwykle aktywny Pleśniak. Wszyscy wciąż mieli w pamięci wściekłą przemowę, jaką wygłosił Stoick, kilka tygodni temu, kiedy to próbowano obwinić Szczerbatka o nawiedzające wyspę burzę i pozbyć się go na dobre. Ostrzeżenie wodza zapadło w pamięć i ludzie woleli nie sprawdzać jego prawdziwości.

Tego ranka mieli jeszcze jeden powód do niepokoju. Mianowicie, na głównym placu pojawiła się ogromna dziura, z pewnością nie wykopana ludzkimi rękoma. Kilkoro mieszkańców już prawie do niej wpadło w swoim porannym zaspaniu, a jedną z takich osób była Vega, którą uratował Silfur, owijając długi ogon wokół nogi swojego człowieka. Potem fuknął na dół, jakby obrażony samym jego istnieniem.

Szczerbatek również nie wydawał się z niego zadowolony, bo gdy tylko wraz z Hiccą podeszli by go zbadać, zjeżył się cały i warknął, wystawiając ostre zęby.

- Ej, już spokojnie- dziewczyna położyła dłoń na grzbiecie łuskowatego przyjaciela, próbując go nieco uspokoić. Nie pomogło.- Rany, to tylko dziura.

- Wcale nie tylko dziura!- sprzeciwił się znajomy głos, dochodzący z dołu. Przywódczyni Akademii zajrzała w dół i zamrugała zaskoczona, dostrzegając na dnie Wiadro, który tylko pomachał jej beztrosko swoim hakiem. Wódz i Pyskacz, którzy również przyglądali się dołowi, wymienili zaskoczone spojrzenia.- To jak cała podziemna wioska.

- Wiadro- Gruby zajrzał obok dziedziczki i odetchnął z ulgą na widok przyjaciela całego i zdrowego.- Tu cie mam. Człowieku, całą noc cie szukam.

- Wybacz, Gruby- przeprosił spokojnie wyższy farmer, zanim spojrzał na wszystkich rozpromieniony.- Wiesz, chyba nareszcie znalazłem swoje miejsce na świecie- oznajmił radośnie.

- Na dnie dziury w ziemi?- Vega z powątpiewaniem uniosła brew. Poranek był zazwyczaj czasem, gdzie Gothi miała najmniej pacjentów, a tego dnia wyraźnie poczuła się hojna i pozwoliła uczennicy wędrować samopas.- Jakieś to takie dziwne- stwierdziła, ale zaraz uznała, że Wiadro od zawsze był nieco dziwny. Dobroduszny i nieszkodliwy, ale dziwny.

Dragon Lady: Jeźdźcy SmokówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz