Skręćkarcze bagna

146 9 2
                                    

Hajoooo! Yachi powróciła do życia i pisania. Właśnie dzisiaj skończyła pierwszą część "Jesteśmy rodziną" i niedługo powinnam napisać kolejny. Także coraz bliżej końca sezonu i będę mogła brać się z następny. Mam nadzieję, że macie jeszcze trochę cierpliwości, żeby poczekać.

Dzisiaj beta, dzięki uprzejmości @Rad0sc, za co bardzo dziękuję.

Yachi kończy truć. Standardowo proszę o odzew, jeśli rozdział się podobał, jeśli nie w komentarzach to we wiadomości prywatnej. Jeśli ktoś woli maila lub discorda, wszystko jest w moim opisie profilu.

A teraz, zapraszam do czytania.






Każdy z nas traci czasem coś najcenniejszego na świecie. I żeby to odzyskać, jest w stanie zrobić wszystko. Nawet stanąć oko w oko ze strachem. A wtedy lepiej nie mrugać.

- Gdzie on się podziewa?- Stoick rozejrzał się po rozległym oceanie z grzbietu Thornado, coraz bardziej oddalając się od Berk. Pyskacz, siedzący za jego plecami tylko wzruszył niepomocnie ramionami.- Zdarzało mu się spóźnić, ale żeby aż tak?- westchnął wódz, nadal szukając jakichkolwiek śladów.

Hicca, lecąc za nimi na Szczerbatku, zastanawiała się, dlaczego ojciec jest taki niespokojny. Jasne Johan Kupczy powinien pojawić się na Berk kilka dni wcześniej, ale nie raz zdarzyło się, że się spóźnił, przywożąc jeszcze więcej historii, które w założeniu miały być zajmujące, ale przez okropne zdolności gawędziarskie kupca, okazywały się nużące. Nigdy wcześniej wódz nie był aż tak przejęty opóźnieniem. W pierwszej chwili sądziła, że brakuje im składników leków lub jedzenia, ale spichlerz był w zadowalającym stopniu zapełniony, a Vega zaprzeczyła jakoby czegokolwiek z medycznych składników brakowało.

- A ty w ogóle jesteś pewny, że Kupczy przywiezie?- zagadnął Pyskacz, a dziewczyna nadstawiła uszu. Może w końcu dowie się, co takiego ma Kupczy, czego ojciec tak bardzo wyczekuje.

- Oj, jestem- zapewnił szef, marszcząc gęste brwi.- Słyszałem od Jorgensona, ten słyszał od pasterza Stevensona, który słyszał od rybaka Toldsztada, że ten widział, jak Kupczy własnoręcznie ładował na pokład- wyjaśnił, a kowal i jego uczennica wymieni spojrzenia. Ten łańcuszek nie napawał optymizmem.

- Skoro aż tak słyszałeś, to pewnie dobrze słyszałeś- stwierdził dyplomatycznie jednoręki mężczyzna, decydując się, że najlepiej nie roztrząsać problemu.

- Tata, a może ty byś mi jednak powiedział, czego szukamy, co?- zagadnęła Hicca, licząc, że uda jej się zdobyć nieco więcej informacji.

- Kupczego szukamy, więcej wiedzieć nie musisz- burknął wódz, a nastolatka mądrze postanowiła się wycofać.

- Nic się nie martw, stary druhu. Zobaczysz, przypłynie- pocieszył Pyskacz, nigdy nie tracąc optymizmu.

Przez kilka kolejnych godzin latali wokół Berk w coraz szerszych kręgach, próbując wypatrzeć łódź Johana, ale bezskutecznie. W końcu musieli jednak wrócić, Stoick miał obowiązki, które nie mogły czekać, a jeśli Hicca była za długo poza wyspą, prawdopodobieństwo że bliźniaki wywołają katastrofę na miarę Ragnaroku, lub Vega kogoś zabije wzrastało wykładniczo. Wrócili więc do osady, ale przez cały czas wódz pozostawał ponury i małomówny. Na nic zdały się próby jego najlepszego przyjaciela i córki, by wciągnąć go w rozmowę.

XXX

Kilka godzin później Hicca skończyła przygotowania. Już wracając rano z ojcem na wyspę zdecydowała, że nie może tego tak zostawić i odnajdzie Johanna, nieważne gdzie przebywał. Przy okazji dowie się, co ojciec tak skrupulatnie przed nią ukrywał. Wiedziała jednak, że wzięcie ze sobą reszty Akademii może spowodować pewne kłopoty, więc uznała, że lepiej o niczym im nie mówić. Odwołała trening grupowy i zamiast tego zapakowała wszystko, co może jej być potrzebne w podróży.

Dragon Lady: Jeźdźcy SmokówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz