Raport Heath'a cz.2

179 8 31
                                    

I oto kolejna część. Trochę popłynęłam, ale było zabawnie. Macie też trochę HicAri i drugi, wciąż tylko prawdopodobny, ship. Zobaczymy, jak się przyjmie. Także proszę, dajcie znać, co myślicie.

Po raz kolejny za korektę odpowiadała Kitty. Nie mam pojęcia, jak ci dziękować.

Yachi już nie truje, bo jest 3 w nocy i idzie w końcu spać. Miłego czytania.

Enjoy!





- Możesz sobie uciekać do woli, ile tylko chcesz- warknął Ari, wpychając Heatha do celi po kolejnej nieudanej próbie ucieczki. Starannie zamknął kraty, spoglądając na drugiego z triumfem w oczach.- Nie puszczę cię z wyspy, rozumiesz? Poddaj się wreszcie- poradził, krzyżując ramiona na piersi.- My tu mamy smoki.

- Słuchaj, błagam cię- Heath szarpnął za kraty z wyrazem desperacji na twarzy.- Ja muszę wrócić do Łupieżców- nalegał na skraju paniki. Nawet jeśli jego zachowanie poruszyło wojownika, nie dał nic po sobie poznać.

- Ta, pewnie, że musisz- zironizował z kpiną, unosząc brew.

- Ale ty nie rozumiesz!- upierał się przybysz, coraz bardziej zdenerwowany.- Albrecht porwał mi rodziców!

- Poważnie? A twoi piraci? Co z piratami?- zapytał ze sztuczną troską w głosie, chociaż na twarzy nadal miał złośliwy uśmieszek.

- Dobra, nie było żadnych piratów- przyznał pokonany, licząc, że jeśli powie prawdę uda mu się uzyskać jakąś pomoc. Przez całe te intrygi, stracił zaufanie Jeźdźców, które udało mu się zbudować. Nawet Hicca się od niego odwróciła i, chociaż nie była jawnie wroga, jak Ari i Vega, patrzyła na niego z takim rozczarowaniem, że było to bolesne.- Piratów wymyśliłem. Ale musiałem... Musiałem, żebyście mi zaufali.

- I patrz jaki efekt- odpowiedział, udając zaskoczenie.- Nie ufamy. Straciłeś swoją szansę.

- Zmiana- odezwała się Vega, stojąc oparta o wejście do więzienia.- Moja kolej, by popilnować naszego cennego gościa- dodała sarkastycznie i odsunęła się, pozwalając Hoffersonowi wyjść. Zaraz potem sama wsunęła się do środka i usiadła naprzeciw celi Heatha, zaczynając ostrzyć swój sztylet.

- Vega...- zaczął, licząc, że chociaż z nią uda mu się załagodzić stosunki. Ariego łatwo było czytać i chował urazę jak mało kto, więc Heath nawet nie liczył, że szybko zostaną przyjaciółmi. Spojrzenie, jakie rzuciła mu zielarka, skutecznie obniżyło jego nadzieję. Ale nie mógł się poddać.- Vega, proszę...

- Co?- syknęła, jak zirytowany kot, mrużąc oczy.- Czego ode mnie chcesz?! Za mało rzeczy zepsułeś?!

- Wiem, że spartaczyłem, ale ja musiałem- tłumaczył błagalnie.- Albrecht więzi moich rodziców. Chciałem ich tylko ratować.

- Naprawdę?!- syknęła.-Najpierw piraci, teraz to?! Jesteś śmieszny! Gdybyś chociaż raz był z nami szczery pomoglibyśmy ci, ale nie...! Lepiej knuć intrygi i kłamać, a potem wierzyć, że rzucisz jedno spojrzenie tych swoich zielonych oczu i ci wybaczymy?! Nowość, nie wybaczymy!- przerwała swoją tyradę, by wziąć jeden głęboki oddech. Gniewnym krokiem podeszła do drzwi budynku więzienia i zawołała jednego ze strażników, by ją zmienił.- Wiesz, myślałam, że naprawdę mogliśmy się dogadać...- powiedziała cicho, dziwnie ściśniętym głosem. Zaraz potem wypadła na zewnątrz, a jej miejsce zajął rosły, brodaty woj, którego wyraz twarzy nie zachęcał do jakichkolwiek dyskusji.

Heath usiadł pod ścianą i schował twarz w dłoniach. Wszystko spieprzył.

XXX

Późnym popołudniem Jeźdźcy zebrali się na Arenie, na specjalny trening, mający przygotować ich do odzyskania Księgi. Za namową Hicci, Vega zabrała bliźniaki, by poprawić umiejętności manewrowania i, przy okazji, celność Silfura. We trójkę udali się do gęstych lasów porastających większość wyspy, podczas gdy starsza z sióstr została na Arenie z Sączysmarkiem i Śledzikiem. Ari tymczasem patrolował okoliczne wody, na wypadek gdyby Łupieżcy postanowili odzyskać swojego szpiega.

Dragon Lady: Jeźdźcy SmokówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz