Albrecht i Łupieżcy

291 10 43
                                    

Dzisiaj ze specjalną dedykacją dla @-kitty_death-. Cały dzień trzymam kciuki za ciebie, ale dopiero teraz udało mi się usiąść na tyle długo przy komputerze, żeby wrzucić rozdział.






Jest takie stare powiedzenie Wikingów: „Kiedy ci pieką na ruszcie przyjaciela, czujesz ogień na własnej skórze". Przez Pleśniaka cała wioska uwierzyła, że smoki są nieobliczalne i nigdy nie będziemy żyć razem. Ale on się myli. I ja to udowodnię.

– Łazimy tu od paru godzin– narzekał Sączysmark, kiedy po południu Hicca zebrała wszystkich Jeźdźców na plaży i zrelacjonowała im swoje odkrycia w chacie Pleśniaka. Natychmiast przystąpili do przeszukiwania plaży z płonną nadzieją, że Njord im sprzyja i morze wyrzuciło dowody winy mężczyzny na brzeg. Niestety, poszukiwania nie przyniosły zbyt wiele.– To bez sensu. Nic nie znaleźliśmy– skarżył się z oburzeniem, krzyżując ramiona na piersi.

– Przestań, ledwo dziesięć minut– skarciła go Hicca, przerywając przeszukiwanie plaży.– A ty co zrobiłeś? Zbudowałeś...– przerwała, niewyraźnym gestem wskazując na stos kamieni i patyków, ułożonych bez widocznego ładu i składu.– To coś– dokończyła, decydując, że kompletnie nie ma pojęcia, co to może być.

– To moje Sączysmarcze zamczysko– poprawił ją kuzyn, wyraźnie dumny z bezkształtnego tworu.– Brakuje mi tu już tylko pięknej królowej– uśmiechnął się obleśnie w kierunku bliźniaczek, ale Hicca go zignorowała, a Vega obnażyła groźnie zęby. Chwile później rozległy się trzaski, kiedy Mieczyk z dziką radością zaczął burzyć stos.– Ej, no weź no! Co ty robisz?– oburzył się Sączysmark.

– Napadam na twój zamek– wyjaśnił jakby to była oczywistość i wrócił do burzenia. Hicca ścisnęła mostek nosa, zastanawiając się jakim cudem Vega jeszcze nie straciła cierpliwości.

– Chłopaki, błagam was. To Pleśniak wrobił smoki– przypomniała, licząc, że to przyniesie jakiś rezultat. Zamilkli.– Widziałam w jego domu smocze łapy. Widziałam jak je wrzucał do oceanu– wyjaśniła, a Śledzik uniósł rękę jak uczeń w szkole. Zmęczonym gestem dała mu znać, by mówił.

– Słuchaj, nie chcę, ten tego, psuć zabawy– zaczął ostrożnie, ale nie widząc oporu ze strony pozostałych kontynuował.– Ale ocean jest bardzo, bardzo wielgaśny. Szansę, że znajdziemy smocze łapy są jak to, że Sączysmark i Vega...

– Nie próbuj kończyć– syknęła zielarka, wojowniczo wymachując sztyletem.– Cokolwiek ci się roi tam pod kopułą, zabij to zanim wyjdzie.

– Przecież nie próbowałem– wycofał się przerażony chłopak, kuląc się pod ognistym spojrzeniem dziewczyny.

– Hicca, Śledzik ma rację– zauważył Ari podchodząc do przyjaciółki i kładąc pocieszającą dłoń na jej ramieniu.– Nawet jeśli Pleśniak wyrzucił je do wody, to czemu miałoby wypłynąć akurat tutaj?

– Znalazłem!– krzyknął w tamtej chwili Sązysmark, z wyraźnym zadowoleniem w głosie.

– Bomba!– ucieszyła się przywódczyni, wymijając blondyna i kierując się do kuzyna.– Mówiłeś coś?– zaśmiała się przez ramię.

– O rany, od dziecka jej szukałem. Ty, patrz– podepchnął pod nos kuzynki miniaturową wersję maczugi, wciąż ociekającą wodą i zabrudzoną piaskiem.– Pierwszej maczugi się nie zapomina.

– Daj to na chwilę– poprosiła Vega, wyciągając rękę ze słodkim uśmieszkiem. Chłopak nieufnie wręczył jej broń–zabawkę. Nadal z tym samym uśmiechem, wzięła mocny zamach i przydzwoniła mu w łeb.– Cymbał– prychnęła z irytacją, otrzepując dłonie.

Dragon Lady: Jeźdźcy SmokówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz